Czcionka:
Kontrast:
Materiały z seminariów
"Razem iść do celu. Przegląd archiwów, bibliotek i muzeów polonijnych na 5-lecie projektu "Archiwa Przełomu 1989-1991" i wydarzeń towarzyszących"
23
06.2015
Warszawa, Senat RP

V seminarium w ramach projektu „Archiwa Przełomu 1989–1991”

„Razem iść do celu. Przegląd archiwów, bibliotek i muzeów polonijnych na 5-lecie projektu "Archiwa Przełomu 1989-1991" i wydarzeń towarzyszących”

23 czerwca 2015 r.

 

Program seminarium

OTWARCIE SEMINARIUM

 

Moderuje profesor Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

10.00 Otwarcie seminarium i podsumowanie 5 lat działalności projektu "Archiwa Przełomu 1989-1991" minister Ewa Polkowska, Szef Kancelarii Senatu oraz ministr Jacek Michałowski, Szef Kancelarii Prezydenta RP

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Szanowni Państwo!

 

Witam bardzo serdecznie. Nazywam się Tomasz Nałęcz, jestem członkiem Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991” oraz podwładnym ministra Jacka Michałowskiego.

 

To już piąta nasza konferencja bardzo ważnej inicjatywy, której pomysłodawcami są Kancelaria Senatu i Kancelaria Prezydenta RP, inicjatywy inspirowanej przez te urzędy, ale w pełni obywatelskiej, mającej na celu dokumentowanie wielkiego, historycznego przełomu sprzed dwudziestu sześciu lat. Dzisiejsze spotkanie jest poświęcone wielkiemu udziałowi w tym dziele Polonii. Historycy, politycy spierali się przez dziesięciolecia, skąd przyjdzie wolność, czy z emigracji, czy z kraju. Okazało się, że pogodziło ich życie, ważne było to, co działo się w kraju, ale też to, co działo się w kraju, nie miałoby takiego kształtu bez tego depozytu wolności przechowywanego na emigracji.

 

Tyle słów wstępu, a teraz zapraszam do otwarcia naszej konferencji jej gospodarza, panią minister Ewę Polkowską, szefa Kancelarii Senatu i pana ministra Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP.

 

 

Ewa Polkowska, Szef Kancelarii Senatu, członek Zarządu Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Szanowni Państwo!

 

Serdecznie państwa witamy. W imieniu organizatorów, pana ministra Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP, w imieniu własnym, w imieniu pana profesora Tomasza Nałęcza, w imieniu członków Rady Programowej Projektu i Zespołu Koordynacyjnego Projektu, także w imieniu gospodarzy tego miejsca, wicemarszałka Senatu RP Jana Wyrowińskiego, przewodniczącego Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą pana Andrzeja Persona. Serdecznie państwa witamy na naszym spotkaniu i dziękujemy za przybycie. Chwilę poświęcę temu, aby przywitać państwa z imienia i nazwiska, bo to dla nas niezmiernie ważne, abyśmy spędzając ze sobą wspólnie cały dzień, dziękując i realizując temat naszej konferencji: „Razem iść do celu”, podziękowali sobie wzajemnie i uświadomili, że nazwiska, które znamy, to są twarze, które znamy albo chcemy poznać i stąd chwila przywitania i wzajemnego przedstawienia się.

 

Zacznę od naszych najważniejszych dzisiejszych gości, czyli przedstawicieli naszej Polonii. Pozwolę sobie przywitać państwa alfabetycznie, w najbardziej demokratyczny, jak można sobie wyobrazić sposób witania się z gośćmi. Witam panią Marię Albers z Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie. Witam pana Jerzego Baryckiego, przewodniczącego Kongresu Polonii Kanadyjskiej.

 

(Jerzy Barycki: Od razu muszę sprostować. Nie reprezentuję oficjalnie nikogo, ale dwadzieścia lat współpracuję z Senatem. Dziękuję.)

 

Witam panią doktor Annę Buchmann, dyrektora Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Witamy panią Emilię Chmielową, prezesa Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie; księdza doktora Roberta Czarnowskiego, dyrektora Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji; pana Arkadiusza Kazimierskiego z Biblioteki Marjanczyków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark; panią doktor Gosię Klatt z Uniwersytetu w Melbourne; panią doktor Iwonę Korgę, dyrektora wykonawczego Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce; panią Helenę Miziniak, prezydenta Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych; pana Tadeusza Pilata, honorowego przewodniczącego Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych; panią Olgę Topol z Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie; pana Stefana Władysiuka z Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie, Biblioteki Polskiej im. Wandy Stachiewicz; pana Alexandra Zająca, wiceprzewodniczącego Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych; panią doktor Annę Ziemlewską, zastępcę dyrektora Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk w Wiedniu. Na seminarium przyjęli zaproszenie, ale nie mogli być z nami ze względu na stan zdrowia, ale jesteśmy myślami z nimi, pan Władysław Zachariasiewicz, nestor Polonii amerykańskiej oraz pan doktor Tadeusz Gawin, honorowy prezes Związku Polaków na Białorusi.  

 

Są też z nami działacze polonijni: pani Wanda Mandecka, pan Henryk Sikora, pani Jolanta Wolska i pan Grzegorz Długi, których serdecznie witamy.

 

A teraz, żeby wzajemności stało się zadość, jak mamy razem iść do celu, z drugiej strony chciałabym też przywitać i przedstawić państwu naszych gości, naszych współpracowników i naszych przyjaciół, którzy z nami realizują program.

 

Bardzo serdecznie witam posłów i senatorów, członków komisji emigracji, ale też nie tylko członków komisji, ale członków naszego projektu.

 

Witam przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wreszcie przedstawicieli archiwów, w tym: naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych pana profesora Władysława Stępniaka, zastępcę naczelnego dyrektora pana doktora Andrzeja Biernata; dyrektorów Archiwów Państwowych w Gorzowie Wielkopolskim, Kaliszu, Kielcach i w Lublinie oraz przedstawicieli archiwów, m.in.: Archiwum Państwowego w Toruniu, w Warszawie, Centralnego Archiwum Wojskowego, Archiwum Polskiego Radia; reprezentantów archiwów diecezjalnych i archidiecezjalnych z Łodzi, Poznania, Płocka oraz innych przedstawiciel archiwów kościelnych; przedstawicieli bibliotek i muzeów: Miejskiej Biblioteki im. Adama Asnyka w Kaliszu, Muzeum Emigracji w Gdyni, Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie; przedstawicieli środowisk uniwersyteckich, wykładowców i pracowników uniwersyteckich bibliotek i archiwów: Uniwersytetu Warszawskiego, Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, Śląskiego w Katowicach, im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.

 

Wreszcie, jak to zwykle bywa, może na sam koniec, chociaż pewnie jeszcze na sam koniec rezerwuję sobie specjalne miejsce, ale niezmiernie ważne, szefów innych instytucji partnerskich. Serdecznie witam pana prezesa Łukasza Kamińskiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Była z nami na wystawie pani ambasador Katarzyna Skórzyńska, dyrektor Polskiego Instytutu Dyplomacji im. Ignacego Jana Paderewskiego, przepraszała, ale musiała wrócić do pracy. Witam przedstawicieli Fundacji „Wielkopolskie Archiwum Solidarności”, Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, Stowarzyszenia Wolnego Słowa, Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, Europejskiego Centrum Solidarności, Zespołu Szkół Społecznych nr 5 Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Warszawie, Archiwum Historycznego Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność”, Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska.

 

Przywitałam w imieniu państwa, w imieniu własnym i pana ministra Jacka Michałowskiego, ale także w imieniu Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu”, ale też niezależnie od tego, że przywitałam w ich imieniu, serdecznie witam członków naszej Rady Programowej. Pan profesor Andrzej Friszke przeprasza, nie mógł być obecny. Honory szefa rady pełni doktor Inka Słodkowska, która będzie tutaj z nami do końca.             

 

Bardzo serdecznie witam dzisiejszych naszych prelegentów. Bardzo się też cieszę z obecności przedstawiciela Kancelarii Sejmu, mimo że trwa posiedzenie Sejmu RP – witam doktora Wojciecha Kulisiewicza, dyrektora Biblioteki Sejmowej.

 

Szanowni Państwo!

 

Teraz krótkie wprowadzenie do tematyki seminarium. Dzisiejsze spotkanie jest dla nas szczególne, dlatego że minęło pięć lat od naszej pierwszej debaty. To wyjątkowe dla nas z tego powodu seminarium, także dla państwa, ale chcieliśmy właśnie tę wyjątkowość podkreślić i zdecydowaliśmy się poświęcić tematykę naszego spotkania naszym szczególnym gościom z zagranicy i oddać im głos. Pragniemy w ten sposób ukazać rolę Polonii i instytucji polonijnych we wszystkich ówczesnych procesach dziejowych, ich szczególną rolę w okresie przełomu. Walka o wolność była w tym czasie naszą wspólną sprawą, Polaków w Polsce i Polaków poza jej granicami.

 

Seminarium będzie również okazją do zaprezentowania, oczywiście tylko części, zbiorów zagranicznych, które chcemy pozyskać dla naszego projektu.

 

Wystosowaliśmy ponad sto dwadzieścia listów do instytucji polonijnych i naukowych posiadających interesujące nas dokumenty, zbiory i kolekcje, między innymi z prośbą o przeprowadzenie tematycznej kwerendy, zapowiadając to seminarium. Układ programu dzisiejszego seminarium jest w zdecydowanej części efektem tej akcji i pozytywnej reakcji środowisk polonijnych na nasz apel.

 

Rezerwując sobie jeszcze na koniec parę słów, mogę teraz oddać głos panu ministrowi Jackowi Michałowskiemu.

 

 

Jacek Michałowski, Szef Kancelarii Prezydenta RP, członek Zarządu Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuję, Pani Minister.

 

Chciałem jeszcze raz, w imieniu Kancelarii Prezydenta RP, bardzo serdecznie podziękować państwu za przyjazd do Polski i państwu z Polski za przybycie na nasze seminarium. Senatorom, panu marszałkowi, panu senatorowi przewodniczącemu, pani minister wielkie dzięki za goszczenie nas tutaj.

 

Jest to piąte seminarium, o czym już powiedziano, ale jednak warto to powtórzyć - „Razem iść do celu. Przegląd archiwów, bibliotek i muzeów polonijnych na 5-lecie projektu «Archiwa Przełomu 1989–1991»”. To jest pięć lat, ale tak naprawdę ten projekt kiełkował w naszych głowach o wiele wcześniej. Rozpoczął się w 2009 roku zainicjowany przez Kancelarię Senatu, potem, w 2011 roku dołączyła do tego Kancelaria Prezydenta RP. Z wieloma z państwa mieliśmy okazję już wielokrotnie się widzieć, więcej niż pięć razy, więcej niż było seminariów, ponieważ kontakty z różnymi organizacjami, które z nami współpracują, były w ciągu tych pięciu lat bardzo intensywne szczególnie Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych jest naszym wielkim partnerem, za co bardzo dziękuję.

 

Dołączamy tym seminarium pamięć o tym, że dwadzieścia pięć lat temu zdarzyły się także wielkie rzeczy poza Polską. To Polonia, która wtedy włączyła się w nasze przemiany, odegrała wielką rolę. To ci ludzie, którzy z wielkiej emigracji solidarnościowej, którzy wyjechali za granicę, ale nie tylko ci, bo i ci wcześniejsi, i późniejsi, włączyli się bardzo i dzięki nim mieliśmy wielkie poparcie dla naszych reform na całym świecie, w całej Europie. Wielkie poparcie było na przykład w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, stąd wielkie dzięki dla Polonii kanadyjskiej, amerykańskiej, bo bez tego wsparcia, wsparcia Ameryki w tamtym czasie mielibyśmy większe kłopoty. Szczególnie Senat RP był dobrym partnerem dwadzieścia pięć lat temu, ponieważ był pierwszym w wolnych wyborach wybranym ciałem parlamentarnym w Polsce i amerykańska strona chciała współpracować właśnie z Senatem RP, a z Sejmem RP, który był wybrany nie w pełni demokratycznie, nie chciała. Przypomnę jeszcze o jednym wydarzeniu. Widzieliśmy na wystawie zdjęcie z tego wydarzenia – przekazanie insygniów przez polskiego prezydenta na uchodźstwie pana Ryszarda Kaczorowskiego, który niestety zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej.

 

Wypełniliśmy tym projektem pewną lukę, lukę edukacyjną, ponieważ dla naszej młodzieży, dla młodych ludzi urodzonych w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat to, co się zdarzyło 4 czerwca 1989 roku, to zamierzchła historia, tak jak dla wielu z nas II wojna światowa albo bitwa pod Grunwaldem. To rzeczywiście ważna rola tego projektu, mianowicie pokazywanie fundamentów założycielskich naszego kraju, naszej III Rzeczypospolitej.

 

Szanowni Państwo!

 

Przed nami kolejne ciężkie zadania, dzisiaj będziemy rozmawiać o Polonii. Nasi archiwiści, archiwiści Kancelarii Senatu, archiwiści Kancelarii Prezydenta RP odwiedzili w ciągu ostatnich lat Bibliotekę Polską w Paryżu, Instytut Literacki Kultura w Maisons-Laffitte. Byli w Londynie, w Paryżu, w Stanach Zjednoczonych, odwiedzili bardzo wiele miejsc, co zresztą już częściowo widać na naszej stronie internetowej.

 

Szanowni Państwo!

 

Ze względu na wynik wyborów, Kancelaria Prezydenta RP w tym składzie 5 sierpnia będzie kończyła swoje urzędowanie, ja będę odchodził z kancelarii, tak, że z tej perspektywy, zakończenia pewnego etapu historii kancelarii, bardzo dziękuję pani minister Polkowskiej za naprawdę wyśmienitą współpracę. Będę oczywiście moim następcom przekazywał ten projekt z nadzieją, że go poniosą dalej. I jeszcze raz, Ewo, bardzo serdecznie dziękuję. Proszę o gorące brawa dla pani minister Ewy Polkowskiej.

 

 

Ewa Polkowska, Szef Kancelarii Senatu, członek Zarządu Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuję bardzo.

 

Jacku, włożyliśmy serce w ten projekt i niezależnie od tego, że instytucjonalnie nie będziesz z nami, to będziesz z nami jako osoba z ogromnym wkładem, dorobkiem własnym, także dla pamięci i archiwizacji tamtych lat. Zapraszamy serdecznie. Mam nadzieję, że będziemy wspólnie instytucjonalnie, ale i w wymiarze ludzkim pracowali na rzecz tego projektu. Dziękuję bardzo.

 

Szanowni Państwo!

 

Przez pięć lat spotykania się wspólnie na seminariach przyjęliśmy takie założenie, że zdajemy państwu relację z tego, co było, rozliczamy się za ubiegły rok i mówimy parę słów tylko, jakie mamy dalsze plany. Skróciliśmy dzisiejsze nasze wystąpienia po to, że chcieliśmy się z państwem przywitać, ale sprawozdanie z naszej działalności za ostatni rok mają państwo w materiałach, które wszyscy otrzymali. Ono obrazuje nasz ogrom pracy w ostatnim roku, ale także prezentowane jest małe wydawnictwo, z którego bardzo się cieszymy, bo jest to podsumowanie pięciu lat naszego projektu, pokazanie naszych osiągnięć, naszego dorobku, tego wszystkiego, czym możemy się pochwalić i zdania relacji z tego, jak pracowaliśmy w ciągu pięciu lat.

 

Chciałabym króciutko powiedzieć o tym, jakie mamy plany na przyszły rok.

 

Plan na przyszły rok jest taki, że chcemy troszkę przyspieszyć opracowywanie i digitalizację zbiorów, a to wynika z dotychczasowych naszych działań. Nawiązaliśmy dużo głębsze, owocne kontakty z bardzo wieloma instytucjami i w związku z tym możemy pozwolić sobie na to przyspieszenie opracowywania i digitalizacji zbiorów. Planujemy także odświeżyć graficznie nasz Katalog zasobów on-line, dlatego że już wiemy, jakie są oczekiwania wobec tej strony i chcemy sprostać tym oczekiwaniom.

 

Co jest niezmiernie ważne, zapowiadaliśmy współpracę z regionami, a już teraz wiemy, jak chcemy tę współpracę poprowadzić i jesteśmy zdeterminowani, aby ta współpraca miała charakter kompleksowy, żeby nie była to tylko instytucjonalna współpraca, z instytucjami, ale także z wszystkimi ludźmi, którzy wtedy wnieśli ogromny wkład dla uzyskania takiego efektu, żebyśmy się dzisiaj mogli tym efektem cieszyć.

 

Będziemy kontynuować konferencje tematyczne. Chciałabym zapowiedzieć, że na przełomie września i października planujemy konferencję u nas w Senacie RP, tak jak obiecaliśmy. Chcemy zaprosić archiwistów, bibliotekarzy, muzealników, aby poświęcić tę konferencję respektowaniu prawa autorskiego i ochrony danych osobowych w toku pracy. Na jednym z seminariów okazało się, że to jest bardzo trudny, obszerny temat i chcemy go w gronie profesjonalistów zgłębić. Już teraz serdecznie państwa, państwa pracowników zapraszamy.

 

I wreszcie nasza duma, za chwilę o nim będą moje koleżanki i koledzy mówili, ale chciałam zapowiedzieć program „Szlak młodego obywatela”. Uznaliśmy, że nasza praca nie miałaby sensu, jeśli tylko archiwizowalibyśmy materiały i przekazywali potomnym. Musimy zaangażować młode pokolenie do tego, żeby ono samo miało imperatyw szukania, znajdowania i troszczenia się o te wszystkie dokumenty, które dzisiaj my z takim trudem i mozołem pozyskujemy. I w związku z tym w ramach projektu będziemy realizować nową inicjatywę, którą jest akcja edukacyjna „Szlak młodego obywatela”. Program chcielibyśmy zrealizować przy wsparciu merytorycznym Zespołu Szkół Społecznych nr 5 SKT Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Jesteśmy na etapie konstruowania założeń i formuły tego programu, ale mam nadzieję, że w sposób kompleksowy ruszy on już w roku szkolnym 2016/2017.

 

Chciałabym państwu na miły początek zaprezentować animację promującą nasz program edukacyjny. Zapraszam do obejrzenia animacji.

 

10.10 Sprawozdanie z działalności Rady Programowej projektu dr hab. Irena Słodkowska, sekretarz Rady Programowej

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

Dziękuję państwu ministrom. W ramach części sprawozdawczej zapowiedzianej przez panią minister Ewę Polkowską informację o działaniach Rady Programowej przedstawi teraz doktor Irena Słodkowska.

Bardzo proszę panią doktor.

 

 

Dr hab. Irena Anna Słodkowska, Polska Akademia Nauk, sekretarz Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989–1991”

 

Panie Marszałku! Państwo Ministrowie! Szanowni Państwo!

 

W imieniu nieobecnego pana profesora Andrzeja Friszke pragnę złożyć sprawozdanie z działalności Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”.

 

Działająca od 2013 roku rada została powołana na mocy decyzji Zarządu Projektu, który tworzą szefowie instytucji założycielskich: Kancelarii Senatu - minister Ewa Polkowska i Kancelarii Prezydenta RP – minister Jacek Michałowski. W czasie III seminarium, zorganizowanego w ramach projektu w dniu 15 listopada 2013 roku, członkom rady zostały wręczone nominacje, zaś w styczniu 2014 roku odbyło się spotkanie inauguracyjne tego ciała, na którym został wybrany jej przewodniczący – profesor Andrzej Friszke i sekretarz - doktor Irena Anna Słodkowska. Rada jest ciałem społecznym o charakterze przede wszystkim doradczym oraz inspirującym. Należą do niej wybitni przedstawiciele nauk historycznych, dyrektorzy i przedstawiciele najważniejszych placówek archiwalnych i bibliotecznych w Polsce, a także osoby, będące bohaterami wydarzeń okresu, którego dotyczy projekt „Archiwa Przełomu”. W gronie tym znaleźli się także znawcy zagadnień prawnych, związanych z archiwistyką, a także specjaliści od digitalizacji i udostępniania w Internecie zasobów archiwalnych oraz bibliotecznych.

 

My wszyscy, którzy się zgodziliśmy na udział w Radzie Programowej, postawiliśmy sobie jako cel wspieranie i rozwijanie tego nadzwyczaj ważnego projektu, zainicjowanego pięć lat temu przez Kancelarię Senatu i Kancelarię Prezydenta RP, widząc jego wagę zarówno naukową, jak i społeczną. Znaczna część członków rady w pracach projektu „Archiwa Przełomu” uczestniczy od samego początku i wiele do niego włożyła, starając się go wspierać na każdym etapie. Za to należą się im wszystkim wyrazy głębokiej wdzięczności.

 

Jeden z członków rady, pan profesor Jan Majchrowski - o czym mówię z żalem - złożył w maju zeszłego roku rezygnację z uczestnictwa w radzie. W kwietniu tego roku natomiast przyjęta została w skład rady pani redaktor Krystyna Mokrosińska, o czym zawiadamiam z prawdziwym zadowoleniem. Jej udział w tym ciele ma duże znaczenie ze względu na zakres planowanych prac w sferze audiowizualnej.

 

Członkowie rady, jak powiedziałam, nie mają żadnych praw ani nie mogą nakazywać uczestnikom projektu podejmowania zagadnień, które weszły pod obrady rady czy były przez nią rekomendowane, ani tym bardziej – egzekwować ich wykonywania. Mogę jednak powiedzieć w imieniu przewodniczącego rady pana profesora Andrzeja Friszke, jak i w swoim własnym, że w naszej ocenie, cele projektu są realizowane bardzo dobrze, zgodnie z przyjętymi założeniami, a nawet z pewną nawiązką. Jest to rezultat działań Zarządu Projektu, tworzonego przez szefów obu instytucji założycielskich oraz wytężonej pracy Zespołu Koordynacyjnego, który działa pod kolegialnym kierownictwem szefów Archiwum Senatu i Archiwum Prezydenta RP. Dzięki tym staraniom na terenie całego kraju placówki oświatowe, archiwalne, biblioteczne i muzealne prowadzą obecnie systematyczne prace nad zabezpieczeniem spuścizny ruchu obywatelskiego z lat 1989­­-1991. Odbywają się lokalne konferencje na ten temat, wydawane są książki (źródłowe, wspomnieniowe i opracowania naukowe), organizowane są wystawy i programy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Realizując zadania projektu, szefowie Zespołu Koordynacyjnego: Robert Kubaś i Janusz Kuligowski wraz ze swymi współpracownikami z Archiwum Senatu oraz Archiwum Prezydenta RP przemierzyli niemal całą Polskę, nawiązali też szerokie kontakty z ośrodkami polonijnymi i emigracyjnymi. W latach 2011-2015 odbyło się pięć ogólnopolskich konferencji, związanych z celami i metodami działania w ramach projektu. Najbardziej zasłużeni uczestnicy projektu otrzymali odznaczenia państwowe.

 

Rada Programowa stale współpracuje zarówno z Zarządem Projektu, jak i Zespołem Koordynacyjnym odnośnie płaszczyzn działania uczestników projektu, jak i kolejnych tematów, które się wyłaniają w trakcie jego realizacji. Rada na ostatnim swoim posiedzeniu w kwietniu 2015 roku rozpatrywała niepodejmowane dotąd w sposób wyczerpujący kwestie archiwów emigracyjnych czy zbiorów audiowizualnych. Omawiana również była kwestia szerokiego dotarcia do młodzieży, przy pomocy programów specjalnie skierowanych do młodych ludzi. To są bardzo cenne inicjatywy. W samorządach, w gminach, powiatach odbywają się konkursy dla dzieci i młodzieży na temat okresu historycznego przełomu w Polsce, być może teraz ten ruch stanie się coraz większy, będzie nam przynosił bardzo dużo ciekawych materiałów.

 

Chciałam jeszcze przypomnieć bardzo ważną sprawę: w tym roku obchodzimy 25-lecie reformy samorządu lokalnego w Polsce i pierwszych wolnych wyborów do władz lokalnych. Rok 2015 został z tych względów ogłoszony rokiem samorządu. W maju tego roku na zjeździe samorządowców z całego kraju w Poznaniu zostało wystosowane przesłanie do samorządów o włączenie się w projekt „Archiwa Przełomu”. Apel ten został przygotowany we współpracy z przedstawicielami Rady Programowej Projektu i wierzymy, że zaowocuje cennymi zbiorami archiwaliów dotyczących polskiej reformy samorządowej i ruchu komitetów obywatelskich w latach 1989-1991.

 

Kolejna sprawa to kwestia publikacji, przygotowywanych w ramach projektu „Archiwa Przełomu”. Rada z wielką satysfakcją obserwuje kolejne ważne książki, ukazujące się nakładem Kancelarii Senatu i Kancelarii Prezydenta RP. Są to prace analityczne, wybory dokumentów, wspomnienia, jak i zbiory materiałów pokonferencyjnych. W opinii rady należy wysoko ocenić przyspieszony ostatnio rytm digitalizacji materiałów w ramach projektu oraz możliwości i warunki udostępniania zbiorów.

 

Na ostatnim zebraniu Rady Programowej zastanawiano się również, czy nie należałoby stopniowo rozszerzać granic czasowych projektu „Archiwa Przełomu”, ze względu na fakt, że naukowcy zajmujący się problematyką polskiej transformacji ustrojowej przychylają się do opinii, że przełom systemowy w naszym kraju zaczął się już w roku 1980. Konstatacja ta ma oczywiście charakter propozycji, którą wszakże warto rozważyć. Niewątpliwie należy nadal działać na rzecz pełnego włączenia w nasz projekt instytucji gromadzących archiwa środowisk emigracyjnych. Ze względu na wielką falę solidarnościowej migracji po 13 grudnia 1981 roku, mają one niezwykłe znaczenie, podobnie jak i rozproszone na całym świecie archiwa prywatne, działaczy emigracyjnych przez lata wspierających opozycję w Polsce.

 

Na koniec jeszcze jedno zdanie. Wydaje mi się, że nasz projekt będzie można uznać za zakończony w momencie, kiedy na ulicach polskich miast pojawią się rekonstruktorzy zdarzeń z okresu wyborów 4 czerwca 1989 roku, odtwarzający punkty informacyjne „Solidarności”, czy też komisje wyborcze, wiece i spotkania wyborcze itd. Będzie to oznaczało, że ten moment przełomu historycznego został całkowicie zinternalizowany w świadomości społecznej i mocno w niej zakorzeniony. I czy wtedy zamkniemy ten projekt, nie wiem, gdyż właściwie jest on niewyczerpalny, sądząc po bogactwie archiwów oraz związanych z nimi inicjatyw, jakie dziś obserwujemy.

 

Dziękuję bardzo w imieniu pana profesora Andrzeja Friszke i swoim.

 

10.20 Nowości z życia projektu "Archiwa Przełomu 1989-1991" z uwzględnieniem inicjatyw wydawniczych Agata Karwowska-Sokołowska, dyrektor Biura Analiz i Dokumentacji oraz Janusz Kuligowski, dyrektor Archiwum Prezydenta RP

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo dziękuję.

 

Zapraszam panią Agatę Karwowską-Sokołowską, dyrektora Biura Analiz i Dokumentacji, celem zaprezentowania wydawnictw na nasze spotkanie.

 

Bardzo proszę.

 

 

Agata Karwowska-Sokołowska, Kancelaria Senatu, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Szanowny Panie Marszałku! Państwo Ministrowie! Szanowni Goście!

 

Powiem kilka słów na temat nowości wydawniczych, które przygotowaliśmy specjalnie na dzisiejszą konferencję, żeby uczcić jubileusz realizacji projektu „Archiwa Przełomu”.

 

W pierwszej kolejności chciałam polecić państwa uwadze wydawnictwo, o którym mówił już na otwarciu wystawy pan dyrektor Romuald Łanczkowski, jest to wydawnictwo monumentalne, bez precedensu, bardzo wysoko ocenione przez środowisko naukowe, ale przede wszystkim też przez środowiska polonijne – „25 lat pracy odrodzonego Senatu na rzecz Polonii i Polaków za granicą”. Zachęcam do lektury, do przejrzenia, jak wiele przez te ostatnie lata wydarzyło się w działaniach Senatu RP na rzecz Polonii i jak trudne były początki, bo o tym często się zapomina. Jest to bardzo ciekawa w naszej ocenie publikacja. Polecam.

 

Kolejne wydawnictwo, które ma bardziej bezpretensjonalny charakter, to jest „5 lat projektu”. Proszę spojrzeć na okładkę, na te sterty akt, rozpadające się teczki, to jest nasz początek, dokładnie tak wyglądał początek projektu. I determinacja państwa jako partnerów naszego projektu, którzy naprawdę z ogromną energią i dynamicznie włączyliście się w realizację, doprowadziła nas wszystkich do tego momentu, w którym jesteśmy, świętujemy razem jubileusz i pięciolecie.

 

Kolejna publikacja to pokonferencyjne wydawnictwo z wydarzenia, które miało miejsce w zeszłym roku. W listopadzie 2014 roku miało miejsce niezmiernie ważne, również o wydźwięku historycznym wydarzenie, mianowicie spotkali się wszyscy członkowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego dwadzieścia pięć lat później. To była inicjatywa pana wicemarszałka Jana Wyrowińskiego, który nas bardzo zainspirował i namówił do organizacji tego przedsięwzięcia, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni, dlatego że była fantastyczna dyskusja. Zapis tej dyskusji, również przegląd osób, które się pojawiły na tej konferencji, znajdą państwo w tym wydawnictwie, do którego odsyłam i zachęcam do zapoznania się z nim.

 

I wreszcie zapowiedź nowego cyklu wydawniczego: „Teki Archiwum Senatu”. Pomysł wydawania w formie broszur i zeszytów archiwalnych wybranych dokumentów, które się znajdują w naszym zasobie archiwalnym, narodził się właśnie po konferencji listopadowej „Nasi w Sejmie i w Senacie”. Na tę konferencję przygotowaliśmy, można powiedzieć, taki próbnik, mianowicie wybrane dokumenty archiwalne dotyczące właśnie działalności Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.

 

Dostaliśmy od państwa informację zwrotną i dotarły do nas bardzo liczne sygnały, że tego rodzaju publikacje cenią państwo, że są one dobrze widziane i zapoczątkowaliśmy dzisiaj nową serię wydawniczą, będziemy chcieli to kontynuować na najbliższym spotkaniu, o którym mówiła pani minister, które będzie w Kancelarii Senatu na jesieni. Obiecujemy, że pokażemy następny zeszyt.

 

I wreszcie coś, co pewnie państwo już widzieli, to już nie dotyczy wydawnictw, to jest maskotka, którą roboczo nazwaliśmy „Przełomkiem” chyba, że ktoś z państwa będzie miał lepszy pomysł na imię. „Archiwa Przełomu”- stąd „Przełomek”.

 

To jest maskotka naszego programu edukacyjnego, o którym za chwilę będzie mówiła pani dyrektor Agnieszka Piskorska i pan kierownik Robert Kubaś, ale myślę, że to jest taki miły akcent, szczególnie dla młodych, do których chcemy dotrzeć i szczególnie ich zainteresować.

 

Dziękuję bardzo.

 

 

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo dziękuję.

 

Zapraszam pana dyrektora Janusza Kuligowskiego, dyrektora Archiwum Prezydenta RP, o zaprezentowanie najważniejszych wydarzeń od czasu naszego czwartego seminarium.

 

Bardzo proszę.

 

 

Dr Janusz Kuligowski, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej i Zespołu Koordynacyjnego Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Panie Przewodniczący! Panie Marszałku! Szanowni Państwo!

 

Z satysfakcją mogę poinformować, że piąty rok realizacji projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”, wspólnymi siłami Kancelarii Prezydenta RP i Kancelarii Senatu oraz w coraz liczniejszym gronie partnerów i przyjaciół wspierających nasze starania, okazał się bardzo bogaty w wydarzenia. Z uwagi na limit czasu zasygnalizuję tylko niektóre kwestie.

 

Skoncentrowaliśmy działania w czterech obszarach, pierwszy to segment spraw organizacyjno-prawnych. Moja przedmówczyni – doktor Irena Słodkowska przedstawiła już dorobek i sposób funkcjonowania Rady Programowej przypomnę, więc tylko, że również w 2013 roku został powołany do życia Zespół Koordynacyjny złożony z archiwistów senackich i prezydenckich, aby na bieżąco współpracować, uzgadniać i rozwiązywać problemy. Z perspektywy roku mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że ta forma roboczych, regularnych kontaktów zdaje egzamin.  Ich ramy zostały nakreślone w regulaminie Zespołu Koordynacyjnego, nadanym przez Zarząd Projektu tj. szefów obu kancelarii. Z powodzeniem została podniesiona i rozstrzygnięta w 2014 roku jeszcze jedna sprawa - uregulowanie stanu prawnego znaku graficznego projektu. Znane już państwu logo „Archiwa Przełomu 1989-1991” zostało wykonane przez Jerzego Janiszewskiego, twórcę znanego w świecie znaku graficznego „Solidarność”.

 

Drugi obszar działania to sprawy o charakterze techniczno-organizacyjnym. Pod tą nazwą kryje się m.in. tak ważne przedsięwzięcie, jak ubiegłoroczna przebudowa całego portalu, a w zasadzie zastąpienie starej strony internetowej całkowicie nowym, interesującym i pomocnym tak dla młodzieży, badaczy, jak i wielu innych odbiorców portalem. Przebudowie uległa też grafika projektu. Obecnie dominują w niej trzy kolory: czerwony, czarny i biały. Portal składa się z pięciu zakładek, a najważniejszą jego częścią jest Katalog zasobów on-line, który wykorzystuje system do archiwizacji Zeus. Oprócz Zeusa na portalu są aktywne jeszcze dwie aplikacje - Hermes dla użytkownika zewnętrznego, który pozwala na opisywanie archiwaliów i przekazywanie ich do zamieszczenia na portalu oraz aplikacja Afrodyta, czyli interaktywny przewodnik, dzięki któremu możemy łatwo sprawdzić gdzie konkretnie, w jakich instytucjach znajdują się archiwalia związane z okresem przełomu i zgłoszone do projektu.

 

Następny, trzeci z kolei obszar naszego działania związany jest z popularyzacją i promocją projektu. Najlepszym na to sposobem, sprawdzonym w praktyce i przynoszącym wymierne efekty były i są wyjazdy archiwistów z obu kancelarii do różnych instytucji, które przechowują materiały archiwalne, ale nie tylko w formie dokumentacji aktowej, również wydawnictwa, druki, fotografie, plakaty z okresu „Archiwów Przełomu”. Potwierdziły to także wyjazdy do Krakowa, Poznania, Białegostoku, Bydgoszczy i Chojnic.

 

Z tego miejsca składam wspólne podziękowania dla wszystkich państwa, którzy pomagali nam w prowadzeniu kwerend zamiejscowych. Jesteście państwo znakomitymi współpartnerami, zawsze spotykamy się z życzliwością i wsparciem, razem wzbogacamy projekt o coraz to nowe, ciekawe materiały, a każdy wyjazd w teren jest dla nas dużym i ważnym doświadczeniem. To dzięki państwu projekt rozwija się i nabiera tempa.

 

Nie mogę pominąć jeszcze jednego wątku. Tym bardziej, gdy dziś w centrum uwagi są sprawy Polonii, warto wspomnieć o naszym wyjeździe w październiku 2011 roku do Londynu i w styczniu 2012 roku do Paryża, gdzie również odwiedziliśmy instytucje polonijne. Kierownik Archiwum Senatu Robert Kubaś przeprowadził kwerendę także w Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Były też wizyty w klasztorze na Jasnej Górze oraz inne promujące „Archiwa Przełomu”.

 

Warto również przypomnieć autorską prezentację projektu na IV Warszawskim Pikniku Archiwalnym, który cieszy się sporą i zasłużoną popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży. Nawiązywaliśmy również do tej problematyki podczas ubiegłorocznych rozmów i spotkań, prezentując archiwalia z prezydenckich zasobów na pikniku V edycji. Mamy też, czym się pochwalić w warstwie edytorskiej i wydawniczej. Staramy się aktualizować informacje o projekcie w kolejnych folderach i informatorach. Zwyczajem staje się również publikowanie przez obie kancelarie materiałów pokonferencyjnych z corocznych ogólnopolskich spotkań historyczno – archiwalno - edukacyjnych organizowanych w ramach projektu „Archiwa Przełomu”.

 

W sumie zorganizowaliśmy pięć ogólnopolskich seminariów poświęconych wydarzeniom okresu polskiego przełomu i wynikającym z nich zadaniom dla archiwistów – ostatnie spotkanie miało miejsce w Kancelarii Prezydenta RP w ubiegłym roku i dotyczyło rocznicy 25-lecia wyborów z czerwca 1989 roku do parlamentu i niemałych problemów związanych z odszukaniem i gromadzeniem rozproszonych archiwaliów dotyczących tej daty. Spotkaniu historyków, archiwistów, uczestników kampanii wyborczej „Solidarności” i przysłuchującej się tej debacie młodzieży szkolnej towarzyszyła wystawa plenerowa przed Pałacem Prezydenckim pod tytułem - „Na drodze do wolności. Wybory 4 czerwca 1989 roku do Sejmu i Senatu w zbiorach archiwów państwowych”. Przedstawiała ona historię polskich przemian na dwudziestu bogato ilustrowanych tablicach, a znakomity, pieczołowicie przygotowany katalog wystawy opracował doktor habilitowany Dariusz Rymar, dyrektor Archiwum Państwowego w Gorzowie Wielkopolskim. Podziękowania za organizację wystawy, która budziła autentycznie duże zainteresowanie wśród mieszkańców i gości stolicy należą się Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych i warszawskiej Estradzie.

 

Ciekawym projektem umożliwiającym archiwistom wyjście naprzeciw potrzebom społecznym było uruchomienie przez Archiwum Akt Nowych w Warszawie punktu konsultacyjnego w Kordegardzie po to, aby osoby prywatne mogły zeskanować swoje pamiątkowe archiwalia i przekazać je do naszego projektu lub do zbiorów państwowych. Jak już wspomniała moja przedmówczyni poza seminariami organizujemy również konferencje tematyczne i w tych ramach odbyła się w listopadzie 2014 roku interesująca konferencja w Sejmie pod tytułem - „Nasi w Sejmie i w Senacie. Obywatelski Klub Parlamentarny 25 lat później”, zorganizowana przez Kancelarię Senatu. Z uwagi na rocznicę i kolejny jubileusz – dwudziestu pięciu lat samorządności – uczestniczyliśmy w marcu 2015 roku w kongresie samorządowym w Poznaniu. Zwracam uwagę na to wydarzenie, bo staraliśmy się zainteresować projektem różne środowiska samorządowe zachęcając do przekazywania materiałów związanych z odrodzeniem się samorządu terytorialnego. Przekonywaliśmy, że odszukane, zebrane i zeskanowane materiały archiwalne nie tylko będą odtwarzać historyczny proces odradzania samorządów i przyciągać uwagę badaczy, lecz stanowią  źródło wiedzy dla następnych pokoleń, są cenną pomocą w poznawaniu historii lokalnej i regionalnej.

 

Działalność merytoryczna obejmuje czwarty obszar naszej aktywności i koncentruje się  przede wszystkim na opracowywaniu zasobu. Zostały zakończone prace związane z  opracowaniem posiedzeń pierwszej kadencji Senatu, również protokoły posiedzeń Rady Państwa. Systematycznie chcemy też wprowadzać do zasobu nabytki zewnętrzne, bo dzięki naszym współpartnerom baza źródłowa nieustannie powiększa się. Dla przykładu podam, że najnowsze nabytki wpłynęły w bieżącym miesiącu, między innymi z Gminnej Biblioteki Publicznej w Górznie, województwo kujawsko-pomorskie i są to wycinki prasowe z lat 1989–1991 oraz dar pana Henryka Wujca: druki ulotne i czasopisma z lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku.

 

Pracujemy obecnie nad protokołami Rady Ministrów oraz skanami przekazanymi do projektu z Archiwum Państwowego w Poznaniu. Skanów poznańskich dokumentów jest siedemdziesiąt osiem tysięcy, co potwierdza fakt, że materiałów napływających jest coraz więcej. Dlatego prosimy darczyńców o wyrozumiałość i cierpliwość, gdyż nie jesteśmy w stanie w szybkim trybie zamieszczać wszystkich materiałów na portalu. Wynika to z różnych względów, nie tylko obligatoryjnych zadań bieżących, ale również ze względu na pracochłonność. Konstrukcja projektu wymaga opisu nie na poziomie teczki archiwalnej, lecz opisu każdego pojedynczego dokumentu. Szczegółowe informacje na ten temat są zamieszczone na naszym portalu.

 

Na zakończenie krótka prezentacja statystyki. Obecnie współpracują z nami w ramach projektu siedemdziesiąt trzy instytucje przechowujące archiwalia, są to: archiwa państwowe, społeczne, związkowe, kościelne, Instytut Pamięci Narodowej, muzea, biblioteki, ośrodki kultury. Posiadamy w „Archiwach Przełomu” już czterdzieści sześć kolekcji prywatnych, co w sumie daje liczbę około stu podmiotów biorących udział w tym ciekawym i bardzo przydatnym młodym pokoleniom i nam wszystkim projekcie. Dziękuję bardzo za uwagę.

 

10.30 Zapowiedź projektu "Szlak młodego obywatela" i prezentacja idei witryny edukacyjnej Agnieszka Piskorska, wicedyrektor Zespołu Szkół Społecznych Społecznego Stowarzyszenia Oświatowego oraz Robert Kubaś, kierownik Archiwum Senatu

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuję, panu dyrektorowi.

 

Teraz czas na zaprezentowanie już zapowiedzianego przez panią minister programu „Szlak młodego obywatela”. Przedstawią go pani dyrektor Agnieszka Piskorska od strony pedagogicznej i pan Robert Kubaś, kierownik Archiwum Senatu, który zaprezentuje już sam program.

 

Bardzo proszę.

 

 

Robert Kubaś, Kancelaria Senatu, członek Rady Programowej i Zespołu Koordynacyjnego Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dzień dobry państwu.

 

Proszę państwa, mały wstęp. Teraz będzie coś innego, bo my ciągle mówimy o historii i archiwistyce, a wkrótce skończy nam się „zaplecze ludzi”, których to interesuje, i dlatego postanowiliśmy właśnie ożywić to wszystko, te stare rzeczy i przygotować sobie, wypracować tak naprawdę zaplecze do pracy nad naszym projektem na następne lata. Dlatego zdecydowaliśmy się na współpracę ze Społecznym Towarzystwem Oświatowym. Dlaczego? Dlatego, że chcemy być nieortodoksyjni, bardziej otwarci. Szkoły tak zwane publiczne, nie zawsze nam to gwarantują, natomiast tutaj znaleźliśmy sprzymierzeńca, to znaczy szkoły społeczne – pani tutaj dyrektor zaraz opowie – po prostu ludzi, którym coś jeszcze się chce.

 

Pani Dyrektor, bardzo proszę.

 

 

Agnieszka Piskorska, Zespół Szkół Społecznych SKT nr 5 Społecznego Towarzystwa Oświatowego

 

Szanowni Państwo!

 

Z prawdziwą przyjemnością i radością przyjęliśmy zaproszenie do współrealizacji projektu, o którym mówił pan Robert. Dzisiaj mam zaszczyt reprezentować nie tylko Zespół Szkół Społecznych, których jestem wicedyrektorem, ale całe stowarzyszenie.

 

Społeczne Towarzystwo Oświatowe powstało w 1989 roku, czyli w roku, od którego datują państwo wspaniały projekt „Archiwa Przełomu”. Mamy, zatem dwadzieścia pięć lat doświadczenia w kształtowaniu polskiej edukacji.

 

Skąd ta inicjatywa? Powstaliśmy jako szkoły niezależne, jako oświata niezależna, dawaliśmy rodzicom poczucie, że nie tylko edukacja, ale przede wszystkim wychowanie stanowi niezbędny, istotny element wzrastania nowego pokolenia.

 

To, co nas definiuje, to, co definiuje Społeczne Towarzystwo Oświatowe, to nieustająca próba połączenia innowacji i tradycji. To, czego próbujemy nauczać naszych uczniów, to właśnie budowanie społeczeństwa obywatelskiego, uspołecznienie oświaty, cały czas podnoszenie jakości. To są te wyróżniki, którymi mamy zaszczyt i dumę się chwalić.

 

Jesteśmy jedną z najstarszych i największych organizacji pozarządowych. W szkołach Społecznego Towarzystwa Oświatowego, w stu pięćdziesięciu szkołach uczy się ponad trzynaście tysięcy uczniów, zatrudniamy dwa i pół tysiąca nauczycieli. Dzisiaj prowadzimy przedszkola, przedszkola integracyjne, szkoły podstawowe, gimnazja, licea, szkoły artystyczne, szkoły dla dorosłych. Skupieni jesteśmy w osiemdziesięciu kołach terenowych, w których zgrupowanych mamy cztery tysiące członków.

 

Nasze szkoły cieszą się bardzo dużą renomą, dużym zainteresowaniem, niemniej jednak poza rankingami, poza czołowymi miejscami na listach rankingowych po egzaminach, to, z czego naprawdę jesteśmy dumni, to nasz absolwent, który jest świadomym uczestnikiem życia społecznego, który bierze w nim aktywny udział.

 

W 2012 roku mieliśmy przyjemność organizować konferencję w Sejmie RP, to tutaj zaprosiliśmy naszych uczniów, by opowiedzieli, jak sobie radzą w życiu i co im dała szkoła. Wbrew pozorom to nie walory edukacyjne pojawiały się najczęściej, to, co powtarzali nasi absolwenci, to właśnie postawa obywatelska, której się nauczyli, to konieczność brania czynnego udziału w życiu stowarzyszenia czy wspólnoty, z której się wywodzą.

 

Stowarzyszenie ma własny ośrodek doradztwa dla nauczycieli. Jesteśmy organizacją nieustająco uczącą się, nie mówimy tylko o uczniach, ale głównie o kadrze. Doskonalimy się, zmieniamy razem z czasami, w których przyszło nam funkcjonować.

 

Jesteśmy po realizacji naprawdę dużych projektów, które tworzymy we współpracy ze szkołami publicznymi. To z inicjatywy Społecznego Towarzystwa Oświatowego przeprowadzony został projekt „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej”. To Społeczne Towarzystwo Oświatowe przeprowadziło szkolenie dla dwustu sześćdziesięciu szkół publicznych. Mamy w tym ogromne doświadczenie. Projekt, który za chwilę z panem Robertem państwu przybliżymy, wpisuje się w ideę Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Dziękuję.

 

 

Robert Kubaś, Kancelaria Senatu, członek Rady Programowej i Zespołu Koordynacyjnego Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Proszę państwa, teraz parę słów właśnie o naszym programie.

 

Pani minister przedstawiła naszą nową animację w paru słowach. Tak, jak powiedziałem, chcemy przygotować zaplecze do tego, by były następne pokolenia Polaków, których ten problem interesuje, a żeby móc to osiągnąć, musimy trochę zainwestować w młodzież i dlatego ideą naszego programu, jest krzewienie ducha obywatelskości.

 

Chcemy ten program jak gdyby adresować na wychowanie – przepraszam za może nadużycie – osób, które myślą, a nie tylko będą „klepać” daty i formułki historyczne, ale przede wszystkim też chcemy naprawdę nauczyć, co to znaczy moja ojczyzna, moja Polska. Oczywiście wiedza o społeczeństwie. Chcemy to osiągnąć w sposób nieszablonowy. Ja pamiętam, że uczyłem się wiedzy o społeczeństwie przed wieloma, wieloma laty, to było zupełnie niestrawne. Chcemy popracować tak, żeby młodzież to zainteresowało. Historia najnowsza i oczywiście my jako archiwiści chcemy wpleść pewne elementy archiwistyki.

 

Kto ma być odbiorcą? Młody obywatel, młody historyk, młody archiwista, tzn. młodzi ludzie, którzy tym młodym historykiem, młodym archiwistą zostaną. Kierujemy akcję też do nauczycieli, do szkół.

 

Jeżeli chodzi o uczniów, to myślimy jeszcze o jednej rzeczy, dlatego że nasze Biuro Komunikacji Społecznej ma taką głęboką mądrość, bo też organizujemy na terenie Senatu RP sesje parlamentu staropolskiego, w związku z tym spróbujemy ich trochę przekonać do lekcji historycznych o historii najnowszej. Chcemy robić warsztaty historyczne – jest taki ciekawy projekt w Lublinie. Odkryliśmy tam drukarnię podziemną, całkowicie zrekonstruowaną, więc kto wie, może młodzież będziemy uczyć produkować ulotki, czy zajmiemy się opracowaniem gier edukacyjnych i organizacją konkursów.

 

Nasz program kierujemy również do nauczycieli. Dzięki ich pomocy chcemy opracować scenariusze lekcji historycznych.

 

 

Agnieszka Piskorska, Zespół Szkół Społecznych SKT nr 5 Społecznego Towarzystwa Oświatowego

 

Miałam przez wiele lat przyjemność współpracować ze środowiskami polonijnymi, głównie na Wschodzie, i to, z czym spotykaliśmy się najczęściej, to właśnie brak materiałów. My ze swojej strony chcemy nauczycielom zaproponować nie tylko szkolenie w zakresie współczesnej archiwistyki, jak gromadzić źródła i jak je wykorzystywać, ale przede wszystkim chcemy, żeby nauczyciele byli nie tylko odbiorcami, ale i współtwórcami naszej witryny. Będą mogli pobierać scenariusze lekcji, będą mogli brać udział w szkoleniach organizowanych przez Senat RP.

 

I szkoła. Szkole również proponujemy wsparcie akcji edukacyjnych. Wiemy, że takich inicjatyw w całej Polsce jest bardzo wiele.

 

W tym miesiącu miałam przyjemność obserwować w gimnazjum „Dzień PRL”. To dla młodych ludzi, jak powiedział pan minister, są naprawdę odległe czasy. Z tymi samymi uczniami zwiedziliśmy parlament niemiecki i Brukselę. Proszę mi uwierzyć, że nie jest tak, że uczniowie, młodzi ludzie nie interesują się przeszłością, oni bardzo się interesują, tylko potrzebują przyjaznych narzędzi, dzięki którym przyswoją trudną wiedzę i trudne informacje, bo lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte naprawdę nie są łatwe do zrozumienia, nawet dla dorosłych.

 

 

Robert Kubaś, Kancelaria Senatu, członek Rady Programowej i Zespołu Koordynacyjnego Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Mam nadzieję, że to „ożenienie” szkół i projektu „Archiwa Przełomu” przyniesie skutek i jesteśmy spokojni o to, że jak zaczniemy działać, to projekt przez następne sześćdziesiąt lat będzie się bardzo dobrze rozwijał.

 

Dziękujemy bardzo.

 

PANEL HISTORYCZNY

 

Moderuje Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

10.35 Wspomnienie przemian lat 80. i 90. XX wieku zza polskiej granicy Władysław Zachariasiewicz, nestor Polonii amerykańskiej

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo Państwu dziękuję.

 

Tyle informacji o ostatnim roku działania „Archiwów Przełomu” i o projektach na przyszłość, a teraz czas na panel historyczny. Przekazuję głos panu wicemarszałkowi Janowi Wyrowińskiemu.

 

Bardzo proszę, Panie Marszałku.

 

 

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Szanowni Państwo!

 

Panel historyczny „Wkład Polonii w walkę o wolną Polskę w latach 80. XX wieku”. Chciałbym, aby zgodnie z życzeniem jako pierwsze zostało przedstawione „Wspomnienie przemian lat 80. i 90. XX wieku zza polskiej granicy” nieobecnego pana Władysława Zachariasiewicza, nestora Polonii amerykańskiej.

 

Pan dyrektor Romuald Łanczkowski. Bardzo proszę.

 

 

W imieniu Władysława Zachariasiewicza list odczytał dyrektor Romuald Łanczkowski z Kancelarii Senatu

 

Panie Marszałku! Państwo Ministrowie! Szanowni Państwo!

 

Władysław Zachariasiewicz, który, jak państwo wiedzą, zawsze uczestniczył we wszystkich senackich przedsięwzięciach i darzył Senat RP szczególną estymą, niestety tym razem nie mógł przybyć do nas, być z nami bo jako stutrzy-letni nestor Polonii amerykańskiej miał drobny wypadek i właśnie w tej chwili przebywa w szpitalu, ale bardzo prosił, żebyśmy odczytali posłanie, które skierował do uczestników dzisiejszej konferencji:

 

„Waszyngton, 22 czerwca 2015 roku.

 

Szanowni Państwo! Z ogromnym zainteresowaniem i radością przyjąłem zaproszenie organizatorów do udziału w odbywającym się w Senacie RP jubileuszowym V seminarium pod hasłem «Razem iść do celu. Przegląd archiwów, bibliotek i muzeów polonijnych na 5-lecie projektu «Archiwa Przełomu 1989–1991».

 

Miałem szczerą intencję osobistego uczestnictwa w tym ważnym wydarzeniu, tym bardziej, że ma ono charakter pionierski. Senat RP podjął kolejne wyzwanie, tym razem jest to próba podsumowania dwudziestu pięciu lat systematycznej, codziennej pracy izby na rzecz rosnącej liczebnie rzeszy rodaków rozproszonych po wszystkich niemal zakątkach świata. Niestety względy natury zdrowotnej uniemożliwiły mi wizytę w ojczyźnie, spotkanie z państwem, jak również udział w programie seminarium i w toczonej dyskusji. Pozwólcie, zatem państwo, że tą drogą przekażę kilka refleksji związanych z problematyką istotną i żywą, która stanowić będzie treść debaty programowej.

 

Jak państwo być może wiedzą, ja również na miarę swoich możliwości podjąłem w swoim życiu podobne wyzwanie, kilka lat temu uznałem, że istnieje potrzeba przedstawienia pełniejszego zapisu historycznego ukazującego ogrom patriotycznego wysiłku wielomilionowej wspólnoty polonijnej w Stanach Zjednoczonych na rzecz wyzwolenia Polski i Polaków spod brutalnej sowieckiej dominacji. Czułem, z racji wieku i losu, jaki mi przypadł, że danie świadectwa prawdzie historycznej to powinność niezbywalna względem mojego pokolenia i przyszłych pokoleń Polaków, to powinność wobec wolnej Polski i Polaków, których obraz w świecie, a zwłaszcza tu, w Stanach Zjednoczonych, bywa często przedstawiany w niekorzystnym świetle. Za sprawą wielu wspaniałych ludzi, w tym przede wszystkim marszałka Senatu RP I kadencji i prezesa Stowarzyszenia «Wspólnota Polska» Andrzeja Stelmachowskiego, powstała książka mojego autorstwa zatytułowana «Etos niepodległościowy Polonii amerykańskiej». Jest tam wspomnienie, które w kontekście treści projektu «Archiwa Przełomu» i seminarium pozostaje nader aktualne, cytuję: «Gdy w naszych czasach, częstych wędrówkach po Polsce od czasu zwycięstwa <Solidarności> rozmawialiśmy z dziesiątkami osób z różnych kręgów społecznych, a przede wszystkim z przedstawicielami młodszego, wykształconego pokolenia, uderzała nas rażąca niewiedza o tej wspaniałej batalii staczanej przez Polonię na każdym wpływowym politycznym forum w czasie, gdy Polska znajdowała się w największej potrzebie. Tłumaczyliśmy to sobie totalnym zakłamaniem w tych czasach środków masowego przekazu i zniekształcaniem wszystkiego, co pochodziło zza oceanu, w szczególności w odniesieniu do Polonii amerykańskiej. Na tym tle dojrzewała w mojej świadomości potrzeba dołożenia skromnego przyczynku do niezwykle ważnego procesu odkłamywania tych czasów i oddania sprawiedliwości niezwykle pięknej karty Polonii amerykańskiej, która powinna znaleźć właściwe miejsce w historii naszego narodu».

 

Tym więcej cieszy mnie, że wkład Polonii amerykańskiej w walkę o wolną i niepodległą Polskę został tak pięknie odnotowany przez autorów wystawy «Odrodzony Senat. 25 lat w służbie Polonii i Polaków za granicą», która towarzyszy piątemu, jubileuszowemu seminarium «Archiwa Przełomu»”.

 

Posłaliśmy wersję elektroniczną tej wystawy panu Władysławowi, żeby mógł się z nią zapoznać, widział ją.

 

Szanowni Państwo!

 

Miałem ten niezwykły honor, że kilka kadencji z rzędu byłem zapraszany do udziału w pracach Senatu RP. Jako członek Polonijnej Rady Konsultacyjnej, organu doradczego marszałków Senatu RP, mogłem dzielić się doświadczeniem pracy organizacyjnej w światowym Związku Polaków z Zagranicy przed II wojną światową w Polsce, potem w związku sowieckim, po wojnie na wychodźstwie w USA. Uczestniczyłem w debatach na temat kierunków i priorytetów działania Senatu RP na rzecz Polonii i Polaków poza granicami.

 

Z tej perspektywy mogę stwierdzić, że w centrum uwagi gremiów senackich były zawsze aktualne potrzeby środowisk polonijnych i polskich za wschodnią granicą, osadzone w konkretnych uwarunkowaniach międzynarodowych. Respektowano uchwały podjęte na wszystkich czterech zjazdach Polonii i Polaków z zagranicy. Nasze kontakty wzajemne oparto na poszanowaniu podmiotowości, dialogu i partnerstwie, dlatego historia dwudziestu pięciu lat pracy Senatu RP jest także naszą historią, zapisem historycznego przełomu we wzajemnych relacjach, zapisem trudnego procesu odbudowy zaufania i silnych więzi pomiędzy Polską a wychodźstwem, Polonią, emigracją i Polakami na Wschodzie.

 

Życzę Państwu z całego serca, aby dalszy wysiłek włożony w realizację projektu «Archiwa Przełomu», zwłaszcza w wymiarze polonijnym, przyniósł efekty oczekiwane przez nas wszystkich w kraju i poza jego granicami. Życzę, aby jego rezultaty były aktem oddania sprawiedliwości niezwykle pięknej karcie izby wyższej polskiego parlamentu, jaką jest opieka Senatu RP nad Polonią i Polakami za granicą. Jestem głęboko przekonany, że powinna ona znaleźć właściwe miejsce w historii naszego narodu.

 

Wyrażam wdzięczność Senatowi RP, że kierując się roztropną troską o przyszłość, korzysta w swoich pracach na rzecz Polonii i Polaków za granicą z bogatego emigracyjnego dziedzictwa historycznego. Z wyrazami głębokiego szacunku Władysław Zachariasiewicz”.

 

10.50 Kulturotwórcza i polityczna rola archiwów polskich poza krajem prof. dr hab. Rafał Habielski, Uniwersytet Warszawski

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuję bardzo, Panie Dyrektorze.

 

Bardzo proszę pana profesora Rafała Habielskiego z Uniwersytetu Warszawskiego o przedstawienie tematu „Kulturotwórcza i polityczna rola archiwów polskich poza krajem”.

 

 

Prof. dr hab. Rafał Habielski, Uniwersytet Warszawski

 

Szanowni Państwo!

 

Archiwa, mimo że to nie było ich głównym zadaniem, stały się w zasadzie od początku działania emigracji politycznej, czyli od jesieni 1939 roku, jej miarą charakteru i znaczenia. Najpierw we Francji, a potem w Wielkiej Brytanii zdecydowano o gromadzeniu i klasyfikowaniu świadectw, które miały dowodzić działań podejmowanych poza krajem na rzecz niepodległości Polski.

 

Ta skłonność objawiła swoje bezcenne znaczenie po zakończeniu wojny, kiedy materiały ilustrujące walkę o sprawę polską nabrały, oprócz charakteru dokumentacyjnego, wymiaru prawdy, o którą trudno było w Polsce, ale nie tylko w Polsce. Stały się od tego czasu jednym z najważniejszych narzędzi czy też instrumentów, jakimi dysponowała emigracja, materiałami, które bezpośrednio odpowiadały na pytanie o to, co i dlaczego wydarzyło się między rokiem 1939 a 1945, co nie było wcale oczywiste, natomiast pośrednio miały służyć historykom przebywającym w wolnym świecie – nie sposób nie wymienić tych, których twórczość zbiorom tym i świadectwom zawdzięcza najwięcej – myślę przede wszystkim o profesorach Marianie Kukielu, Janie Ciechanowskim czy Władysławie Pobogu-Malinowskim.

 

W miarę upływu czasu znaczenie archiwów pozakrajowych zaczęło w szybkim tempie rosnąć, nie tylko ze względu na rangę zbiorów, które można określić mianem założycielskich, tzn. zbiorów o genezie wojennej. Działo się tak za sprawą dość paradoksalną, mianowicie postępującej erozji organizmów tworzących państwo polskie na obczyźnie, część z tych instytucji już w kilka lat po zakończeniu wojny była zmuszona ograniczyć, względnie zawiesić działalność, przekazując swoje zbiory archiwum. Procesowi temu towarzyszyło odchodzenie najstarszej generacji emigracyjnej jej założycieli, papiery tych osób, materiały, najczęściej w formie prywatnych kolekcji, również trafiały do archiwów.

 

Efektem tego procesu było zjawisko zwiększania się zasobów, ale przede wszystkim wzrostu ich rangi. W zasadzie już od zakończenia wojny było oczywiste, że realna, a tym samym uczciwa refleksja dotycząca najnowszych dziejów Polski, zwłaszcza II wojny światowej i okresu bezpośrednio powojennego, zarówno w wymiarze politycznym, jak i militarnym czy społecznym jest praktycznie niemożliwe bez eksploracji zbiorów zdeponowanych w archiwach emigracyjnych. Dowodem tego są bibliografie prac odnoszących się do tego czasu, ogłaszanych najpierw na emigracji, a potem, po 1956 roku w kraju, co nie znaczy, że wszyscy korzystający z archiwów emigracyjnych historycy krajowi badali te materiały zgodnie z zasadami sztuki. Poza tym stale powiększała się liczba świadectw wytwarzanych przez emigrację po 1945 roku, które układały się w porządek źródeł służących do badania jej dziejów po II wojnie światowej. Na efekty badań na tych materiałach trzeba było poczekać do końca lat osiemdziesiątych.

 

Nie ulega wątpliwości, że pozycję wyjątkową wśród archiwów pozakrajowych od samego początku, od 1945 roku zyskał Instytut Historyczny im. gen. Sikorskiego, który od połowy lat sześćdziesiątych po połączeniu z Polskim Ośrodkiem Naukowym nosi nazwę Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Archiwum, muzeum, centrum życia umysłowego, zjawiska określanego mianem „polski Londyn”, takie funkcje pełnił i pełni nadal Instytut Sikorskiego, był i jest miejscem debat politycznych, historycznych, dyskusji literackich i wieczorów autorskich, innymi słowy setek wydarzeń, które wykraczając swoją tematyką poza pierwotny charakter tego miejsca, potwierdzały jego wyjątkowość.

 

Także w Londynie funkcjonował jeden z dwóch siostrzanych instytutów Józefa Piłsudskiego, ich siłą – londyńskiego i nowojorskiego – oprócz pisma, było skupienie osób należących do przedwojennego establishmentu politycznego, a po wojnie świadków wydarzeń, dzięki których relacjom można było odtwarzać dzieje Polski w dwudziestoleciu międzywojennym. W okresie bezpośrednio powojennym, w 1947 roku, zostało założone Studium Polski Podziemnej, instytucja, która dzisiaj jest integralną częścią Instytutu gen. Sikorskiego, której celem było gromadzenie i opracowywanie materiałów dotyczących walki zbrojnej, politycznej w kraju w okresie II wojny światowej, a monumentalnym efektem działań podjętych przez pracowników studium była wielotomowa edycja „Armia Krajowa w dokumentach”.

 

Materiały ilustrujące różne przejawy aktywności emigracji w sferze polityki, kultury, nauki, życia literackiego, teatralnego, artystycznego i społecznego trafiały nie tylko do archiwów, gromadziły je także biblioteki, których działy zbiorów rękopiśmiennych zasługują na pamięć. Biblioteka Polska w Paryżu stała się skarbnicą takich świadectw i polskich losów od lat trzydziestych XIX wieku, kiedy została założona, natomiast od czasu II wojny światowej datuje się działalność Biblioteki Polskiej w Londynie, która dysponuje kolekcją listów, dokumentów do dziejów życia politycznego i literackiego poza krajem.

 

Czymś zasługującym na miano fenomenu jest znane, początkowo jedynie wtajemniczonym, archiwum Instytutu Literackiego w Maisons-Laffitte. Jego założyciel Jerzy Giedroyc, dyrektor instytutu i redaktor „Kultury”, okazał się tytanem pracy redaktorskiej, której częścią był korespondencyjny kontakt z autorami pisma i wydawnictwa, którym kierował. Wedle wstępnych szacunków pozostawił po sobie około dwustu tysięcy listów, które stanowią bezprecedensowe, ze względu na ich zakres tematyczny, ilościowy, świadectwo dotyczące dziejów Polski w drugiej połowie wieku. Dzięki skłonności, epistolograficznej redaktora Giedroycia korespondencja, epistolografia uznana została za jedno z najważniejszych źródeł dla najnowszych dziejów Polski.

 

Podobny charakter, to znaczy charakter archiwum na poły prywatnego, miały i mają nadal zbiory Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który był współzałożycielem rozgłośni Polskiego Radia Wolna Europa i kierował nim prawie ćwierć wieku. To prywatne archiwum, które uzupełniał po odejściu z radia w 1975 roku, zostało w początku lat dziewięćdziesiątych, uporządkowane, sklasyfikowane i zdeponowane w archiwum Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.

 

Ten przegląd, krótki z powodów oczywistych, archiwów i funkcji archiwów pozakrajowych układa się, mam wrażenie, w odpowiedź na pytanie o ich znaczeniu, przy czym rok 1989, który tak wiele zmienił w polskim doświadczeniu, zamknął między innymi fenomen emigracji politycznej, w żadnym wypadku nie unieważnił znaczenia archiwów. Wśród pojawiających się głosów, co do konieczności przenoszenia zbiorów do kraju większość z nich funkcjonuje nadal, niezmiennie dowodząc swojej wagi. Mam wrażenie, że ich nieprzemijająca przydatność nie sprowadza się jedynie do tego, że wciąż powiększają swoje zbiory poprzez uzupełnienie zasobu i nie tylko sprowadza się do tego, że korzystają z nich w coraz większym stopniu badacze zagraniczni, i to nie tylko polscy. Stanowią one same w sobie, w sensie instytucjonalnym i w sensie zawartości, egzemplifikację polskich losów, pozostają miejscem, bez których polska pamięć o przeszłości, a tym samym polska tożsamość, byłaby o wiele płytsza i uboższa. Powinniśmy sobie w związku z tym życzyć, żeby trwały nadal i żeby miały się jak najlepiej.

 

Dziękuję bardzo.

 

11.05 Partycypacja Polonii w wyborach krajowych w 1989 roku dr Magdalena Lesińska, Uniwersytet Warszawski

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuję bardzo, Panie Profesorze, za treściwy wykład. Teraz bardzo proszę panią doktor Magdalenę Lesińską z Uniwersytetu Warszawskiego o prezentację „Partycypacja Polonii w wyborach krajowych w 1989 roku”.

 

 

Dr Magdalena Lesińska, Uniwersytet Warszawski

 

Panie Marszałku! Panie i Panowie Ministrowie! Szanowni Państwo!

 

Nie ukrywam, że jest to dla mnie wielka przyjemność i wyróżnienie, żeby być tutaj i spotkać się z państwem. Pracuję na Uniwersytecie Warszawskim w Ośrodku Badań nad Migracjami, jestem kierownikiem projektu dotyczącego partycypacji wyborczej Polaków za granicą w latach 1989-2015, więc moja perspektywa czasowa jest dużo szersza niż „Archiwa Przełomu”. W swoim krótkim wystąpieniu chciałabym się jednak skupić przede wszystkim na udziale Polaków mieszkających za granicą w wyborach 1989 roku. Podczas prowadzenia badań rozmawiałam z przedstawicielami Polonii w wielu krajach i uderzyło mnie to, jak bardzo wybory czerwcowe są nadal żywe w pamięci świadków tego czasu, a z drugiej strony, jak niewiele zostało napisane na temat udziału Polonii w tych wyborach. Miały one wielkie znaczenie dla Polonii i Polaków za granicą, także z powodu późniejszych konsekwencji związanych z rosnącymi podziałami w środowiskach polonijnych.

 

W związku z krótkim czasem przeznaczonym na moje wystąpienie, chciałabym skupić się na tym, co mnie jako przedstawicielkę młodego pokolenia badaczy, osobę zajmującą się polityczną partycypacją Polonii i Polaków za granicą, zaskoczyło podczas prowadzonych badań. Moja hipoteza wyjściowa dotycząca organizacji wyborów 1989 roku za granicą zakładała, że władze PRL raczej przeszkadzały, a przynajmniej nie ułatwiały uczestnictwa Polaków za granicą w tychże wyborach. Jednak z mojej kwerendy w Archiwum Senatu, w Archiwum Prezydenta RP, w Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Instytucie Pamięci Narodowej wyniknęło coś zupełnie przeciwnego. Dokumenty wskazują na to, że w rzeczywistości władze starały się ułatwić Polakom za granicą udział w wyborach 1989 roku. Przede wszystkim przyjęto bardzo liberalne zasady dotyczące tworzenia spisów wyborczych za granicą. Każda osoba, która pojawiła się w dniu wyborów przed komisją wyborczą z jakimkolwiek polskim dokumentem tożsamości (ważnym bądź nieważnym), bądź miała ze sobą dwóch świadków, którzy mogliby potwierdzić, że jest ona obywatelem Polski, była wpisywana do spisu wyborców. Stworzono również wiele obwodów głosowania poza krajem, bo aż dwieście pięć (w kolejnych wyborach ta liczba była mniejsza i dopiero w wyborach w 2007 roku utworzono większą liczbę obwodów zagranicznych niż w 1989 roku).

 

Ze stenogramów spotkań Państwowej Komisji Wyborczej i przedstawicieli Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynika, że Państwowa Komisja Wyborcza bardzo naciskała na Ministerstwo Spraw Zagranicznych, żeby stworzyć jak najwięcej obwodów wyborczych, szczególnie w krajach, w których spodziewano się masowego udziału Polaków w wyborach, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Wielkiej Brytanii, w Republice Federalnej Niemiec i pozostałych krajach Europy Zachodniej. Pod naciskiem Państwowej Komisji Wyborczej powiększono ich liczbę z planowanych wcześniej stu dziewięćdziesięciu ośmiu do dwustu pięciu (nowe obwody powstały m.in. w Berlinie Zachodnim, Londynie, Paryżu, Nowym Jorku i Chicago). Ostatecznie obwody do głosowania powstały w czterdziestu czterech państwach, w tych najwięcej w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich – trzydzieści siedem, Czechosłowacji – trzydzieści jeden, Niemieckiej Republice Demokratycznej – dwadzieścia osiem, Libii - szesnaście, Bułgarii - dwanaście i na Węgrzech dziewięć.

 

Państwowa Komisja Wyborcza wskazywała na wyraźną dysproporcję w lokalizacji obwodów głosowania poza krajem: stworzono ich ponad trzydzieści w takich krajach jak Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, Niemiecka Republika Demokratyczna czy Czechosłowacja, a w innych krajach o licznej populacji Polaków, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja, liczba obwodów głosowania była znacznie mniejsza. Ministerstwo Spraw Zagranicznych usprawiedliwiało się tym, że te kraje nie pozwalają na stworzenie obwodów głosowania poza terytoriami eksterytorialnymi, czyli konsulatami, ambasadami czy izbami handlowymi. Wysłano nawet oficjalne zapytanie w tej sprawie do władz USA, które nie zgodziły się na organizację obwodów do głosowania poza placówkami dyplomatycznymi. W związku z tym w Stanach Zjednoczonych najpierw planowano dwa obwody głosowania, później zwiększono tę liczbę do pięciu.

 

Z dokumentów archiwalnych wynika, że podejmowano konkretne wysiłki mające na celu ułatwienie Polonii udziału w wyborach czerwcowych. Można sobie zadać pytanie, dlaczego tak się działo. Hipotez może być kilka. Po pierwsze, wydawało się, że władza nie oczekiwała masowej mobilizacji Polaków za granicą, po drugie obawiano się reakcji państw zachodnich, gdyby pojawiły się skargi od przedstawicieli Polonii na utrudnianie udziału w wyborach, szczególnie ta obawa dotyczyła władz Stanów Zjednoczonych, bo w tym okresie władze PRL bardzo liczyły na ocieplenie stosunków z tym krajem.

 

Innym ciekawym wątkiem, jaki można znaleźć w materiałach archiwalnych, do których miałam dostęp, to szacunki Ministerstwa Spraw Zagranicznych, liczby osób, które mogą uczestniczyć w wyborach czerwcowych w poszczególnych krajach. Placówki ministerstwa próbowały oszacować liczbę zainteresowanych udziałem w wyborach na podstawie liczby wydanych paszportów konsularnych i krajowych w poszczególnych krajach, dane te obejmowały m.in. trzydzieści trzy tysiące Polaków w Czechosłowacji, pięćdziesiąt trzy tysiące w Niemieckiej Republice Demokratycznej, siedem tysięcy w Bułgarii, czterdzieści tysięcy w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, piętnaście do dwudziestu tysięcy na Węgrzech, sto trzydzieści jeden tysięcy osób w USA, dwadzieścia trzy tysiące w Wielkiej Brytanii, czterdzieści tysięcy we Francji.

 

Porównując te szacunki z rzeczywistą liczbą oddanych głosów w poszczególnych krajach, widać duże dysproporcje, szczególnie w przypadku Stanów Zjednoczonych, gdzie oceniano, że może przyjść do urn nawet sto trzydzieści tysięcy osób, a przyszło niecałe czternaście tysięcy, w Wielkiej Brytanii oceniano tę liczbę na dwadzieścia trzy tysiące, przy urnach pojawiło się niecałe dwa tysiące osób. Pomimo to, patrząc na wyniki wyborów w 1989 roku w kontekście następnych wyborów wyraźnie widać, że mobilizacja Polaków głosujących poza krajem była bardzo duża. W 1989 roku za granicą głosowało ponad sto trzydzieści sześć tysięcy osób, dla porównania: w kolejnych wyborach parlamentarnych 1991 roku głosowało czterdzieści tysięcy, a w 1993 – czterdzieści jeden tysięcy. Dopiero w wyborach parlamentarnych w 2007 roku głosowało więcej osób niż w 1989.

 

Jakie były szczegółowe wyniki głosowania Polonii? Wybory w 1989 roku odbyły się w dwóch turach 4 i 18 czerwca. Obywatele głosujący za granicą mogli wziąć udział tylko w pierwszej turze, oddając swój głos na listy Okręgu Wyborczego numer 1 Warszawa-Śródmieście (przypomnę, że tak samo jak obecnie, tak w 1989 roku głosy Polaków za granicą dodawane są do głosów w okręgu wyborczym Warszawa Śródmieście). Polacy poza krajem głosowali na listę krajową do Sejmu PRL, na kandydata do Sejmu PRL (mandat numer 2 w okręgu wyborczym Warszawa-Śródmieście) oraz na trzech senatorów wybieranych w województwie warszawskim (obecnie mazowieckim).

 

W przypadku wyborów do Sejmu PRL o mandat walczył Andrzej Łapicki jako przedstawiciel „Solidarności” oraz Jerzy Urban i Jan Majdecki popierani przez obóz rządzący. W całym okręgu Warszawa Śródmieście oddano dwieście dziewiętnaście tysięcy głosów, w tym sto trzydzieści sześć tysięcy, czyli ponad 61% za granicą, co oznacza de facto, że głosy Polonii miały jak najbardziej kluczowe znaczenie dla wygranej Andrzeja Łapickiego. W przypadku wyborów do Senatu PRL, gdzie startowało trzydziestu dwóch kandydatów, którzy walczyli o trzy mandaty, oddano w całym województwie warszawskim nieco ponad milion głosów, w tym sto trzydzieści sześć tysięcy za granicą, co stanowi 12 %.

 

W zdecydowanej większości obwodów utworzonych za granicą wygrali przedstawiciele „Solidarności”. Szczególnie wyraźną przewagę miał Andrzej Łapicki nad kandydatami rządowymi. Z ciekawostek: Jerzy Urban wygrał tylko w sześciu obwodach do głosowania - na dwieście pięć, w Albanii, Argentynie, Japonii, Korei Północnej, Syrii i Wietnamie. Jerzy Urban przegrał nawet w Moskwie, o czym donosił na pierwszej stronie po opublikowaniu wyników wyborów nowojorski „Nowy Dziennik”.

 

Wybory 1989 roku pokazały, co jest inspirujące dla badaczy życia polonijnego, po pierwsze dużą mobilizację wśród Polonii i Polaków za granicą. Przedstawiciele „Solidarności” wiedzieli, że kluczowe znaczenie w zdobyciu mandatu do Sejmu RRL w okręgu Warszawa Śródmieście będą miały głosy oddane za granicą, stąd odezwy „Solidarności” i Lecha Wałęsy skierowane do Polonii wzywające do głosowania na kandydatów „Solidarności”. Ważne i widoczne było wsparcie szczególnie Polonii amerykańskiej, która zbierała środki finansowe na kampanię wyborczą opozycji, powołano specjalny fundusz wyborczy „Solidarności”, na który wpłacono około dwieście tysięcy dolarów. Równie ważne było także wsparcie mediów polonijnych, szczególnie prasy, w tym „Dziennika Związkowego” z Chicago oraz „Nowego Dziennika” z Nowego Jorku. Miałam okazję przejrzeć ich wydania z kwietnia, maja i czerwca 1989 roku, gdzie widać wyraźnie, jak Polonia w Stanach Zjednoczonych żyła tamtymi wyborami. Właściwie w każdym numerze była przynajmniej jedna cała strona poświęcona wyborom, w tym informacjom o kandydatach, gdzie głosować i jak głosować. W trakcie rozmów z przedstawicielami Polonii, słyszałam wiele ciekawych historii o tym jak organizowano transport z odległych miejsc do komisji wyborczych, by Polacy mogli oddać swoje głosy. Wybrałam fragment jednej z wypowiedzi, który obrazuje wielki zapał i gotowość do działania, a także wskazuje, jak ważne były takie działania w praktyce: „Była tam masa Polaków [na Greenpoint w Nowym Jorku] kompletnie zdezorientowanych. My tam chodziliśmy, żeby w rozmaity sposób ich przekonywać. I spotkaliśmy się z czymś, co było dla mnie szokujące. Mówili: «Panie, my bardzo chętnie, ale to za rzeką gdzieś, my nie wiemy gdzie». Tacy to byli ludzie. (…) Koleżanka z «Nowego Dziennika» zorganizowała to tak: była taka polska firma (…) i oni mieli autokary, i wozili ludzi na rozmaite wycieczki, na Niagarę, ale głównie to do kasyna, do Atlantic City. I tego szefa, nie trzeba go było bardzo mocno przekonywać, dał te swoje autobusy i one przywoziły ich do tego konsulatu, czekały tam, niedaleko (…) i zawoziły z powrotem.”

 

Oprócz ogólnej mobilizacji, wybory czerwcowe przyniosły także pogłębiające się podziały wśród Polonii. Mary Erdmans, autorka bardzo dobrej książki poświęconej Polonii i Polakom w Chicago w latach 1976-1990, wskazuje na podział Polonii na trzy grupy w zależności od ich stosunku do „okrągłego stołu” i wyborów 1989 roku. Byli wśród nich przeciwnicy wyborów i udziału w nich Polonii: część organizacji polonijnych, a także rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, który był przeciwny udziałowi Polaków za granicą w wyborach. W wystosowanym oświadczeniu tuż przed wyborami rząd w Londynie określił wybory jako groźną próbę zniszczenia niepodległościowego uchodźstwa i ostrzegał przed udziałem w nich. Drugą grupą wskazaną przez Mary Erdmans byli ci, którzy wspierali wybory i udział w nich opozycji, ale jednocześnie byli przeciwni, by Polacy za granicą głosowali w tych wyborach. Argumentowali to obowiązkiem lojalności wobec kraju pobytu, szczególnie dotyczył on Polaków, którzy posiadali podwójne obywatelstwo. Trzecia grupa wspierała zaś i same wybory, i udział w nich Polonii. Podziały opisane powyżej dotyczyły nie tylko Polaków w Stanach Zjednoczonych, ale charakteryzowały całą polską emigrację.

 

Podsumowując, rok 1989 był niewątpliwie czasem przełomu, ale był to również czas głębokich podziałów. Miała miejsce duża mobilizacja Polonii w krajach zamieszkania w okresie kampanii wyborczej oraz podczas wyborów, widoczne było zaangażowanie, jednoczenie się wokół wspólnego celu. Na pewno nastąpiło także wzmocnienie kontaktów środowisk polonijnych z krajem. Z drugiej strony jednak, był to również czas zmierzchu znaczenia środowisk niepodległościowych i kombatanckich, szczególnie skupionych wokół rządu londyńskiego. Był to w końcu także czas głębokich, wyraźnych podziałów widocznych wśród Polonii, jak i w całym społeczeństwie polskim, na tle stosunku do Okrągłego Stołu i do wyborów kontraktowych.

 

Bardzo Państwu dziękuję za uwagę.

 

11.20 Emigracja jako doświadczenie w relacjach ludzi "Solidarności dr hab. Dariusz Dobrzański, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo dziękuję pani doktor, za interesujące – jak sądzę dla nas wszystkich – informacje podane w syntetycznym skrócie.

 

Teraz poproszę pana doktora Dariusza Dobrzańskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu o prezentację „Emigracja jako doświadczenie w relacjach ludzi «Solidarności»” [autor zmienił tytuł referatu podczas autoryzacji tekstu do publikacji].

 

 

Dr hab. Dariusz Dobrzański, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

 

Wstęp[1]

Termin emigracja, odnosi się do zjawiska przemieszczania osób i grup w obrębie określonego terytorium. Natomiast imigracja, odnosi się do tego samego zjawiska mobilności, z tą różnicą, że jeżeli emigracja jest odpływem to imigracja napływem obcej ludności do innego kraju. Oba zjawiska społeczne mogą mieć charakter dobrowolny lub przymusowy, tymczasowy albo permanentny. W literaturze przedmiotu, spotkać można bliskoznaczne terminy np. diaspora i wychodźstwo.

 

Zarówno emigracja jak imigracja, to zjawiska typowe dla ludzkiego gatunku. Ludzie zawsze zmieniali miejsce pobytu, i zawsze przyjmowali obcych. W naszej epoce globalizacji oba fenomeny są powszechne. Potencjalnie każdy z nas może być gospodarzem jak i gościem. Współcześnie coraz częściej wyjaśnia się przyczyny obu zjawisk wojnami, konfliktami, kryzysami, dlatego, obraz emigracji i imigracji, jej społeczny odbiór jest raczej negatywny. Zwłaszcza w Polsce, w potocznym odbiorze, emigracja i imigracja, kojarzone są z trudnościami, ryzykiem i niebezpieczeństwem, z tego powodu mają negatywny wydźwięk. Przysłowiowy Kowalski raczej nie chce zostać emigrantem, natomiast imigrant nadal jest dla niego komunikacyjnym wyzwaniem. W moim krótkim artykule, nie przyłącze się do wspólnoty sceptyków, natomiast zajmę się artykulacją pozytywnych stron tych zjawisk. Potraktuję emigrację i imigrację jako szczególny rodzaj pozytywnego doświadczenia, którego ślady można znaleźć zarówno w polskiej emigracyjnej literaturze (np. Witold Gombrowicz) jak i w relacjach osób ideowo związanych z etosem „Solidarności”.

 

W tym ostatnim przypadku, opisywanie przymusowej emigracji jako pozytywnego doświadczenia może wydawać się nadużyciem. Dlatego koniecznych jest parę słów wyjaśnienia. Jak wiadomo, tzw. „solidarnościowa emigracja” to skutek wprowadzenia w Polsce stanu wojennego w 1981 roku. W tych okolicznościach, wyjazd z kraju nie miał nic wspólnego z dobrowolną decyzją o wyjeździe. Przeciwnie, „solidarnościowa emigracja”, podobnie jak wcześniejsze przymusowe, masowe emigracje, np. marcowa w roku 1968, była wynikiem opresyjnej polityki władzy, której jednym z przejawów było zmuszanie polskich obywateli niewygodnych dla władzy do wyjazdu za granicę. Po drugie, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych, po wprowadzeniu stanu wojennego, decyzja o emigracji z Polski na stałe, była uwikłana w kontekst moralny. Każdy, kto decydował się na wyjazd z kraju, musiał się liczyć z moralną krytyką. Pozostanie w kraju, zwłaszcza w środowiskach ludzi opozycji demokratycznej, traktowano jako sprawę honoru.

 

Najlepszym przykładem tego moralnego kontekstu i zarazem bezkompromisowej postawy wobec propozycji wyjazdu, jest napisany w więzieniu list Adama Michnika do generała Czesława Kiszczaka[2]. Andrzej Friszke, pisze, że list Adama Michnika, wywołał dyskusję na temat emigracji we władzach Tymczasowej Komisji Krajowej. Po jego opublikowaniu, w „Tygodniku Mazowsze”, ukazywały się artykuły, w których opisywano sylwetki działaczy „Solidarności” tzw. Jedenastki, którym władza proponowała emigrację. Wszyscy działacze odmówili wyjazdu, taka postawa była znacząca moralnie i wpływała na decyzje o pozostaniu w kraju innych działaczy zlikwidowanej „Solidarności”. Dodajmy na koniec, że ciesząca się autorytetem Tymczasowa Komisja Krajowa nie wypracowała oficjalnego stanowiska w tej sprawie[3]

 

Nazywając przymusową emigrację pozytywnym doświadczeniem, mam na myśli to, że polityczni uchodźcy z Polski, doświadczyli za granicą, nie tylko trwałej pomocu zwykłych ludzi, ale spotkali się z solidarnością instytucji. W pomoc dla nich zaangażowały się instytucje państw i kościołów. Niestety, to pozytywne doświadczenie zostało zupełnie zapomniane. Dzisiaj, kiedy ludzie z solidarnościowym rodowodem mają realną władzę i mogliby pomóc uchodźcom, zamiast solidarnej decyzji z instytucjami Unii Europejskiej, uciekają w ideologię realizmu politycznego i propagandę strachu przed imigrantem - terrorystą. Z drugiej strony jako członek instytucji Unii Europejskiej, mentalnie ciągle tkwimy w anachronicznym paradygmacie myślenia o emigracji jako o przymusie i zdradzie. Natomiast, imigracja w publicznej debacie, prezentowana jest wyłącznie przez pryzmat dwóch argumentów: zagrożeń i wydatków. Moim zdaniem, najwyższy czas na przygotowanie gruntu, dla zmiany obu anachronicznych paradygmatów.

 

Po tych wstępnych uwagach, przechodzę do meritum mojej wypowiedzi. Najpierw z konieczności skrótowo scharakteryzuję doświadczenie swojskiego „świata życia codziennego”. Następnie zrekonstruuje spór jaki toczył emigrant Witold Gombrowicz z emigrantem Emilie Cioranem na temat sensu życia (pisarza, poety, intelektualisty) na emigracji.

 

Emigracja jako labirynt znaczeń

 

Nasza subiektywna wiedza, którą w trakcie socjalizacji nabyliśmy, filozof Alfred Schütz nazwał „zasobem wiedzy podręcznej” przypominającą książkę kucharską, której przepisy, jeżeli je zrozumiemy, stosujemy nieświadomie do rozwiązywania zwykłych codziennych problemów. Raczej nikt z nas, kto poznał np. przepis na zupę pomidorową nie jest zainteresowany w trakcie jej robienia, teoretyzowaniem na temat praw fizyki i chemii, jakie towarzyszą jej robieniu. Oczywiście możemy zmienić nastawienie z praktycznego na teoretyczne i zadawać pytania o prawa rządzące robieniem zupy i innych potraw, ale wtedy, nie będziemy ich robili, tylko teoretyzowali jej robienie.

 

Zasobowi wiedzy podręcznej, towarzyszy idealizacyjne przekonanie, zakładające, że jeżeli znajdę się jeszcze raz w podobnej sytuacji, to będę mógł zachować się podobnie. Zasób wiedzy podręcznej, pisze Schütz, skorelowany jest z obiektywie istniejącymi wzorami kulturowymi. Ich podstawową funkcją jest „dbanie” o naszą skuteczność. Wzory kulturowe, eliminują kłopotliwe dociekania, zadawanie pytań. Jednym słowem, poprzez dostarczanie gotowych wskazówek „jak mamy działać”, wzory kulturowe pozwalają w mniejszym albo większym stopniu osiągać cele codziennego życia. Dodajmy za Schützem, że wzory kulturowe są relatywne i niewidoczne w codziennym działaniu.

 

Dla emigranta, który opuścił swoją kulturę, i zabrał wzory kulturowe i swoją wiedzę, przestają one być systemem wiarygodnych recept skutecznego działania. Emigrant w konfrontacji z nowymi wzorami kulturowymi, przez długi czas, przestaje być skuteczny. Wynika to z faktu, że nie przyswoił sobie, nowego wzoru kulturowego w całości. Z tego powodu, emigrant jest traktowany jak niewdzięcznik. Gdyż z punktu widzenia nowej kultury, brak skuteczności w działaniu, świadczy o tym, że nie chce on przyjąć nowego wzoru kulturowego, który obiektywnie patrząc stwarza warunki dla skuteczności. I daje emigrantowi schronienie i opiekę. Schütz tłumaczy sytuację emigranta, pisząc, „Ludzie nie rozumieją, że obcy znajdujący się w stanie przejścia nie traktuje nowego wzoru kulturowego w kategoriach dającego opiekę schronienia, ale jako labirynt, w którym całkowicie zagubił sens postępowania”[4]. Tyle filozof Alfred Schütz, zapytajmy, jak z labiryntem znaczeń radził sobie przebywający ponad dwadzieścia lat na emigracji Witold Gombrowicz.

 

Emigracja jako szansa zrobienia sobie osobowości

 

W 1952 roku, mieszkający od trzynastu lat w Argentynie Witold Gombrowicz, opublikował na łamach paryskiej „Kultury” komentarz, w którym zrecenzował artykuł rumuńskiego pisarza żyjącego na emigracji Emilie Ciorana. Cioran zatytułował swój tekst: „Dogodności i niedogodności wygnania”. Poruszał w nim istotny również dla Gombrowicza temat, sytuacji duchowej pisarza (intelektualisty, poety) żyjącego na emigracji[5].

 

Rumuński pisarz, wymienia dwie podstawowe niedogodności. Pierwszą jest konieczność pisania w obcym języku. Niedogodność ta ma zasadniczy a nie przygodny charakter. Z przymusem pisania w obcym języku, zdaniem Ciorana, wiąże się ryzyko utraty podstawowego kapitału, jakim dysponuje pisarz, jest nim jego osobowość. Drugą zasadniczą niedogodnością życia na emigracji, jestsamotność pisarza. Rozumiana przez niego jako brak dwóch wspólnot: „wspólnoty środowiska” i „wspólnoty czytelników”. Samotność według Ciorana, prędzej niż później prowadzi artystę do rezygnacji z siebie jako pisarza, i adaptacji do nowych warunków jako ktoś inny. Wymienione dwie fundamentalne i uniwersalne niedogodności, według Ciorana powodują, że pisarze na emigracji (poeci, intelektualiści) zależnie od temperamentu poświęcają się:albo pobożności albo sarkazmowi[6].

 

Gombrowicz w swoim komentarzu nazwał tekst Ciorana delikatnie: „ziejącą piwnicznym chłodem i stęchlizną grobu” opowieścią, o tym, „jak ginie pisarz oderwany od swojego społeczeństwa”. Natomiast, samego Ciorana, nazwał „embrionem pisarza”[7] i korzystając z okazji, jak to miał często w zwyczaju dał Cioranowi krótki wykład z filozofii emigracji. Jego zasadnicze tezy brzmią następująco.

 

Po pierwsze, życie na emigracji to de facto życie artysty. Pod każdą szerokością geograficzną, bez względu na ustrój polityczny, artystato emigrant skazany na obcość. Po drugie, człowiek artysta jest obcy nie tylko żyjąc za granicą, ale również w swoim kraju, „Przecież, każdy z tych wybitnych pisarzy (Rimbaud, Kafka, Słowacki) w skutek po prostu swojej wybitności, był cudzoziemcem nawet u siebie w domu”. Po czwarte, „Czytelnicy?”, pyta Gombrowicz, „Przecież oni nigdy nie pisali «dla» czytelników, zawsze «przeciw» czytelnikom. Honory, powodzenie, rezonans, sława – przecież oni stali się sławni, dlatego, że więcej cenili siebie niż swoje powodzenie”. Po piąte, według Gombrowicza dla pisarza, intelektualisty, po prostu dla każdego człowieka emigracja, czyli „wielka emancypacja” od spraw: ojczyzny, ideologii, polityki, grupy, programu, wiary, środowiska, to ryzykowna, ale jakże pociągająca szansa na „tworzenie siebie samego od nowa”[8].

 

Pozytywną treść szansy jaką daje emigracja, bez znaczenia czy jest ona przymusowa czy dobrowolna, pisarz dookreślił notując: „Mnie raczej wydaje się, że – teoretycznie biorąc i pomijając trudności materialne – to zanurzenie się w świecie, jakim jest emigracja, powinno stanowić niesłychaną podnietę dla literatury (…) oto elita kraju zostaje wyrzucona zagranicę. Może ona myśleć, czuć, pisać, z zewnątrz. Uzyskuje dystans. Uzyskuje niesłychaną swobodę duchową. Pękają wszystkie więzy. Można być bardziej sobą. W powszechnym zamęcie rozluźniają się dotychczasowe formy, można w sposób bardziej bezwzględny dążyć doprzyszłości”[9].

 

Zakończenie

 

Jak widać według Gombrowicza, emigracja jest uniwersalnym doświadczeniem każdego człowieka. Można definiować własną sytuację życiową we własnym kraju jako sytuację obcego emigranta. Z drugiej strony, wyjazd z kraju, jak i przyjęcie imigrantów, jest przygodą i szansą, sprawdzeniem własnych umiejętności i wartości własnej kultury. Oczywiście można ograniczać życiowe egzaminy, do permanentnego pojedynku z Wawelem albo Pałacem Kultury. Gombrowicz uznałby jednak taki sprawdzian za pójście na łatwiznę. Proponował Polakowi, aby zmierzył się z Kosmosem znaczeń. Aby to zrobić, trzeba zostać emigrantem / imigrantem i jego doświadczeniem mierzyć codzienność.



[1] Dziękuję Europejskiemu Centrum Solidarności w Gdańsku za udostępnienie notacji filmowych następujących osób: Ewy Wójciak, Lecha Różańskiego, Seweryna Blumsztajna, Mirosława Chojeckiego, Joanny Wojciechowicz, Lecha Dymarskiego i Henryka Wujca.

[2] Adam Michnik, Listy z Białołęki, Krytyka, Warszawa 1982.

[3] Solidarność podziemna 1981-1989, red. Andrzej Friszke, Warszawa 2006, s. 87.

[4] Akapit odnosi się do rozważań Alfreda Schütza, zawartych w jego eseju: Obcy: esej z zakresu psychologii społecznej, w: A. Schütz, O wielości światów, Warszawa 2008, s. 223.

[5] Emilie Cioran, Dogodności i niedogodności wygnania, „ Kultura” 1952, nr 6/56, s. 3-6.

[6] Ibidem, s. 6.

[7] Witold Gombrowicz, Komentarz, „Kultura” 1952 nr. 6/56, s. 6.

[8] Ibidem, s. 8-9.

[9] Ibidem, s. 8-9.

DYSKUSJA

 

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo dziękuję panu doktorowi. To dobry przykład, wystąpienie filozofa, jak „Archiwa Przełomu” mogą skupiać ludzi różnych poglądów, nie tylko historyków. Tak naprawdę w naszym projekcie nie tyle chodzi tylko o klasyczne archiwizowanie, ale o pamięć przełomu i właśnie o to, żeby też swoją pamięć o tym przełomie pan minister Pałubicki ewentualnie po latach tam odnalazł, chociaż ważnym uczestnikom wydarzeń trudno jest odnaleźć w produkcji historyków swój indywidualny los. Józef Piłsudski, jak przeczytał kilka książek na swój temat, postanowił napisać własną, nawet przystąpił do takiego dzieła, znajdując historyka, któremu ufał, powstała bardzo ciekawa relacja, choć niewiele mająca wspólnego z rzeczywistymi zachowaniami Józefa Piłsudskiego w przeszłości.

 

Alexander Zając

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo proszę teraz o zabranie głosu pana Alexandra Zająca, który wygłosi wystąpienie na temat „Światowe Porozumienie Organizacji Wspierających «Solidarność»”. Bardzo proszę.

 

 

Alexander Zając, Europejska Unia Wspólnot Polonijnych

 

Szanowni Państwo!

 

Mówiąc o wkładzie Polonii w walkę o wolną Polskę w latach osiemdziesiątych, chciałbym przypomnieć Światowe Porozumienie Organizacji Wspierających „Solidarność” (Conference of Solidarity Support Organisations - CSSO). Właśnie wyszedł Henryk Sikora, z którym wspólnie mieliśmy okazję w tym uczestniczyć.

 

Przekazałem do prezydium katalogi, które dokumentują tę działalność. Towarzyszyły one III i IV zjazdowi, to były dwie wystawy: jedna o ruchu wsparcia „Solidarności” - „Środowiska wolnego świata przeciw zniewoleniu Polski”, właśnie CSSO, a drugi „Solidarność z Polską. Ruch wsparcia «Solidarności» w Niemczech”. Obydwie te wystawy były finansowane przez Senat RP i towarzyszyły III i IV zjazdowi Polonii i Polaków z zagranicy.

 

Wersję elektroniczną obydwu katalogów można znaleźć na stronie internetowej prowadzonej przez Stowarzyszenie Wolnego Słowa „Niemcy dla «Solidarności»”. Na stole są informacje, gdzie można te katalogi znaleźć. Służę dalszymi informacjami i bardzo dziękuję.

 

 

Prof. dr hab. Tomasz Nałęcz, Kancelaria Prezydenta RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Bardzo dziękuję, także za ten katalog, z którym się zapoznamy z dużym zainteresowaniem.

 

Kończymy pierwszy panel, historyczny, i teraz rozpoczynamy panel archiwalny: „Źródła do dziejów emigracji z lat 1989–1991 zgromadzone w Polsce i za granicą” i przekazuję przewodnictwo panu doktorowi Rafałowi Leśkiewiczowi.

 

PANEL ARCHIWALNY

 

Głosy z zagranicy. Naukowe ośrodki polonijne i ich zbiory doby przełomu 

 

Moderuje doktor Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

11.45 Ks. dr Robert Czarnowski, dyrektor Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Szanowni Państwo!

 

Przed nami panel archiwalny, podczas którego wysłuchamy jedenastu wystąpień. Na wstępie chciałbym powiedzieć, że nastąpiły drobne zmiany w programie tego panelu. Referat wprowadzający, który miał wygłosić pan Andrzej Mietkowski, będzie wygłoszony nieco później. I niestety nie dotarł do nas honorowy prezes Związku Polaków na Białorusi pan doktor Tadeusz Gawin, tego wystąpienia nie będzie, a więc zaczynamy od drugiego w kolejności w programie wystąpienia.

 

Serdecznie zapraszam księdza dyrektora Roberta Czarnowskiego, który opowie o Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji.

 

 

Ks. dr Robert Czarnowski, Polska Misja Katolicka we Francji

 

Wstęp

 

Na początku mojego wystąpienia chciałbym wspomnieć, że w 2013 roku w ramach projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”, nawiązano kontakty z Polską Misją Katolicką we Francji. Dnia 14 stycznia 2013 roku w La Ferté-sous-Jouarre doszło do spotkania, którego tematem były formy ewentualnej współpracy pomiędzy Archiwum Polskiej Misji Katolickiej i Archiwum Senatu, co właśnie dzisiaj m.in. w ramach tego seminarium się „materializuje” i za co bardzo serdecznie dziękuję Panu Robertowi Kubasiowi.

 

Archiwum Polskiej Misji Katolickiej, podobnie jak wiele innych archiwów w Europie ma burzliwe dzieje, miejscami nawet dramatyczne, gdy zastanowimy się ile dokumentów tej kościelnej instytucji uległo zniszczeniu. Dramaturgii dodaje tutaj fakt, że w wielu wypadkach stało się to nie w wyniku zawieruchy wojennej czy kataklizmu, ale w skutek nieprzemyślanych działań osób, które z tego archiwum korzystały oraz nieodpowiedzialnej polityki tych, którzy byli za nie odpowiedzialni.

 

Archiwum Polskiej Misji Katolickiej dzieliło także los tych wszystkich archiwów, które przez lata były źle administrowane a jego uporządkowanie zawsze zostawiano na dalszym planie. W tym kontekście trzeba stwierdzić, że przez wiele lat było ono stosem wymieszanych akt przewiezionych do Domu Polskiej Misji Katolickiej w La Ferte-sous-Jouarre, złożonych w piwnicy budynku „Św. Anny”, które przez kilka lat czekały na ratunek i uporządkowanie.

 

Dopiero w ostatnich latach archiwum zostało częściowo zinwentaryzowane. Potrzeba jednak jeszcze wiele czasu, aby zostało ono w pełni uporządkowane. Dodatkowo, chciałbym zauważyć, że wymagana jest konserwacja przynajmniej części akt, ich idealne chronologiczne ułożenie, a następnie paginacja. Jest to praca trudna, mozolna, ale ważna i konieczna, która potrzebuje kontynuacji i ukończenia.

 

Nie będąc nigdy priorytetem, Archiwum Polskiej Misji Katolickiej czekało, aż znajdzie się ktoś, kto doceni jego wartość i nie umieści go na strychu lub w piwnicy, jak to się dzieje w wielu wypadkach. Taką osobą okazał się rektor Polskiej Misji Katolickiej, który korzystając z profesjonalnego doświadczenia ojca Mariana Brudzisza, jemu powierzył inwentaryzację archiwum[1].

 

W 2008 roku ksiądz rektor nawiązał także współpracę z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych. Początkowo na okres trzech miesięcy skierowana została do prac archiwalnych dwójka archiwistów z kraju. Ich działalność rozpoczęła się od ogólnego rozpoznania warunków przechowywania akt oraz ich zawartości. Z czasem współpraca ta się rozwijała. Owocem ich prac jest m.in. zespół akt nr 29 - Komitet Pomocy Polakom we Francji” oraz zespół akt nr 36 „Listy do prymasa Polski” (w trakcie inwentaryzacji).

 

W listopadzie 2014 roku Archiwum Polskiej Misji Katolickiej zostało przeniesione z La Ferté-sous-Jouarre do Seminarium Polskiego w Paryżu. Odpowiedzialnym za jego organizację został sekretarz Polskiej Misji Katolickiej, ksiądz Robert Czarnowski, który otrzymał do dyspozycji magazyn biblioteczny Seminarium Polskiego w Paryżu oraz biuro Direction – Archives w celu inwentaryzacji tzw. archiwum bieżącego.

 

1. Pochodzenie akt

 

W Archiwum Polskiej Misji Katolickiej przechowywana jest dokumentacja wytworzona w toku jej wieloletniej działalności, jak też akta wielu funkcjonujących na emigracji stowarzyszeń i organizacji polskich o charakterze społecznym, oświatowym, kombatanckim.

 

Dokumentację dotyczącą Polskiej Misji Katolickiej należałoby, więc podzielić na dwa okresy. Pierwszy z nich to okres tzw. Wielkiej Emigracji, kiedy to rosnąca liczba obywateli polskich i potrzeba zadbania o nich, nie tylko pod względem materialnym, ale i duchowym, sprawiły, że zaczęły się tworzyć instytucje do opieki nad rodakami. Najważniejszą z nich jest niewątpliwie Polska Misja Katolicka, której powstanie datuje się na 17 lutego 1836 roku, a która to data jest przez niektórych znawców problemu kwestionowana jako czas powstania tej instytucji[2].

 

Niestety z tego okresu większość dokumentacji archiwalnej znalazła się w innych instytucjach np. u księży zmartwychwstańców czy ojców karmelitów. Dlaczego tak się stało, powiem w dalszej części mojego wystąpienia.

 

Drugi okres to moment, w którym zostaje podjęta decyzja episkopatu Polski, że dotychczasową Misję Polską w Paryżu powinna zastąpić Polska Misja Katolicka we Francji, obejmująca całe polskojęzyczne duszpasterstwo we Francji. Dnia 16 czerwca 1922 roku kardynał Dalbor oraz biskup Edmund Chaptal, delegat episkopatu francuskiego, opracowali i podpisali „Statut de la Mission Polonaise” i właśnie ten dzień niektórzy znawcy problemu traktują jako datę założenia tej instytucji[3].

 

Na przestrzeni stu osiemdziesięciu lat istnienia Polskiej Misji Katolickiej we Francji istotną rolę w jej funkcjonowaniu pełnili zawsze rektorzy. W zakres ich obowiązków wchodziła nie tylko koordynacja tej instytucji i zaangażowanie duszpasterskie wśród Polonii, ale także mecenat nad polską kulturą i tradycją. Ta wieloraka działalność Polskiej Misji Katolickiej wymagała od jej rektora licznej korespondencji z władzami kościelnymi: watykańskimi, francuskimi i polskimi, oraz państwowymi: francuskimi i polskimi. Te kontakty owocowały zakładaniem ośrodków duszpasterskich dla Polonii we Francji.

 

Cała ta działalność powodowała tworzenie dokumentów, nieustanne pisanie listów do urzędów francuskich i polskich, odpowiadanie na listy, pisanie sprawozdań do prymasa Polski itd. W tej pracy pomagał rektorowi oczywiście sekretarz. Był on odpowiedzialny za dokumentację, jej gromadzenie i przechowywanie.

 

2. Wybrane zespoły akt

 

Niezaprzeczalne znaczenie w badaniach nad losami emigracji polskiej we Francji mają dokumenty tzw. „Polskiej Wojskowej Misji Likwidacyjnej” we Francji, która współpracowała z Polską Misją Katolicką w latach 1945-1948. Współpraca ta obejmowała udział rektorów Polskiej Misji Katolickiej w „Ognisku Wojskowym” w Vincennes, posługę religijną chorym żołnierzom, w Camp Militaire Polonais w La Courtine, szkolnictwo średnie w La Courtine, dostarczanie żywności, pomoc w organizowaniu wypoczynku wakacyjnego dla dzieci i młodzieży, utajnione przekazywanie listów itp.[4]

 

Nie mniej interesująca jest grupa akt, która dotyczy osoby prymasa Polski Augusta Hlonda. Zebrano tutaj korespondencję prymasa z rektorami Polskiej Misji Katolickiej oraz reakcje przedstawicieli Kościoła we Francji na aresztowanie i uwolnienie księdza kardynała Augusta Hlonda przez policję niemiecką w 1944 roku. Warto dodać, że w 2012 roku znaleziono dużą ilość oryginalnych pism prymasa Hlonda, które ocalały z wojennej zawieruchy[5].

 

Ciekawa jest także sygnatura poświęcona Displaced Persons – „dipisi” z lat 1946-1962. Jej powstanie jest związane z faktem, iż w 1945 roku po zakończeniu działań wojennych w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec pozostało sporo Polaków, którzy z powodów politycznych zrezygnowali z powrotu do kraju. Dla tej grupy osób przyjęło się używać określenia w skrócie „dipisi” (od ang. displaced persons). Byli to członkowie polskich sił na Zachodzie, więźniowie obozów koncentracyjnych i pracy, jeńcy wojenni. Dla wielu z nich fakt przesunięcia terytorium Polski na zachód i zagarnięcie władzy przez komunistów był nie do zaakceptowania. Dzięki temu zachowała się obfita korespondencja „dipisów” z Rektoratem Polskiej Misji Katolickiej, pragnących wyjechać z Niemiec do Francji i innych krajów niekomunistycznych. Znajdują się tutaj prośby o różne dokumenty, lekarstwa, wodę z Lourdes itp. Jest także wiele innego rodzaju próśb o pomoc np. w odnalezieniu krewnych lub znajomych, w funkcjonowaniu szkoły polskiej w Kufstein (Zjednoczenie Polaków w Tyrolu), w uzyskaniu zamieszkania we Francji itp.[6]

 

W Archiwum Polskiej Misji Katolickiej zachowała się korespondencja pomiędzy nuncjuszem Angelo Roncalli, a rektorem Polskiej Misji Katolickiej we Francji księdzem Franciszkiem Cegiełką, z której wynika, że ówczesny nuncjusz a późniejszy papież Jan XXIII „żywił dużo sympatii dla Polski”[7].

 

W jednym z listów do nuncjusza Roncalli ksiądz rektor opisuje przyczyny odmowy współpracy Polskiej Misji Katolickiej we Francji z dyplomatami rządu komunistycznego w Polsce, głównie Stanisławem Skrzeszewskim i Jerzym Putramentem i ich zabiegi, aby doszło do skłócenia Polonii francuskiej po II wojnie światowej[8].

 

Szefowi misji dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej we Francji nieobce były więc problemy i sprawy emigracji polskiej. W Paryżu wielokrotnie dochodziło do spotkań nuncjusza Angelo Roncalli z kardynałem Augustem Hlondem. Jedna z najważniejszych wizyt miała miejsce 10 kwietnia 1945 roku, czyli kilka dni po oswobodzeniu prymasa z niewoli w Wiedenbruck w Westfalii w ambasadzie polskiej[9].

 

Zachowała się także ciekawa dokumentacja archiwalna związana z problematyką obchodów milenijnych chrztu Polski wśród emigracji polskiej we Francji stanowiąca niezaprzeczalne znaczenie w badaniach nad losami emigracji polskiej we Francji w latach 1960-1967. Wspomniany temat można podzielić na dwa etapy: przygotowanie milenium oraz obchody tysiąclecia chrztu Polski w 1966 roku na ziemi francuskiej. Z przeprowadzonej kwerendy wynika, że do obchodów tysiąclecia przygotowywano się przez kilka lat. Stąd zasób archiwalny Polskiej Misji Katolickiej posiada następujące materiały z tego okresu: protokoły z posiedzenia prezydium Komitetu Tysiąclecia Chrztu Polski; sprawozdania z zebrań Komitetu Wykonawczego Tysiąclecia Chrztu Polski i jej państwowego istnienia, które miały miejsce w Paryżu; korespondencję z księdzem arcybiskupem Józefem Gawliną - prorektorem Wychodźstwa Polskiego oraz przewodniczącym Komitetu Milenijnego; „Biuletyny Centralnego Komitetu Obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski” (nr 1 z 1962 roku oraz nr 6 z 12 marca 1965 roku); przemówienia dostojników kościelnych podczas przebiegu uroczystości milenijnych; sprawozdanie z obchodów tysiąclecia chrztu Polski podczas narodowej pielgrzymki Polaków do Lourdes itp.

 

Nie mniej interesująca jest także obfita korespondencja rektora Polskiej Misji Katolickiej z różnymi organizacjami w sprawie obchodów milenijnych m.in. z takimi stowarzyszeniami jak: Polskie Zjednoczenie Katolickie we Francji, Kongres Polonii Francuskiej, Centralny Związek Polaków we Francji, Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego we Francji, Związek Artystów Polskich we Francji, Związek Studentów Polskich we Francji, Związek Byłych Deportowanych Więźniów Politycznych we Francji, Związek Towarzystw Teatralnych we Francji, Związek Harcerstwa Polskiego we Francji, Związek Sokoła Polskiego we Francji, Stowarzyszenie Przyjaciół Sztuki Polskiej we Francji, Związek Polskich Federalistów we Francji, Niezależny Związek Nauczycielstwa Polskiego we Francji, Towarzystwo Historyczno-Literackie w Paryżu, Federacja Polskich Obrońców Ojczyzny we Francji, Samopomoc Polskich Kombatantów we Francji, Collège et Lycée Polonais, Syndykat Dziennikarzy Polskich we Francji, Rada Wolnych Polaków we Francji, Polski Związek Inwalidów Wojennych we Francji, Związek Bractw Różańcowych we Francji, Związek Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej we Francji, Związek Polskich Oficerów we Francji, Polski Skarb Narodowy we Francji, Niezależny II Okręg Związku Harcerstwa Polskiego Wschodnia Francja[10].

 

Godny uwagi jest także zespół akt nr 29 - Komitet Pomocy Polakom we Francji dokumentujących „Solidarność” Polonii francuskiej i Francuzów z „Solidarnością” polską w stanie wojennym oraz zespół nr 36 - Listy do prymasa Polski, będący niezwykle interesującą korespondencją zawierającą protesty przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Listy te były wprawdzie kierowane do kardynała Józefa Glempa, ale wysyłano je do Polskiej Misji Katolickiej we Francji w obawie, aby poczta polska ich nie zatrzymywała. Jest ich ponad pięćdziesiąt cztery tysiące i są jeszcze obecnie w fazie inwentaryzacji[11].

 

Wśród zachowanych materiałów znajduje się także dokumentacja m.in. takich organizacji jak: Polski Związek Inwalidów Wojennych we Francji, Stowarzyszenie Dobroczynności im. św. Stanisława Kostki, Zjednoczenie Polskiego Uchodźstwa Wojennego we Francji, Polskie Zjednoczenie Katolickie, Akcja Pomocy Polsce, Związek Rezerwistów i byłych Wojskowych Polskich we Francji, Skarb Narodowy we Francji, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, Związek Harcerstwa Polskiego we Francji, Komitet Pomocy Polakom we Francji[12].

 

3. Próby usystematyzowania archiwum

 

Pierwszą próbę systematycznego uporządkowania Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji podjął profesor Stanisław Litak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W latach 1972-1973, korzystając z pomocy studentów, sporządził inwentarz obejmujący „materiały źródłowe” z okresu od II połowy XIX w. do lat sześćdziesiątych XX w. Korespondencja za lata 1940-1958 mieściła się w pięćdziesięciu czterech teczkach, a akta Caritas-u z lat 1931-1962 w trzydziestu ośmiu teczkach[13].

 

3.1 Pierwsze inwentarze

 

Na początku warto zwrócić uwagę na inwentarz, który został sporządzony 16 października 1933 roku przy przekazywaniu sekretariatu przez księdza Czesława Spychalskiego księdzu doktorowi Józefowi Łuczakowi zatytułowany „Akta Rektoratu Polskiej Misji Katolickiej we Francji”[14].

 

Dnia 17 września 1947 roku, na stronie piątej, w punkcie siódmym „Protokołu z tradycji agend Rektoratu Misji”, odchodzący rektor ksiądz Franciszek Antoni Cegiełka napisał m. in. „Ksiądz doktor Wędzioch przejmuje prócz tego w akcie tradycji protokół tradycyjny z dnia 21 czerwca 1937 roku oraz kopię tradycji z 16 października 1933 roku”. Do powyższego protokołu należy także czwarty załącznik na trzech stronach, bez tytułu, zawierający wykaz akt Polskiej Misji Katolickiej sporządzony w Paryżu dnia 15 września 1947 roku przez brata Władysława Szynakiewicza TChr[15].

 

3.2. Inwentarz Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych

 

Współpraca Polskiej Misji Katolickiej z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych rozpoczęła się w 2008 roku. Początkowo na okres trzech miesięcy skierowana została do prac archiwalnych dwójka archiwistów z kraju. Ich działalność rozpoczęła się od ogólnego rozpoznania warunków przechowywania akt oraz ich zawartości. Mimo lokalizacji pomieszczenia archiwalnego w piwnicy budynku, jego stan oceniony został jako zadowalający i zapewniający właściwą dla przechowywania archiwaliów temperaturę oraz wilgotność powietrza[16].

 

Prace archiwalne rozpoczęto od wydzielenia zespołów archiwalnych i odłączenia właściwych akt Polskiej Misji Katolickiej od materiałów po innych organizacjach. Pomocą w tych pracach służył rzeczowy wykaz akt, funkcjonujący od wielu lat w Polskiej Misji Katolickiej[17].

 

Wyniki prac były na bieżąco wprowadzane do baz danych SEZAM (ewidencja zespołów archiwalnych) oraz IZA (elektroniczny inwentarz zespołu). Wydzielono łącznie trzydzieści pięć zespołów archiwalnych, przygotowano ich ewidencję oraz robocze inwentarze do części z nich. Zaktualizowano ponadto stosowany w Polskiej Misji Katolickiej, w latach pięćdziesiątych XX w. rzeczowy wykaz akt, dodając nowe hasła klasyfikacyjne[18].

 

Z korespondencji przesłanej dnia 3 listopada 2009 roku przez dyrektora Archiwum Państwowego w Gdańsku Piotra Wierzbickiego wynika, że w ramach wyjazdu naukowego w dniach 11 września - 10 października 2009 roku pracowała nad inwentarzem w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej doktor Lidia Potykanowicz-Suda. Ze sporządzonego przez nią sprawozdania wynika, że jej głównym celem było kontynuowanie porządkowania akt zgromadzonych w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej. Zajmowała się ona zespołem akt nr 29 - Komitet Pomocy Polakom we Francji, który został w większości zinwentaryzowany przez Urszulę Kowalczyk i Tomasza Hajewskiego[19].

 

W dalszej kolejności doktor Lidia Potykanowicz-Suda rozpoczęła przegląd wstępny zawartości następnego zespołu akt nr 36 - Listy do prymasa Polski, który w całości jest w języku francuskim. Ze względu na olbrzymią ilość listów, szacowaną na około pięćdziesiąt pięć tysięcy, pani doktor postanowiła dokonać najpierw segregacji wstępnej, porządkując osiemset listów. Dzięki temu wyodrębniła wstępnie kilka serii listów (kościoły, parafie, organizacje, stowarzyszenia, wspólnoty, zakony, zgromadzenia zakonne, osoby prywatne)[20].

 

Następnie Lidia Potykanowicz-Suda dokonała ewidencjonowania poszczególnych listów w bazie IZA z podziałem na wspomniane powyżej serie. Poza polami obligatoryjnymi uzupełniała ona także pole „uwagi” podając informacje dotyczące ciekawszych listów, ilości podpisów z danej parafii pod listem zbiorowym, notatek proboszczów dołączonych do listów zbiorowych. Pani Lidia utworzyła także indeks geograficzny z nazwami miejscowości, z której dany list pochodził oraz indeks osobowy z nazwiskami adresatów i jeżeli było to możliwe z określeniem funkcji lub zawodu (przeor zakonu, lekarz, inżynier itp.)[21].

 

W dniach od 13 września do 13 października 2010 roku Lidia Potykanowicz-Suda ponownie przebywała na wyjeździe naukowym w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Z jej sprawozdania wynika, że kontynuowała ona porządkowanie zespołu akt nr 36 - Listy do prymasa Polski[22].

 

We wspomnianym dokumencie doktor Potykanowicz-Suda informuje, że zapoznała się z przebiegiem prac studentów z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy w ramach programu Erasmus przebywali w Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu w sierpniu i wrześniu 2010 roku i ewidencjonowali listy z ww. zespołu. Studenci zewidencjonowali sześćset dziewięć listów w programie Excel, które następnie Krzysztof Porolniczak przekonwertował do bazy IZA. Jednak zewidencjonowane listy nie posiadały indeksów (geograficzny, osobowy). W związku z tym dodatkowo w czasie pobytu na wyjeździe naukowym Lidia Potykanowicz-Suda zrobiła indeksy do dwustu pięćdziesięciu listów a pozostałe w Polsce. Obecnie w bazie IZA znajduje się więc 2,138 listów wraz z indeksami[23].

 

3.3. Inwentarz ojca doktora Mariana Brudzisza

 

Akta zespołu nr 1 porządkował przez wiele lat ojciec doktor Marian Brudzisz. O prowadzonych przez siebie pracach inwentaryzacyjnych wspomina w artykule „Zasoby archiwalne Polskich Misji Katolickich we Francji i w Niemczech oraz Kongregacji do Nadzwyczajnych Spraw Kościoła”, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, t. 89, Lublin 2008, ss. 6-10.

 

Cenny dla zilustrowania włożonego przez ojca Mariana wysiłku jest także jego „Przewodnik po zespole nr 1 Archiwum Polskiej Misji Katolickiej” oraz wydana w 2015 roku książka „Archiwum Polskiej Misji Katolickiej – Archives de la Mission Catholique Polonaise de France”.

 

Zdaniem niektórych znawców tematu przyjęty przez niego system sygnowania akt może budzić pewne zastrzeżenia. Spotyka się go jednak w archiwach kościelnych. Sam schemat porządkowania jest logiczny i konsekwentny. Ojciec Brudzisz wydzielił serie i podserie w ramach, których przeprowadził systematyzację akt z zachowaniem chronologii[24].

 

Sam ojciec doktor Marian Brudzisz w ten sposób uzasadnia wybór przyjętej metody inwentaryzacji dokumentów:

 

„Ogromne wymieszanie akt, zastane na początku 2006 roku, z wyjątkiem akt ośrodków duszpasterskich, brak jakiegokolwiek starego inwentarza, bardzo utrudniało pracę. Stopniowo odnajdywano stare inwentarze, stare sygnatury, pod którymi czasem kryły się jeszcze starsze. W 2008 roku został odnaleziony najstarszy schemat z 1933 roku, później dwa nowsze. W kontekście stanu archiwum trzeba było się zdecydować czy odtworzyć odkrytą strukturę, czy archiwum nadać zupełnie nową. Po naradach z ekspertami postanowiono podzespoły oprzeć na majuskułach, tak jak było wcześniej, a niższe stopnie na cyfrach. Ale tylko dla niektórych podzespołów, bardziej widocznych w segregowanym materiale, zachowano majuskuły alfabetu, przy czym majuskułom A, B, C, D, H, P, R, S ze starego schematu odpowiadają te same tematy w tworzonym inwentarzu”[25].

 

Analiza dokumentacji dokonana przez ojca Brudzisza doprowadziła go do tworzenia nowych tematów i przydzielania im wolnych majuskuł. Tak pojawiły się tematy podzespołów: Emigracja (E), Duszpasterstwo (F), Duszpasterze (G), Oświata – Szkolnictwo - Kultura (O), Ekonomia Misji (N), a w nich dalsze podziały odpowiadające tematom szczegółowym[26].

 

4. Ubytki akt

 

Aktualna zawartość Archiwum Polskiej Misji Katolickiej daleko odbiega od tej, jaka istniała w przeszłości. Ubytki następowały w różnych okolicznościach. Ksiądz Florian Teresiński napisał, że w 1945 roku Niemcy zabrali „Księgę wizytacji biskupich” zawierającą sprawozdania z „objazdów” biskupich po polskich placówkach duszpasterskich: „Z nią zginęło mnóstwo dowodów z okresu wspaniałego rozkwitu duszpasterstwa polskiego na terenie Francji z pierwszego ćwierćwiecza polskiej niepodległości państwowej”[27].

 

Informacja, że Niemcy po zajęciu Paryża, po przeprowadzeniu rewizji, zabrali wszystkie akta i ewentualnie zniszczyli je, okazała się tylko częściowo prawdziwa. Faktycznie Niemcy zabrali większość akt z lat 1922-1927 ale największe straty archiwum poniosło w latach siedemdziesiątych. Pewien pracownik napisał o swoistym “brakowaniu” akt: „Likwidując stare akta, wyjąłem pewne spisy mogące mieć ewentualnie znaczenie archiwalne”[28].

 

Te „spisy” to dwa małe wykazy kapłanów. W tym czasie został zniszczony pierwszy tom Akt Chrystusowców. Aktualnie jego miejsce zajmuje kopia z kopii, wykonanej przez brata Władysława Szynakiewicza TChr[29].

 

Wielkie ubytki widoczne są w korespondencji rektorskiej. Faktycznie poza wspomnianymi brakami z lat 1922-1927, widoczne są braki w aktach od 1932 do 1944. Co dokładnie zlikwidowali Niemcy, a co ów pracownik tego niestety nie wiemy.

 

4.1. Profesor Stanisław Litak

 

Wspomniany przeze mnie wcześniej profesor Stanisław Litak, kiedy po raz kolejny przyjechał do siedziby Polskiej Misji Katolickiej w 1975 roku, nie zobaczył już ani akt, ani swojego inwentarza, nie było także korespondencji Wielkiej Emigracji. Wniosek był tylko jeden – ktoś zniszczył całą dokumentację. Ojciec Brudzisz w swoim artykule „Zasoby archiwalne Polskich Misji Katolickich we Francji i w Niemczech” uzasadnia ten fakt, że w latach 1973-1975 zostało wydane polecenie, aby zniszczyć wiele dokumentów m.in. także korespondencję Wielkiej Emigracji[30].

 

4.2. Ojciec Bronisław Bernard Panek

 

Ojciec Bronisław Bernard Panek, karmelita, od 1987 roku pracownik naukowy Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, który w drodze wyjątku korzystał z zasobów Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w latach 1977-1993, faktycznie, co najmniej do 1996 roku. Owocem jego pracy jest seria: „Materiały do dziejów Polskiej Misji Katolickiej we Francji”, publikowana w latach 1991-2001 oraz tysiące kopii przez niego wykonanych. Niektóre zeszyty tej serii, poświęcone duszpasterzom Polskiej Misji Katolickiej, zasługują na szczególną uwagę. Niestety, on również przyczynił się do zniszczenia znacznej ilości dokumentacji wypożyczając liczne akta poza archiwum. Były to luźne teczki – siedemdziesiąt cztery - dotyczące księży polskich pracujących w placówkach duszpasterskich we Francji w latach dwudziestolecia międzywojennego i podczas II wojny światowej oraz materiały dotyczące organizacji katolickich i inne przekazy źródłowe[31].

 

Dotąd nie odnaleziono dokładnego wykazu akt wypożyczonych, o ile taki istniał. Istnieje natomiast dokument zniszczenia wypożyczonych przez niego akt. Doszło do niego w piwnicach klasztoru sióstr w Saint-Denis, w wyniku zalania wodą. Dokumentem jest korespondencja siostry szarytki Danièle Georges, która współpracowała z ojcem Pankiem, z dnia 24 sierpnia 1992 roku, skierowana do rektora Polskiej Misji Katolickiej[32].

 

Po uporządkowaniu spuścizny po ojcu Panku w Archiwum Karmelitów, wykonaniu kopii, można będzie ustalić, jakie akta Polskiej Misji Katolickiej, znajdujące się w Paryżu i w Rosiers, uległy zniszczeniu. Godny uwagi jest również fakt, iż ważne informacje, z jakich akt korzystał ojciec Panek, znajdują się w jego „Dokumentacji i katalogu księży polskich pracujących w duszpasterstwie emigracyjnym na terenie Francji od 1922”.

 

 


[1] M. Brudzisz, Archiwum Polskiej Misji Katolickiej – Archives de la Mission Catholique Polonaise de France, Kraków – Lublin 2015, s. 9.

[2] Por. J. Dolina, Powstanie i początkowy rozwój Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego, „Prawo Kanoniczne” 21(1978) nr 1-2, ss. 123-141. J. Iwicki, Charyzmat zmartwychwstańców, t. 1, Katowice 1990, s. 28. P. Smolikowski, Historia Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego podług źródeł rękopiśmiennych, t. 1, Kraków 1925, s. 22. M. Traczyński, Zmartwychwstańcy w służbie Stolicy Apostolskiej, w: Zmartwychwstańcy w dziejach Kościoła i narodu, pod red. Z. Zielińskiego, Katowice 1990, ss. 121–148.

[3] Por. R. Dzwonkowski, Reorganizacja Misji Polskiej w Paryżu (1919-1925), „Duszpasterz Polski Zagranicą” 34 (1983), s. 55-67. Tenże, Polska opieka religijna we Francji 1909-1939, Poznań-Warszawa 1988. G. Garçon, Struktura polskiej misji katolickiej w XX wieku, w: 175 – lecie Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Akta kolokwiów, pod red. G. Garçon, K. Gawrona, D. Kuźmina, Nowy Sącz 2013, ss. 48-76. J. Bakalarz, Stan prawny polonijnych placówek duszpasterskich, „Studia Polonijne” 3 (1979), ss. 61-77. Statuts de la Mission Catholique Polonaise en France, Paris 1993.

[4] Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji (dalej APMK), Polska Wojskowa Misja Likwidacyjna, sygn. E.VII.1.

[5] APMK, Hlond August, kard. (1892-1948), sygn. B. III. 1.

[6] APMK, Korespondencja, 1940-1947, sygn. E. XI. 2; Displaced Persons – „DIPISI”, sygn. E. XI. 3.

[7] APMK, Nuncjatura w Paryżu, sygn. A.IV.1. Por. także F. Cegiełka, Nuncjusz apostolski A. G. Roncalli na tle zatargu Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu z Ambasadą Tymczasowego Rządu Warszawskiego w latach 1945–1947, USA 1976; Tenże, Nuncjusz A. G. Roncalli w Paryżu, „Zeszyty Historyczne” 39 (1977), ss. 184–193.

[8] O spotkaniach rektora Polskiej Misji Katolickiej z przedstawicielami rządu polskiego był na bieżąco informowany kardynał Hlond. W Archiwum Polskiej Misji Katolickiej zachowało się kilka protokołów takich rozmów. Por. Archiwum Polskiej Misji Katolickiej, Hlond August, kard. (1892-1948), sygn. B. III. 1.

[9] APMK, Nuncjatura w Paryżu, sygn. A.IV.1.

[10] APMK, Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski we Francji – „1966”, sygn. F. XII. 1; Lourdes – polskie pielgrzymki narodowe, sygn. U. I.

[11] APMK, Komitet Pomocy Polakom we Francji, zespół nr 29; Listy do Prymasa Polski, zespół nr 36.

[12] Por. M. Brudzisz, Archiwum, s. 59.

[13] Z racji, że oryginał tego inwentarza zaginął, profesor odtworzył go ze swoich notatek. Godny uwagi na ten temat jest artykuł profesora Litaka: Materiały źródłowe do dziejów Polonii francuskiej w Archiwum Parafii Polskiej w Paryżu, „Studia Polonijne” 1(1976), ss. 103-108.

[14] APMK, Stare inwentarze, sygn. H. II. 1.

[15] APMK, Inwentarz z 1947, sygn. H. II. 1. 2.

[16] APMK, Sprawozdanie z porządkowania Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji (9 grudnia 2008), zespół akt bieżących.

[17] Tamże.

[18] Tamże.

[19] APMK, Korespondencji dyrektora Archiwum Państwowego w Gdańsku Piotra Wierzbickiego z dnia 3 listopada 2009 r., zespół akt bieżących.

[20] APMK, Lidia Potykanowicz-Suda, Sprawozdanie z pobytu naukowego w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji - La Ferté-sous-Jouarre, zespół akt bieżących.

[21] Tamże.

[22] APMK, Lidia Potykanowicz-Suda, Sprawozdanie z pobytu naukowego w Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu (29 października 2010), zespół akt bieżących.

[23] Tamże.

[24] APMK, Lidia Potykanowicz-Suda, Sprawozdanie z pobytu naukowego w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji - La Ferté-sous-Jouarre, zespół akt bieżących.

[25] M. Brudzisz, Archiwum, s. 57.

[26] Tamże.

[27] APMK, Florian Deresiński , sygn. H. II. 2. 2.

[28] APMK, sygn. H. II. 2. 3.

[29] APMK, sygn. H. II. 2. 4, gdzie znajduje się list ks. Jana Guzikowskiego TChr., do Ojca Mariana Brudzisza z dnia 21 stycznia 2009 r., informujący o przekazaniu do Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji, prywatnej kopii części najstarszych dokumentów dotyczących Księży Chrystusowców, sporządzonej przez brata Władysława Synakiewicza TChr. Sekretarza Polskiej misji Katolickiej w czasie rektoratu księdza Zbigniewa Bernackiego.

[30] Por. M. Brudzisz, Zasoby archiwalne Polskich Misji Katolickich we Francji i w Niemczech oraz Kongregacji do Nadzwyczajnych Spraw Kościoła, „Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne”. t. 89, Lublin 2008, ss. 6-10.

[31] APMK, B. Panek, Źródła i materiały do dziejów Polskiej Misji Katolickiej we Francji za lata 1991-2001. Por. J. Mandziuk, O. Prof. UKSW dr hab. Bronisław Bernard Panek OC – badacz Polonii francuskiej (W 70-tą rocznicę urodzin), „Saeculum Chrustianum” 9(2002) nr 1, ss. 5-11.

[32] APMK, Korespondencja Ojca Bronisława Panka O.C., sygn. H. II. 2. 5.

 

12.00 Olga Topol, Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękujemy za prezentację Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Mam nadzieję, że ten referat zachęci obecnych tutaj badaczy do tego, by z tego archiwum już późną jesienią skorzystać.

 

Teraz zapraszam do wygłoszenia referatu o działalności Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie panią Olgę Topol.

 

Zapraszamy serdecznie.

 

 

Olga Topol, Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie

 

Dzień dobry Państwu. Dziękuję serdecznie za zaproszenie na to spotkanie.

 

Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie był już wzmiankowany przez moich przedmówców, dlatego tylko w kilku słowach powiem, czym się zajmujemy.

 

Instytut jest spadkobiercą i kontynuatorem przedwojennego, powstałego jeszcze w 1923 roku Instytutu Badania Najnowszej Historii Polski, który po śmierci marszałka Piłsudskiego został przekształcony w Instytut Józefa Piłsudskiego – taki, można rzec, bardzo personalny podmiot. Statut instytutu został zmieniony wówczas w taki sposób, aby można było skoncentrować badania głównie na okresie życia i działalności marszałka Piłsudskiego. Do głównych organizatorów instytutu w tym okresie zaliczali się: Walery Sławek, Aleksander Prystor, Kazimierz Świtalski i Tomasz Arciszewski.

 

Po wybuchu II wojny światowej część zbiorów tego ośrodka badawczego zdołano wywieźć na Zachód, część trafiła do Nowego Jorku reszta jest przechowywana w Londynie. W 1943 roku powstał Instytut Józefa Piłsudskiego w Stanach Zjednoczonych, później Instytut Piłsudskiego w Londynie, który miał się zająć dochodzeniem prawdy historycznej, jak założyciele - Tytus Filipowicz, Mieczysław Norwid-Neugebauer i Tadeusz Münnich - twierdzili w statucie.

 

Ustalono, że naczelnym zadaniem jednostki jest dochodzenie i strzeżenie prawdy historycznej oraz zbieranie materiałów dla odtworzenia instytutu w Warszawie po odzyskaniu niepodległości. To stwierdzenie miało bardzo duże znaczenie dla późniejszego działania instytutu i dla omówienia jego prac w czasie, który nas interesuje.

 

Biorąc pod uwagę, że instytut funkcjonuje na emigracji od kilkudziesięciu lat, trudno zawęzić jego działalność do okresu 1989–1991, „okresu przełomu”, jak zostało to tutaj zdefiniowane. Dlatego przyjeżdżając tutaj, zastanawiałam się, co może Państwa zainteresować i pomyślałam, że być może dobrym rozwiązaniem jest przedstawienie perspektywy ludzkiej. Ważne jest rozumienie, jak działacze instytutu odbierali wówczas wydarzenia w Polsce i jak podchodzili do tej dużej zmiany.

 

Trzeba sobie uświadomić, że piłsudczycy z fali emigracji po II wojnie światowej i w trakcie II wojny światowej, byli bardzo przywiązani do „idei marszałka” i do idei Polski przedwojennej - wolnej Polski przedwojennej. W efekcie to, co działo się tutaj w Polsce w latach przemiany odbijało się szerokim echem w Londynie, natomiast podejście do przemian było dalece sceptyczne. Wynikało to oczywiście właśnie z kulturowego zakorzenienia starej emigracji w dwudziestoleciu.

 

Instytut prowadził normalną działalność badawczą w latach 1989–1991. Wydawaliśmy komunikaty – nie ja oczywiście, ale moi wspaniali poprzednicy – i wydawnictwa historyczne, ale o tym mogą państwo przeczytać w dostępnych źródłach, można do nas przyjechać i skorzystać z dokumentów. To, do czego udało mi się dotrzeć, to drobne ciekawostki, jak na przykład ta fotografia z okresu strajku na Uniwersytecie Warszawskim [Fot. 1]. Instytut pozostawał w kontakcie ze znajomymi w Polsce i kiedy przeglądałam sprawozdania z okresu 1989–1991 takie zdjęcie po prostu wysypało się spośród kartek, prawdopodobnie zachowane z tego względu, że Uniwersytet Warszawski został przekształcony chwilowo w Uniwersytet Józefa Piłsudskiego, w związku z czym wartość sentymentalna tego zdjęcia najwyraźniej dla moich kolegów była duża.

 

Świadectwem tego, co się działo wówczas w instytucie, są sprawozdania z rady, sprawozdania z zebrań zarządu i korespondencja prowadzona w tym okresie. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że instytut pozostawał w bardzo silnym związku z rządem Rzeczypospolitej Polskiej RP na uchodźstwie. Jedna z przedmówczyń wspominała, że londyńska emigracja zaczęła nagle tracić na ważności. Zadawano sobie pytanie, co będzie dalej. Wszystko to miało znaczenie dla tego, co mówiono podczas takich zebrań.

 

Interesujące było również to, że instytut brał udział w Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie, a założeniem tej konferencji i wszystkich instytucji w niej stowarzyszonych było, że członkami mają być instytucje działające w duchu niepodległościowym, co wykluczało możliwość współpracy z władzami komunistycznymi.

 

W okresie 1989–1991 emigracja na Zachodzie jeszcze nie do końca wiedziała, jak patrzeć na przemiany w kraju, zastanawiano się, gdzie kończy się PRL, gdzie zaczyna się nowa Polska, w związku z czym, wydawano komunikaty takie, jak na przykład ten: „Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie z satysfakcją wita postępy w demokratyzacji i zwiększenie swobód obywatelskich w kraju. Instytut stwierdza jednocześnie, że sytuacja obecna daleka jest od całkowitej niepodległości Rzeczypospolitej i wymaga w dalszym ciągu daleko idącej ostrożności w kontaktach z instytucjami czy też indywidualnymi osobami w kraju”. Dalej: „Stanowisko instytutu w tych sprawach jest następujące: instytut nie jest i nie może być formalnie reprezentowany na terenie PRL przez żadne organizacje czy też osoby prywatne. Nie istnieją i nie mogą być organizowane na terenie PRL” – wówczas jeszcze – „żadne oddziały czy też filie instytutu, który jest kontynuatorem instytutu tej samej nazwy za działającego w Warszawie do wybuchu wojny. Instytut jako całość czy też indywidualni członkowie jego władz nie przyjmują członkostwa lub patronatu nad jakimikolwiek komitetami, stowarzyszeniami, imprezami organizowanymi na terenie PRL”. Najwyraźniej władze instytutu miały poczucie, że nie do końca mają pewność, co w kraju się wówczas dzieje.

 

Ten brak zaufania wyrażał się też w obawach o losy miejsc pamięci narodowej w Polsce. Uważano, że dopóki sytuacja nie będzie stabilna, a Polska wolna, tych miejsc pamięci narodowej nie powinno się w ogóle ruszać, co na przykład odnosiło się do krypty Piłsudskiego w Krakowie czy też mogiły marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego na Powązkach.

 

Kiedy w styczniu 1990 roku na posiedzeniu zarządu omawiano potencjalną wizytę minister Izabelli Cywińskiej, tytułowano ją jeszcze minister kultury PRL, pomimo że tak naprawdę 29 grudnia 1989 roku zmieniła się już oficjalnie nazwa państwa na Rzeczpospolita Polska. 17 listopada 1990 roku pisano: „W pojęciu prezydium rady i zarządu obojętne, co będzie w Polsce, Instytut Józefa Piłsudskiego powinien zostać w Londynie w formie, o której zadecyduje rada i ogólne zebranie członków instytutu”. Zebranie to odbyło się w przeddzień wyborów do sejmu w Polsce i na obu zebraniach potępiono pakty jałtańskie, które, jak pisano, były bezwzględnym złamaniem i zdeptaniem prawa narodów do kierowania swoimi własnymi losami.

 

Tu chciałam się odnieść do wystawy, którą mieliśmy przyjemność oglądać na dole. Bodajże pierwsza tablica na wystawie pokazuje uchwałę senatu w sprawie granic na wschodzie i prawdopodobnie właśnie wydźwięk tej uchwały był bolesnym punktem dla starej emigracji i członków instytutu wówczas szeroko dyskutowanym na wszystkich zebraniach.

 

Nastawienie instytutu do tego, co działo się w kraju, zmieniało się stopniowo, czego przykładem jest korespondencja z Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Kolejnym elementem wskazującym na zaniepokojenie wynikające ze zmian jest odpowiedź instytutu wysłana do Komisji Badania Zbrodni, podkreślająca to, że nazwę należy przemianować również na Komisję Badania Zbrodni Sowieckich. Było to bardzo dużym problemem i sprawą ważną dla członków instytutu, aby również ta sowiecka strona II wojny światowej została dokładnie zbadana, w związku z tym, że na emigracji było bardzo wiele osób poszkodowanych w tym czasie.

 

W okresie nas interesującym przemiany, jakie zachodziły w Polsce, były też istotne z punktu widzenia statutowych zadań instytutu. Powiedziałam już, że instytut w swoim założeniu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości miał powrócić do Polski. Jednakowoż statut został zmieniony wkrótce tak, aby instytut mógł pozostać dalej na uchodźstwie i tam kontynuować swoją działalność. „Uchodźstwo” zaczęto nazywać „emigracją”. Zmieniono statutową rolę instytutu.

 

W tym okresie w siedzibie instytutu gościł prezydent, ówczesny przewodniczący „Solidarności” Lech Wałęsa. Jak widać, podpis nie był jeszcze prezydencki. Na dużej kartce papieru widnieje maleńki podpis późniejszego prezydenta, który był w instytucie pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich [Fot. 2].

 

Ważnym momentem historycznym dla instytutu było uczestnictwo prezesa Mieczysława Stachiewicza - który do dziś jest prezesem i obchodził właśnie dziewięćdziesiąte ósme urodziny – w przekazaniu insygniów na Zamku Królewskim prezydentowi Lechowi Wałęsie. Było to punktem zwrotnym dla instytutu. Doszło wówczas nawet do ustalenia nowego pojęcia jego roli, aczkolwiek nie do końca funkcjonowało to jeszcze w świadomości wszystkich jego członków, gdyż na przykład związany z instytutem historyk, Stanisław Biegański, który był również wojskowym, pisał wówczas: „Otóż przede wszystkim przyszły rozwój powinien przebiegać niezależnie od przemian polityki Rzeczypospolitej w Kraju ze względu na obecną Jej politykę związaną z uległością, a nawet kapitulacją wobec uznania przez rząd Jej wskazań konferencji w Jałcie jako wytycznych przyszłych granic na Wschodzie, co jest zaprzeczeniem powszechnych dążeń Narodu i przyrodzonych podstaw geograficznych obszaru ziem polskich, a również nie do pogodzenia z przewidywaniami i zdobyczą całego życia Józefa Piłsudskiego”. W tym tonie Biegański komentował też osiedlanie się Niemców na wschodzie Polski. Pomimo że Biegański zastrzegał, że jest to jego prywatna opinia, podobny odnośnik do Jałty znalazł się w oficjalnym komunikacie instytutu z tego czasu.

 

Kiedy w październiku 1991 roku, po wcześniejszym rozwiązaniu sejmu, przygotowywano się do pierwszych, całkowicie wolnych wyborów, według nowej ordynacji, ówczesny przewodniczący Rady Instytutu Bolesław Gozdek komentował: „Wygląda na to, że kraj jest rzeczywiście na rozdrożu i przyszłość nie wygląda optymistycznie. Oby jutrzejsze wybory parlamentarne dały nam podłoże do tego optymizmu”.

 

Również w tym roku w październiku prezes Mieczysław Stachiewicz modyfikował już swoje stanowisko określając, jak praca instytutu ma wyglądać przez najbliższe lata aż do teraz, pisał: „22 grudnia zeszłego roku w czasie uroczystości na Zamku w Warszawie (...) zakończyła się nasza rola Emigracji Niepodległościowej. Jesteśmy tu od 50 lat, stworzyliśmy wiele organizacji, stworzyliśmy ideę i myśl polską, a będąc w innych warunkach niż Kraj, nasze idee, nasz sposób myślenia może rozwinęły się nieco inaczej niż tam. Nasze doświadczenia, nasz sposób myślenia mają dużą wartość dla Kraju, są uzupełnieniem ich doświadczeń, dlatego też powinniśmy utrzymać, a nawet wzmocnić naszą organizację, naszą tutejszą polską wspólnotę. Musimy przede wszystkim zabezpieczyć nasze osiągnięcia kulturalne, musimy dać możność naszym tutejszym organizacjom kulturalnym i naukowym utrzymania się, kontynuowania i dalszego rozwijania ich działalności”.

 

W takim duchu instytut prowadził prace od roku 1991 do teraz. Mamy nadzieję, że robimy, co możemy dla współczesnej emigracji, mamy nawet nowych legionistów [Fot. 3]. Staramy się uczestniczyć i przyciągać nowe pokolenie i uczyć ich polskości. Dziękuję bardzo.

 

12.20 dr Anna Buchmann, dyrektor Muzeum Polskiego w Rapperswilu

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękujemy pani Oldze Topol za wystąpienie. Było to niezwykle ciekawe wystąpienie. Mieliśmy okazję zobaczyć dokumenty, ale też posłuchać o poglądach członków instytutu na zachodzące zmiany, o tym, jak odbierali te zmiany, które w Polsce od 1989 roku następowały.

 

Poproszę teraz o wystąpienie panią dyrektor Annę Buchmann z Muzeum Polskiego w Rapperswilu, która przybliży nam zbiory tego muzeum, zbiory, które dotyczą projektu „Archiwa Przełomu”.

 

Bardzo proszę, Pani Dyrektor.

 

 

Dr Anna Buchmann, Muzeum Polskie w Rapperswilu

 

Założone w roku 1954 Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Polskiego w Rapperswilu jest kontynuacją dwóch poprzednich muzeów polskich mających swą siedzibę na zamku w Rapperswilu od roku 1870.

 

W ciągu minionych ostatnich sześćdziesięciu dwóch latach istnienia udało się nie tylko zebrać pokaźną kolekcję dzieł sztuki i pamiątek historycznych, ale utworzone zostały, wzorem poprzednich muzeów, biblioteka i archiwum.

 

Cała aktywność muzeum skierowana była nie tylko na utrwalenie i zachowanie polskiego dziedzictwa rozproszonego poza granicami Polski, ale również na prowadzenie aktywnej propagandy na rzecz przywrócenia Polsce suwerenności.

 

Cieszące się dużym zaufaniem Muzeum Polskie w Rapperswilu otrzymywało wiele dokumentów różnych organizacji emigracyjnych, propagowało prasę i literaturę ukazującą się poza granicami Polski. Mocny antykomunistyczny charakter działalności muzeum popierany był też przez oficjalne instytucje szwajcarskie. Muzeum ściśle współpracowało z Radiem Wolna Europa. Do naszego zespołu należeli dyrektor radia Jan Nowak-Jeziorański, jak i jego współpracownicy. Za ich pośrednictwem docierały do archiwum dokumenty z tego czasu.

 

Jakie źródła znajdą badacze zajmujący się najnowszą historią Polski, a szczególnie okresem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w archiwum Muzeum?

 

Największy zbiór dokumentów przechowywanych w archiwum stanowią kolekcje znaczków poczty podziemnej i tzw. małej poligrafii – bloków filatelistycznych, kart, kopert, banknotów wydawanych konspiracyjnie w Polsce. Sprzedaż tych druków wspomagała fundusz finansowy założony dla potrzebujących w Polsce działaczy opozycji antykomunistycznej, ludzi prześladowanych.

 

W 1992 roku doktor Halina Trzeciak–Kluźniak przekazała do archiwum Muzeum Polskiego w Rapperswilu dwanaście segregatorów. Zawierały one 5,607 dokumentów filatelistycznych. Dokumenty pochodziły od wielu osób. Zostały przemycone i dotarły do Szwajcarii poprzez Turcję, Szwecję i Niemcy. W swoim sprawozdaniu Halina Trzeciak wymienia nazwiska osób, które przekazywały jej zbiory lub pojedyncze egzemplarze: Tomasz Piętkowski, Władysław Meter, Detref Mader, pan Skrocki, p. Starewicz, p. Krubczyk, Halina Krasowska, Adam Hejmowski ze Sztokholmu, Jan Nowak-Jeziorański i Anatol Kobyliński.

 

We wstępie do zbiorów pani Trzeciak napisała: „Ponieważ wydawcy i rysownicy znaczków mogli nieograniczenie komponować tematy, często w sposób bardzo oryginalny, mogły powstawać różnice w moich spisach przy otrzymywaniu i zasegrowywaniu. Nie było możliwe na przykład stwierdzić, czy dany znaczek jest wycięty z bloku, czy blok był dużym znaczkiem. Po otrzymaniu przesyłki znaczków spisywałam je według następującego mojego wzoru: temat, cena jednego znaczka, liczba znaczków, bloków, kart, banknotów, cechy charakteru znaczka. W ten sposób można było na życzenie obliczyć cenę nadsyłanych egzemplarzy i zwrócić pieniądze, które wydał nadawca. Znaczki podzielono na tematy, np. satyra, historia Polski, historia Armii Krajowej i każdy z tych tematów miał podtytuły: poczet królów polskich, emblematy, powstania narodowe. Na sumę wszystkich dokumentów składa się 4 306 znaczków, dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć bloków, sto dwadzieścia trzy koperty, piętnaście banknotów i sześć plastików”. 

 

W roku 1989 Muzeum Polskie w Rapperswilu wydało katalog znaczków „Sześć lat podziemnej poczty w Polsce” - monografię opracowaną przez Anatola Kobylińskiego i obejmującą tylko zbiór znaczków pochodzących z jego kolekcji. W Polsce później ukazały się katalogi „Poczty podziemnej”, nie są one jednak tak dokładne i nie zawierają wszystkich znaczków i kolekcji małej poligrafii, jakie są zgromadzone w naszych zbiorach.

 

Inne dokumenty dotyczące lat przełomu znajdziemy w spuściźnie Zbigniewa Rapackiego.

 

Zbigniew Rapacki studiował w Paryżu na wydziale stosunków międzynarodowych i Paryż wybrał na miejsce swojego zamieszkania. Stamtąd prowadził ożywioną działalność polityczną, szczególnie intensywnie w okresie powstania „Solidarności” w Polsce. Głównymi obszarami zainteresowań Rapackiego były relacje krajów europejskich. Zainteresowanie wzbudzają dokumenty omawiające reakcje, w tamtych latach czynników politycznych Francji i Niemiec na politykę Rosji i Polski. Zbigniew Rapacki był m.in. inicjatorem powstania grupy „Noël pour la Pologne„ („Gwiazdka dla Polski”) działającej w latach 1983-1989. Grupa ta organizowała przede wszystkim pomoc materialną dla Polski.

 

Cała spuścizna Rapackiego obejmuje lata 1942-2007 i liczy osiemdziesiąt pięć jednostek archiwalnych. Zawiera druki ulotne, sporą ilość wycinków prasowych, numery „Trybuny” wydawanej początkowo w latach 1948-1956, później 1969-1992. W archiwum przechowywane są czasopisma i biuletyny wydawane w całym niemal świecie. Z Meksyku „Informatione Arcade”; biuletyny „Solidarności” w Szwecji, w Berlinie, w Vans we Francji, w Brukseli; numery „Voice of Solidarity” z Londynu; „Głos Polonii” w Szwajcarii, Toronto, Edmonton, Winnipeg, Buenos Aires,; „Głos Pracy”, miesięcznik wolnych Polaków w Belgii; z Rzymu „Kronika Rzymska” wydawana przez dom Jana Pawła II  oraz  wydawane w Monachium numery „Konfederacji Niepodległej Polski”.  Zgromadzone numery dotyczą okresu „Solidarności”. W archiwum przechowujemy, również zbiór fotografii.

 

Są to zbiory jeszcze nieuporządkowane i wymagające porządnego opracowania.

 

Na stałej ekspozycji w muzeum wystawiony jest zbiór nalepek plastikowych, książek drugiego obiegu, broszur i druków ulotnych. W ten sposób utrzymujemy pamięć o wydarzeniach w Polsce przed i po okresie „Solidarności”.

 

Zebrane materiały, kolekcje i dokumenty wzbudzają z upływem czasu też zainteresowanie badaczy zajmujących się historią najnowszą, szczególnie czasem „Solidarności” i lat po niej następujących.

 

Spuścizna tego okresu wymaga jeszcze dokładnego zinwentaryzowania.

 

 

Literatura:

 

Kobyliński Anatol, Sześć lat podziemnej poczty w Polsce ( 1982-1988), Muzeum Polskie w Rapperswilu, Monachium 1989.

 

Dokumenty w archiwum Muzeum Polskiego w Rapperswilu, bez sygnatury.

 

13.00 Stefan Władysiuk, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Biblioteka Polska im. Wandy Stachiewicz

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękujemy pani dyrektor Annie Buchmann za prezentację zbiorów, które dotyczą projektu „Archiwa Przełomu”. Jak widać, tych dokumentów jest całkiem sporo w Muzeum Polskim w Rapperswilu.

 

Proszę teraz o zabranie głosu panią doktor Annę Ziemlewską ze Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk w Wiedniu.

 

 

Dr Anna Ziemlewska nie wyraziła zgody na publikację treści swojego wystąpienia.

 

 

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Przed nami część północnoamerykańska. Trzy wystąpienia przedstawicieli instytucji północnoamerykańskich.

 

Jako pierwszego zapraszam pana Stefana Władysiuka, który opowie o Polskim Instytucie Naukowym w Kanadzie, Bibliotece Polskiej im. Wandy Stachiewicz.

 

 

Stefan Władysiuk, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie. Biblioteka Polska im. Wandy Stachiewicz

 

Pozwolę sobie przedstawić czołową instytucję naukową Polonii kanadyjskiej, jaką jest Polski Instytut Naukowy w Kanadzie. Polacy rzuceni losami II wojny światowej na kontynent amerykański czuli obowiązek i gorącą chęć służenia sprawie polskiej, każdy z nich w swoim kole i w miarę swoich możliwości. Ludzie nauki, z profesorem Oskarem Haleckim na czele, założyli w 1942 roku w Nowym Jorku Polski Instytut Naukowy w Ameryce. Był to odpowiednik przedwojennej Polskiej Akademii Umiejętności. Rok później w Montrealu na prestiżowym Uniwersytecie McGill, z inicjatywy Wandy Stachiewicz oraz ówczesnego konsula generalnego Tadeusza Brzezińskiego, utworzony został kanadyjski oddział tego instytutu. Doktor Tadeusz Brzeziński był ojcem Zbigniewa Brzezińskiego, ogólnie państwu znanej osoby. Miał być instytut nie tylko skupiskiem dla polskich intelektualistów, ale przede wszystkim miał być łącznikiem z odpowiednimi grupami kanadyjskimi. Miał wnikać w nie i przez ich działalność szerzyć prawdę o Polsce, tak powszechnie zniekształcaną przez naszych wrogów. Miał promieniować na społeczeństwo kanadyjskie i zbliżać je do Polonii i do spraw niepodległości Polski. Na członków instytutu zaproszono ponad czterdziestu profesorów z Montrealu, Ottawy, Toronto i Vancouver. Pierwszym jego dyrektorem został doktor Józef Pawlikowski. Ówczesny rektor Uniwersytetu McGill zgodził się przyjąć honorową prezesurę instytutu. Zwyczaj ten utrzymuje się do dzisiaj.

 

Pragnę nadmienić, że Uniwersytet McGill uznawany jest za jeden z dwudziestu najlepszych uniwersytetów na świecie. Kilkunastu jego absolwentów zostało laureatami Nagrody Nobla i właśnie z Uniwersytetem McGill związana jest historia Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie.

 

W roku 1962 jego dyrektorem został Tadeusz Romer, przedwojenny dyplomata, w czasie wojny minister spraw zagranicznych w rządzie Stanisława Mikołajczyka, a od roku 1947 profesor na Wydziale Romanistyki McGill. Między innymi to za jego prezesury instytut odwiedził ówczesny metropolita krakowski, ksiądz kardynał Karol Wojtyła. Najważniejszym wydarzeniem w życiu naukowym instytutu był III Kongres Naukowców Polskiego Pochodzenia, który odbył się w maju 1975 roku. Wzięło w nim udział czterystu naukowców ze wszystkich ośrodków emigracyjnych Europy, Ameryki i Australii. Przewodniczącym komitetu organizacyjnego był Tadeusz Brzeziński, a wśród prelegentów nie brakowało takich profesorów jak Zbigniew Brzeziński, Zbigniew Fallenbuchl, Jan Nowak-Jeziorański, czy profesor Leszek Kołakowski.

 

Instytut nie utrzymywał oficjalnych kontaktów z przedstawicielstwami Polski Ludowej, mimo zabiegów ze strony polskiej ambasady w Ottawie, polskiego konsulatu w Montrealu obiecujących bezpłatne wydawnictwa krajowe czy inne benefity. Utrzymywane były natomiast kontakty bezpośrednio z naukowcami czy ludźmi kultury z Polski, zwłaszcza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. To w instytucie odczyty wygłaszali i wprowadzani byli w kanadyjskie środowisko naukowe takie osobistości jak rektorzy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego czy rektorzy Uniwersytetu Jagiellońskiego – profesor Mieczysław Klimaszewski czy profesor Karol Estreicher.

 

Integralną częścią instytutu jest Biblioteka Polska, nosząca obecnie imię Wandy Stachiewicz, której wizji, energii, a także osobistym stosunkom należy zawdzięczać to, że biblioteka powstała. Od samego początku założenia jest to biblioteka uniwersytecka, książki są w języku polskim, angielskim i francuskim. Mniej więcej połowa z czterdziestu tysięcy tomów stanowiących obecnie jej zbiór włączona jest do centralnego katalogu bibliotek Uniwersytetu McGill. Dużą część czytelników stanowi miejscowa Polonia. Ma, więc biblioteka unikalny, dwojaki charakter. Oprócz książek wydawanych w Polsce znajdują się w niej książki wydawnictw emigracyjnych, szczególnie cenione w latach osiemdziesiątych, przez osoby, którym udało się wydostać z komunistycznej Polski. Mieli tutaj dostęp do tytułów niedostępnych dla nich w kraju. Dotyczyło to także Kanadyjczyków. O Polsce mogli dowiadywać się nie tylko z propagandowych materiałów, które tak ochoczo rozsyłała ambasada Polski Ludowej w Ottawie.

 

Po śmierci profesora Romera niepodległościowa linia polityczna instytutu była kontynuowana. Działacze powstałej w Polsce po 1976 roku opozycji politycznej, Kazimierz Janusz, Leszek Moczulski, Wojciech Ziembiński, przebywając z wizytą w Kanadzie, mieli okazję prezentować Polonii swoje poglądy polityczne i prawdziwą sytuację polityczną w kraju. Lata osiemdziesiąte, czasy „Solidarności”, a zwłaszcza stanu wojennego w Polsce to okres zwiększenia aktywności politycznej instytutu. Członkowie instytutu brali udział w istniejącej w Montrealu grupie działania na rzecz NSZZ „Solidarność”. Oprócz akcji protestacyjnych przed placówkami PRL i Związku Radzieckiego zbierane były pieniądza na pomoc dla podziemi „Solidarności”. Instytut prowadził też akcję pomocy dla represjonowanych dziennikarzy usuwanych z redakcji za solidarnościowe sympatie. Organizowano pomoc materialną ze strony kanadyjskich związków zawodowych, a także charytatywną, kierowaną na adres episkopatu w Polsce. Z tego czasu nasza biblioteka posiada bogatą kolekcję biuletynów i ulotek propagujących „Solidarność”, drukowanych w Montrealu, jak również docierającą z kraju prasę konspiracyjną oraz znaczki wydawane przez „Solidarność”, z których sprzedaży dochód szedł dla polskiego podziemia.

 

Zmiany zachodzące w Polsce szybko docierały do środowiska polonijnego w Kanadzie. Podpisanie umowy Okrągłego Stołu szybko zostało zaakceptowane i w polonijnym środowisku. Miernikiem tego było rozpatrzenie przez Polonię odwiedzania konsulatu PRL. Wcześniej osoby takie były napiętnowane przez środowisko polonijne, aż do czwartego pokolenia, jak mówi wierszyk z szopki noworocznej z grudnia 1992 roku wystawianej po raz pierwszej w konsulacie. Wybory 4 czerwca 1989 roku zgromadziły liczną Polonię, w głosowaniu wzięło udział ponad cztery tysiące osób. Porównując, w tegorocznych wyborach prezydenckich w Montrealu głosowało około czterystu osób. Od momentu wyborów w 1989 roku można mówić o współpracy instytutu z przedstawicielstwami III Rzeczypospolitej. Rozpoczęła się w Montrealu seria wizyt twórców przemian. Pierwszym był udający się do Ottawy na zaproszenie kanadyjskich związków zawodowych Lech Wałęsa, który zatrzymał się w Montrealu 10 listopada 1989 roku. W późniejszym okresie naszą bibliotekę odwiedzili między innymi Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek i inni.

 

Dokumentacja okresu przełomu. Materiały propagandowe na wybory z czerwca 1989 roku do Montrealu przychodziły z Polski z komitetów wyborczych „Solidarności”. Kanał zorganizowany był przez grupę działania na rzecz NSZ „Solidarność” i działał w obie strony. Do kraju szły pieniądze i słowo poparcia, z Polski plakaty, ulotki, instrukcje do głosowania. Nie spotkałem się z plakatami czy ulotkami zachęcającymi do głosowania wydrukowanymi w Kanadzie. Niemniej z tego okresu znajdują się w zbiorach naszej biblioteki dwie interesujące kolekcje. Pierwsza to zbiór polonijnej prasy kanadyjskiej. Posiadamy komplety gazet z tego okresu. „Czas”, „Gazeta”, „Głos Polski”, „Ekspres Polski”, „Związkowiec” przedstawiały nie tylko sytuację krajową na bieżąco, ale też komentowały okiem kanadyjskiego dziennikarza i osoby emocjonalnie z Polską związanej.

 

Druga to kolekcja nagrań programu „Tele Polonica”. Program istniejący od 1982 roku aż do połowy lat dziewięćdziesiątych. Program telewizyjny w większości przedstawiał wywiady z zaproszonymi gośćmi lub we fragmentach polskie filmy. Taśmy z nagraniami zostały zdeponowane w Bibliotece Polskiej i my posiadamy do nich prawa autorskie. Obecnie około połowy kolekcji nagrań wywiadów jest już do obejrzenia na YouTube. Właśnie te dwie kolekcje powinny zainteresować badaczy z tego okresu, studiujących rolę i stanowisko Polonii dla zmian zachodzących w Polsce w tym czasie. W 2009 roku, w dwudziestolecie rozpoczęcia zmian systemowych w Europie, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie zorganizował na Uniwersytecie McGill międzynarodową konferencję naukową zatytułowaną „Od totalitaryzmu do demokracji w Europie Środkowej”. Założeniem konferencji było przypomnienie, że zmiany w Europie Środkowej rozpoczęły się nie od obalenia muru berlińskiego w 1989 roku, jak to się często na Zachodzie przedstawia, ale w Polsce w 1980 roku i że ich genezą była polska „Solidarność”.

 

I tu jeszcze może chciałbym powiedzieć, tak jak moja koleżanka pani Anna Buchmann z Rapperswilu, że też popieram sugestię pani doktor Ireny Słodkowskiej o poszerzenie terminu „Archiwa Przełomu” na okres od powstania „Solidarności”, nie od 1989 roku tylko od roku 1980. Dziękuję państwu.

 

13.00 dr Iwona Drąg-Korga, dyrektor wykonawczy Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękujemy panu Władysiukowi za prezentację niezwykle cennych i ciekawych zasobów Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie.

 

A teraz o zabranie głosu poproszę panią doktor Iwonę Korgę z Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.

 

 

Dr Iwona Drąg-Korga, Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce

 

Dziękuję za zaproszenie na to ciekawe spotkanie i seminarium.

 

Chciałabym opowiedzieć o instytucie i pokazać nasze kolekcje. Od razu chcę powiedzieć, że nasze kolekcje są dokładnie zinwentaryzowane i ich inwentarze są na stronach internetowych. Projekt modernizacji instytutu jest i był możliwy dzięki pomocy Senatu RP, wsparciu Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych a także ostatnim grantom z Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, które pozwalają nam kontynuować naszą działalność.

 

Instytut Józefa Piłsudskiego od samego początku działał w Nowym Jorku. Powstał w 1943 roku i został założony 4 lipca, czyli w dniu śmierci premiera Władysława Sikorskiego, przez znanych działaczy polonijnych i współpracowników marszałka. Wśród nich byli Wacław Jędrzejewicz, a także wydawcy prasy polonijnej w Stanach Zjednoczonych i inni działacze, którzy przybyli z Polski, ministrowie II Rzeczypospolitej jak Ignacy Matuszewski. Od samego początku główną misją instytutu było i jest zachowanie polskiego dziedzictwa kulturowego w Stanach Zjednoczonych. Misja ta realizowana jest przez gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie kolekcji archiwalnych, zbiorów bibliotecznych i prasy. Instytut posiada obecnie milion dokumentów, kilkanaście tysięcy książek, zbiory rzadkiej prasy wydawanej w Polsce w drugim obiegu, galerię sztuki i pamiątki historyczne. Do niedawna instytut mieścił się na Manhattanie przy 180 Second Avenue i wielu z państwa gościło u nas. Od miesiąca jesteśmy w nowej siedzibie.

 

Od 1 maja 2015 roku znajdujemy się na Greenpoincie w starej dzielnicy polonijnej i przy 138 Greenpoint Avenue rozmieszczamy nasze zbiory. Przenieśliśmy wszystko, co do tej pory zgromadziliśmy dzięki pomocy Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) oraz grantowi z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Udało się przenieść najpierw zbiory archiwalne i je rozmieścić. Ośmiu pracowników IPN przyjechało specjalnie do Nowego Jorku i pracowało nad tym projektem. Przewieźliśmy zbiory biblioteczne i wciąż jeszcze się rozpakowujemy. Jeśli państwo śledzą Facebook, to tam jest więcej informacji o tym, co teraz dzieje się u nas.

 

Ale wracamy do naszego głównego tematu. Kto korzysta ze zbiorów instytutu? Przede wszystkim badacze ze Stanów Zjednoczonych, badacze tych programów, które jeszcze istnieją na uczelniach amerykańskich, czyli Columbia University w naszej okolicy, Yale University, Harvard, Ohio State i inne, ale także i przede wszystkim badacze z Polski. Dlatego staramy się część zbiorów, które cieszą się największym zainteresowaniem, zdigitalizować. Mamy taką specjalną podstronę Archiwum online i tam właśnie pokazujemy nasze zdigitalizowane zbiory. Instytut prowadzi programy edukacyjne dla młodzieży, pokazy filmów dokumentalnych, spotkania z ciekawymi ludźmi, promocje książek i nagradza wybitnych przedstawicieli polskiej kultury. Kolekcje instytutu składają się w 15% z materiałów, które zostały uratowane z Warszawy w 1939 roku. Jest to Archiwum Belwederskie, które digitalizujemy i kilka z tych kolekcji jest już dostępnych, jak kolekcja Piłsudskiego w części Adiutantura Generalna Naczelnego Wodza i archiwa powstań śląskich, które dzięki współpracy z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych zostały zmikrofilmowane, a w części są udostępniane również on-line.

 

Pozostałe 85% to są materiały, które zostały przekazane przez emigrację żołnierską, ambasadorów, działaczy polonijnych, organizacje polonijne i jest kilka procent, które stanowią właśnie archiwa przełomu, czyli materiały, które zostały właściwie w dużej części albo przeszmuglowane z Polski przez działaczy „Solidarności”, którzy musieli wyjechać za granicę, lub też zostały przekazane instytutowi przez organizacje działające poza granicami Polski a wspierające ruch „Solidarności”. I tutaj też muszę powiedzieć, że ciężko jest wydzielić sam okres „Archiwów Przełomu” na lata 1989–1991, bo u nas wszystko zaczęło się od 1980 roku, czyli od „Solidarności”. I największy nasz zbiór, czyli prasa drugiego obiegu w Polsce, powstał w 1980–1981 roku. Liczy 1,350 tytułów i jest jednym z największych w Stanach Zjednoczonych, a na pewno na Wschodnim Wybrzeżu USA. Pozwolę sobie tutaj przytoczyć słowa naszej obecnej prezes, doktor Magdy Kapuścińskiej, która zakładała ten zbiór. W 1980 roku tak mówiła: „Otworzyłam nowy dział zbiorów niezależnej prasy polskiej. Pierwsze egzemplarze tego działu to numery miesięcznika «Opinia», wydawanego przez organizację Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Dostałam je od jednego z założycieli, naszego przyjaciela Wojtka Ziembińskiego i przeszmuglowałam do USA”. Ten zbiór rósł. Przychodziły do niego różne inne materiały i teraz ma on wysoki stopień kompletności. Około stu najbardziej znaczących pism, nie licząc efemeryd lub ukazujących się przez krótki czas. Jest kompletny w zakresie od 80% do 100%. Ma duże zróżnicowanie i obok niemal pełnych roczników serwisów niezależnych agencji informacyjnych kolekcję tworzą takie pisma jak „Tygodnik Mazowsze”, „Bratniak”, „Wiadomości Bieżące”, „Z dnia na dzień”, „Solidarność Walcząca”, pismo NSZZ „Solidarność”, MKZ NSZZ „Solidarność” z siedzibą w Gdańsku, Biuletyn Pism Związkowych, a także pisma o charakterze kulturalnym i publicystycznym, jak „Opinie”, „Spotkania”, „Plus”, „Arka”, „Czas Kultury”, „Kultura Niezależna”. Z kolekcji tych korzystają badacze w Stanach Zjednoczonych, ale też od czasu do czasu dostajemy zapytania o zrobienie kwerendy przez autorów tekstów w tych niezależnych pismach i wydawców, którzy dawno już zgubili czy też nie mogą dotrzeć do oryginałów i my dla nich wykonujemy skany z tych zbiorów.

 

Powstanie tego zbioru sprawiło, że wokół instytutu od 1981 roku, od okresu stanu wojennego zaczęła się zbierać grupa ludzi związanych z „Solidarnością”, którzy musieli opuścić Polskę, powstała grupa młodych. Odbywały się wykłady z historii Polski, którym przewodził profesor Wacław Jędrzejewicz. Podczas tych spotkań wykłady dotyczące sytuacji Polski wygłaszali również czasowo przebywający w Ameryce działacze „Solidarności”, jak doktor Piotr Naimski, redaktor Wojciech Ziembiński, Władysław Siła-Nowicki, przemawiał czy też miał wykłady profesor Władysław Bartoszewski, Maciej Iłowiecki, Andrzej Czuma, Czesław Bielecki, Anna Walentynowicz, później Mirosław Chojecki, Leszek Moczulski, Romuald Szeremietiew, Andrzej Gwiazda, Kornel Morawiecki, Ewa Kubasiewicz, Marek Jurczyk i tak dalej. Tych ludzi było bardzo dużo. Jak państwo wiedzą, część z nich wróciła do Polski, część podróżowała czy też działała na emigracji. Wielu z nich przez jakiś czas przebywało w Nowym Jorku. Instytut odwiedzali także przedstawiciele najwyższych władz Polski. 26 marca 1991 roku instytut odwiedził demokratycznie wybrany prezydent RP Lech Wałęsa z żoną, a później instytut odwiedzali inni przedstawiciele władz RP, w 1992 roku Jan Olszewski, premier RP.

 

Witając prezydenta Lecha Wałęsę, prezes instytutu Stanisław Jordanowski tak powiedział: „Celem naszym było i jest rzetelne badanie źródeł historycznych i dostarczenie materiałów tym, którzy prostowali historię Polską fałszowaną przez komunistów. Akcji politycznej nie prowadziliśmy, niemniej jednak zawsze podkreślaliśmy nasze niepodległościowe stanowisko. Daliśmy temu publiczny wyraz w 1945 roku, gdy zniszczone zostało zwycięstwo, czy w 1981 roku, gdy komunizm siłą próbował zniszczyć «Solidarność»”.

 

Oprócz archiwum prasy drugiego obiegu posiadamy jeszcze kilka innych ciekawych kolekcji i teraz chciałabym je przedstawić. Kolekcja numer trzydzieści dwa, sześćdziesiąt sześć tomów – polska opozycja demokratyczna z lat 1974–1994. Archiwum to tworzą odezwy, listy otwarte, dokumenty organizacyjne dotyczące sytuacji politycznej, społecznej, gospodarczej w Polsce.

 

51

Solidarity in Exile / Solidarność na Emigracji. Philadelphia - oświadczenie „Quo vadis Mr. Wałęsa”

1989 - 1989

polski

52

Americans for Independent Poland - publikacja Anny Walentynowicz pt. "Poland needs freedom and not western credits", wycinki prasowe dot. wizyty Anny Walentynowicz w USA

1989 - 1989

polski, angielski

 

Przygotowania do stanu wojennego, stan wojenny, a później wybory. Tutaj kilka tomów – 61, 62 i 60 właśnie pokazują te zbiory, które posiadamy. To są przykłady tych materiałów z tej kolekcji, o której wspomniałam.

 

60

Ulotki, odezwy plakatowe, plakaty opozycji demokratycznej m.in. NSZZ „Solidarność”

1980 - 1990

polski

61

Kalendarze opozycji demokratycznej m.in. NSZZ „Solidarność”, Konfederacji Polski Niepodległej

1983 - 1990

polski

62

Programy wystaw, koncertów niezależnych - pod patronatem Kościoła, opozycji demokratycznej

1981 - 1990

polski

 

To jest kolejny zbiór, zbiór 110, zbiór materiałów i wycinków prasowych dotyczących Lecha Wałęsy, sześć tomów. Materiały biograficzne, wywiady, nagrody, odznaczenia, wizyty prezydenta Lecha Wałęsy w USA w 1991 roku i w 1996 roku, wycinki prasowe, periodyki i magazyny. Tu jest nawet bilet na spotkanie z prezydentem w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku.

 

1

 

Materiały biograficzne, wywiady, nagrody, odznaczenia, programy uroczystości, doktoraty honorowe

1983 - 1997

polski, angielski

2

Wizyty prezydenta Lecha Wałęsy w USA w 1991 i 1996 roku

1991 - 1996

polski, angielski

3

Wycinki prasowe dotyczące Lecha Wałęsy

1980 - 1987

polski, angielski

4

Wycinki prasowe dotyczące Lecha Wałęsy

1988 - 1991

polski, angielski

5

Wycinki prasowe dotyczące Lecha Wałęsy

1992 - 1996

polski, angielski

6

Periodyki, magazyny i druki zwarte dotyczące Lecha Wałęsy

1980 - 1989

polski, angielski

 

To już materiały z kolejnego zbioru. Kolekcja nr 137 – prasa polskiej opozycji demokratycznej za granicą 1975–1999. Widzicie państwo, te ramy czasowe są u nas znacznie szersze, od prawie końca lat siedemdziesiątych do dziewięćdziesiątych. Zespół ten tworzy czterdzieści osiem tytułów prasy wydawanej właśnie we wspomnianych latach poza granicami Polski przez ugrupowania opozycji demokratycznej i organizacje polonijne związane z polską opozycją demokratyczną. Są to periodyki International Solidarity, The Committee in Support of Solidarity, „Kontakt”: - miesięcznik redagowany przez członków i współpracowników NSZZ „Solidarność” w Paryżu, wydawany w Berlinie „Przegląd”, dwutygodnik Komitetu Obrony Solidarności. Są tu również inne materiały tego typu.

 

Przykłady kolekcji z naszej strony internetowej – inwentarz prasy polskiej opozycji demokratycznej za granicą. I kalendarz „Solidarności”. Tych kalendarzy mamy też dużo, plakaty również. Mamy również znaczki, o których dzisiaj tutaj była mowa, wydawane w obiegu podziemnym. Mamy ich wiele tomów i pokazywane są na zajęciach edukacyjnych.

 

Podsumowując, chciałabym powiedzieć, że w 1984 roku władze Instytutu Piłsudskiego oceniały sytuację Polski i sytuację grupy solidarnościowej, która skupiła się wokół instytutu, następująco, to jest cytat z biuletynu instytutu: „Formalnie zakończenie stanu wojennego w Polsce w ubiegłym roku nie zmieniło, jak wiadomo, sytuacji w kraju. W konsekwencji poza granicami pozostało tysiące osób, działaczy «Solidarności», studentów, naukowców, a nawet stale jeszcze przybywali nowi, dobrowolni, lub przymusowi emigranci. Wielu z tej grupy, a szczególnie ci, którzy znaleźli się w Nowym Jorku i okolicy, garnie się do instytutu, który stanowi miejsce spotkań, samokształcenia, a nawet w pewnym sensie oparcie moralne, bo innego niestety instytut nie jest w stanie im zapewnić”. Z tej grupy solidarnościowej wciąż pochodzi wielu działaczy Instytutu Piłsudskiego. Teraz prezesem jest doktor Magda Kapuścińska, wiceprezesem jest Marek Zieliński, działa Jurek Świątkowski, Piotr Kumelowski, Irena Lasota, już teraz mniej, ale wciąż pozostała na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Ta siła ludzka instytutu trwa, więc do dzisiaj, bo w przeciwieństwie do wielu organizacji polonijnych u nas jest narybek nowy, są nowi ludzie, którzy chcą przejąć działania instytutu, włączyć się w te działania i propagować je. Dlatego udało się nam przenieść do nowej siedziby i mamy wielką nadzieję, że uda nam się dalej długo i szczęśliwie działać i dla Polonii i dla Polski. Dlatego też zapraszam państwa do odwiedzania naszej strony, do korzystania z tych zbiorów, które są, a jeżeli ktoś będzie w Nowym Jorku, zachęcam do odwiedzenia nas w nowej siedzibie. Dziękuję bardzo.

 

13.00 Arkadiusz Kazimierski, Biblioteka Marjańczyków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękuję za syntetyczną prezentację zbiorów Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku.

 

Pozostając w tematyce amerykańskiej, poproszę o zabranie głosu pana Arkadiusza Kazimierskiego, który omówi zasoby Biblioteki Marjanczyków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark.

 

 

Dr Arkadiusz Kazimierski, Polska Fundacja Kulturalnaw Clark. Biblioteka Marjańczyków

 

Szanowna Rado! Szanowni Państwo!

 

Chciałbym serdecznie podziękować za zaproszenie na to seminarium. Korzystając z okazji, chciałbym skierować szczególne podziękowania dla pana Roberta Kubasia, za bardzo dobry kontakt i za to, że pan Robert znalazł dla mnie czas, aby odebrać mnie z lotniska oraz oprowadzić po Warszawie. Bardzo dziękuję.

 

Zanim przedstawię nasze zbiory odnoszące się do tematu konferencji „Archiwa Przełomu", chciałbym zapoznać państwa z samą Biblioteką Marjańczyków, znajdującą się w Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark w stanie New Jersey. Ta kolej rzeczy jest związana z faktem, że o ile Instytut Piłsudskiego oraz Instytut Naukowy PIASA (Polski Instytut Naukowy w Ameryce) są dobrze państwu znane, to Biblioteka Marjańczyków stanowi pewnego rodzaju egzotyczną nowość i stąd potrzeba przybliżenia jej historii i jej znaczenia dla Polonii Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

 

Nie da się oddzielić Biblioteki Marjańczyków od Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark, której biblioteka jest integralną częścią. Polska Fundacja Kulturalna została założona w 1973 roku. Fundacja składa się z kompleksu trzech budynków, gdzie znajduje się Polska Szkoła Dokształcająca, Biblioteka Marjańczyków, Galeria Sztuki im. Waltera Skulskiego oraz prowadzone są programy edukacyjne, kulturalne czy sportowe, jak: nauka języka polskiego, kółko matematyczne, szkoła malarstwa, rzeźby oraz ceramiki, szermierka, sporty walki, różnego rodzaju wykłady i prelekcje. Szczególnie silną organizacją w fundacji jest Związek Harcerstwa Polskiego. Wiele informacji dotyczących fundacji znajdą państwo na naszej stronie internetowej: www.pcfnj.org. Na stronie tej można też znaleźć zakładkę do biblioteki.

 

Historia Biblioteki im. Józefa i Katarzyny Marjanczyk (Biblioteka Marjanczyków) rozpoczyna się w roku 1973, kiedy to biuro Polskiej Fundacji Kulturalnej znajdowało się jeszcze w miejscowości Irvington w stanie New Jersey. Wtedy to pierwsze półki biblioteki zostały zainstalowane i wraz z książkami otrzymanymi z darów prywatnych utworzyły bibliotekę zwaną wówczas Biblioteką Fundacji. Ówczesna biblioteka posiadała około sto książek. W późniejszym czasie, wraz z otrzymaniem pokaźnej ilości książek, czasopism i półek bibliotecznych w spadku po śp. Kazimierzu Kołodziejczyku, biblioteka rozrosła się osiągając piętnaście tysięcy pozycji książkowych. Książki te stanowiły pozostałość firmy pod nazwą Polish Book Importing Company, mieszczącej się na Union Square w Nowym Jorku. Ze względu na pozyskaną ilość książek, były one początkowo przechowywane w wynajętym magazynie, aż do roku 1983, kiedy fundacja nabyła obecny budynek Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark, NJ. Kolekcja z Irvington została wówczas przetransportowana i magazynowana przez pewien czas w pomieszczeniu fundacji, gdzie obecnie znajduje się sala bankietowa. Wraz z upływem czasu książki zostały posegregowane, część książek została usunięta ze względu na ich stan techniczny (uszkodzenia lub zagrzybienia), a część sprzedana, aby pozbyć się duplikatów. Pozostałe książki przeniesiono do pomieszczenia zwanego obecnie Biblioteką Marjańczyków, której utworzenie zostało sfinansowane hojnym darem pieniężnym przez księdza prałata Józefa Marjańczyka juniora. W podziękowaniu za hojny dar finansowy biblioteka została nazwana imieniem rodziców księdza prałata: Józefa i Katarzyny Marjańczyków, stąd też obecna nazwa biblioteki: Biblioteka Marjańczyków (The Joseph and Catherine Marjanczyk Library). Ówczesny system katalogowania książek oparty był na systemie dziesiętnym Dewey'a. Biblioteka przeżywała swój złoty okres w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, po czym nastąpiła stopniowa marginalizacja biblioteki: stan techniczny pomieszczenia pozostawiał wiele do życzenia. Brak regularnych godzin otwarcia biblioteki spowodował, że stała się ona dostępna jedynie dla niewielkiego grona miłośników książek, zamiast służyć nam wszystkim i pomagać naszym dzieciom w ugruntowaniu poczucia wspólnoty i jedności z językiem i kulturą Polski. Ten katastrofalny stan rzeczy już od początku ubiegłej dekady próbowało zmienić wiele osób, podejmujących się trudnego dzieła renowacji biblioteki. W roku 2002 powstał pierwszy komitet renowacyjny pod przewodnictwem doktora Cezara T. Gazy w składzie: Veronica Gadomski-Leonard, Piotr Magierski, Maria Puszkar, oraz Barbara J. Sikora. Zespół ten stworzył podstawy procesu renowacyjnego, jednak samej renowacji nie udało się rozpocząć. W kwietniu 2010 roku doktor Cezar T. Gaza zwrócił się z prośbą do mnie o utworzenie nowego komitetu bibliotecznego, oraz przejęcia roli przewodniczącego komitetu i pokierowanie procesem renowacji. Na jego prośbę, w drugiej połowie 2010 roku, ukonstytuowałem nowy komitet biblioteczny w składzie: doktor medycyny Jolanta Cholon, Eugenia Anisko, Daniel Domogała, doktor medycyny. Stanisław Śliwowski, doktor inżynier Artur Kowalski, Jerzy Prus, doktor Adam Janczuk, Magda Rudnik-Nieroda, Małgorzata Stępień, Tomasz Szybowski oraz Arkadiusz Kazimierski – jako przewodniczący komitetu. Komitet ten dołożył wielu starań, aby otwarcie odremontowanej biblioteki stało się faktem. Efekty pracy komitetu bibliotecznego można streścić w następującym podsumowaniu: uzyskanie funduszy pozwalających na rozpoczęcie prac, przeniesienie książek z biblioteki do magazynu, wykonanie projektu architektonicznego przyszłej biblioteki, prace elektryczne, malowanie biblioteki, wymiana podłogi, zamontowanie świateł w bibliotece, zamontowanie półek na książki oraz zainstalowanie komputerów bibliotecznych z profesjonalnym oprogramowaniem bibliotecznym. Następnym etapem było podpisanie umowy oraz kooperacja z Instytutem Piłsudskiego oraz Polskim Instytutem Naukowym w Nowym Jorku (PIASA) w sprawie połączenia katalogów bibliotecznych. Zaprojektowaliśmy też karty biblioteczne oraz rozpoczęliśmy proces katalogowania książek, który obecnie jest na półmetku. W marcu 2015 roku biblioteka została nieoficjalnie otwarta dla Polonii. Jesteśmy w końcowej fazie procesu remontu biblioteki. Oficjalne otwarcie biblioteki jest przewidziane w połowie roku 2016.

 

Liczbę książek zgromadzonych w Bibliotece Marjańczyków oceniamy na dziewiętnaście tysięcy woluminów, głównie w języku polskim, co czyni ją jedną z największych polskich bibliotek na północno-wschodnim wybrzeżu. W zbiorach biblioteki znajdują się prawdziwe skarby, włączając w to wiele książek sprzed II wojny światowej. Biblioteka jest niezwykle ważnym składnikiem utrzymania i propagowania polskiej kultury w Stanach Zjednoczonych. Do katalogowania książek używamy programu Koha, a książki katalogujemy zgodnie z systemem Biblioteki Kongresu w USA (Library of Congress cataloging system). Cały proces katalogowania jest prowadzony profesjonalnie, z użyciem sygnatur, kodów paskowych oraz skanera. Obecnie mamy około osiem tysięcy książek wprowadzonych do katalogu, a rekordy tych książek są wprowadzane do wspólnego katalogu trzech bibliotek polonijnych: Biblioteki Marjanczyków Polskiej Fundacji Kulturalnej w Clark, Biblioteki Instytutu Piłsudskiego w Ameryce oraz Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce (PIASA). Zbiory te są dostępne pod adresem internetowym: www.pilsudskilibrary.org. Informacje o Bibliotece Marjańczyków można znaleźć na stronie internetowej: www.marjanczyk-library.org.

 

Pojemność biblioteki Marjańczyków to około trzydzieści tysięcy książek. Ta liczba wynika z iloczynu ilości półek oraz średniej arytmetycznej ilości książek mieszczących się na półce. Obecnie posiadane zbiory naszej biblioteki to około szesnaście tysięcy książek w języku polskim, co stanowi około 80% naszej kolekcji. Dwa, trzy tysiące książek naszej kolekcji to książki w językach obcych (głównie w języku angielskim). Są to książki dotyczące Polski lub książki będące tłumaczeniem literatury polskiej. Z całego zbioru, około cztery tysiące książek jest datowanych sprzed roku 1945. W skład naszej kolekcji wchodzi duża ciągłość wydawnictw polonijnych książkowych od XIX w. do chwili obecnej: broszury lwowskie z okresu wojny polsko-bolszewickiej, wydawnictwa endeckie wydawane w Stanach, wspomnienia działaczy polonijnych, maszynopisy, archiwalia, zbiory wycinków prasowych o Polsce z prasy amerykańskiej, kolekcje przedwojennych książek w jidysz jak i w dialektach. W skład naszych zbiorów wchodzi na przykład komplet „Kultury” paryskiej. Posiadamy również w naszych zbiorach serię wydań czasopisma „Przedświt” – jest to miesięcznik społeczno-polityczny wydawany na przełomie wieku XIX i XX. Książki sprzed roku 1945 nie są jeszcze skatalogowane. Znajdują się w bibliotece i będą stopniowo wprowadzane do katalogu, więc wcześniej czy później zbiory te będą mogli państwo odnaleźć w katalogu internetowym. Na szczególnie cenne pozycje zakupiliśmy do biblioteki zamykaną szafę.

 

Otrzymujemy też zbiory prywatne. Dla przykładu, ostatnio otrzymaliśmy zbiór książek profesora Karla Maramoroscha, laureata prestiżowej Nagrody Wolfa w dziedzinie rolnictwa. Jako ciekawostkę podam, że profesor Maramorosch w marcu 2015 roku skończył sto lat, a ja osobiście miałem przyjemność złożyć mu życzenia dwustu lat życia. Ten cenny zbiór to nie są tylko książki, ale również korespondencja, na przykład znajduje się tam korespondencję profesora z noblistą Danielem Carletonem Gajduskiem.

 

Jeżeli chodzi o zbiory, które mogą być interesujące dla projektu „Archiwa Przełomu”, to trudno jest nam w pełni oszacować ilość oraz wagę poznawczą tych zbiorów, ale posiadamy kolekcję wydawnictw krajowych z okresu 1989-1991, takich jak: „Nowy Świat”, „Tygodnik Gdański”, „Tygodnik Solidarność”, prasę polonijną: „Nowy Dziennik”, „Dziennik” Nowojorski, „Polski Przewodnik” z Brooklynu, „Relax”, tygodnik z Chicago. Posiadamy również archiwalia podarowane przez ludzi ówczesnej opozycji, na przykład archiwalia Akcji Polskiej działającej na Wschodnim Wybrzeżu.

 

Na koniec chciałbym przekazać wielkie podziękowania dla wolontariuszy. Cały proces renowacji oraz prowadzenia biblioteki jest oparty na wolontariacie, a wszystkie osoby biorące w nim udział poświęcają bezpłatnie swój czas oraz swoje zdolności, aby Biblioteka Marjańczyków Polskiej Fundacji Kulturalnej stała się jedną z największych bibliotek polskich w Stanach Zjednoczonych oraz filarem podtrzymującym kulturę i tożsamość polską. Oto te osoby: doktor Adam Jańczuk, Agnieszka Ruszala, Agata Piok, Danuta Burzyńska, Anna Burzynski, Anna Targosz, doktor Artur J. Kowalski (odpowiedzialny za informatyzację biblioteki), Asia Fernandes, Agnieszka Goeller, Barbara Okulus-Janson, Wiesława Bożek, Krzysztof Burzynski, Julia Burzyński, Kasia Burzyński, Izabella Burzyński, Craig Haines, Danuta Burzynska, Danuta Lisowska, Ewa Czech, Artur Czach, Ewa Salvador, Ewa Kontor, Nicolette Kontor, Edyta Komorek, Halina Malawska Wellis, Krzysztof Włodarski, Irena Wala, Jadwiga Cukier, Jolanta Soljan, Jolanta Cholon, Małgorzata Zaremba, Kasia Kazimierska, Ilona Jodłowski, Claudia Jodłowski, Magdalena Rudnik-Nieroda, Jerzy Prus, Krystyna Budd, Krystyna Rzyszkowicz, Michalina Spytek, Monika Bartusik, Małgorzata Serafin, Malgorzata Stępień, Arleta Baniukiewicz, Beata Smiley, Stanisław Górowski, Stanisław Sliwowski, Tomasz Szybowski (obecny prezes Polskiej Fundacji Kulturalnej), Piotr Magierski (odpowiedzialny za proces katalogowania książek).

 

Chciałbym też serdecznie podziękować naszym donatorom finansowym, bez których renowacja Biblioteki Marjańczyków byłaby niemożliwa: Polskiej Fundacji Kulturalnej, Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej, Konsulatowi RP w Nowym Jorku, Polish Falcons nest 177 oraz donatorom prywatnym.

 

Chciałbym też zaznaczyć, że naszą bibliotekę odwiedziło wielu interesujących gości. Był u nas z wizytą, między innymi pan Andrzej Zawistowski z Instytutu Pamięci Narodowej. Instytutowi dziękujemy bardzo za regularne przesyłanie książek historycznych. Naszą bibliotekę odwiedził również pan profesor Zdzisław Krasnodębski, pan minister Antoni Macierewicz, pan Grzegorz Braun, pan profesor Krzysztof Szwagrzyk. Mam, więc nadzieję, że wiedza o bibliotece się szerzy. Dziękuję państwu bardzo za uwagę.

 

13.40 dr Gosia Klatt, Uniwersytet w Melbourne

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękujemy za prezentację aktywności Biblioteki Marjanczyków.

 

Szanowni Państwo, teraz z Ameryki Północnej przeniesiemy się do Australii i o ośrodkach polonijnych w Australii opowie nam najpierw pani doktor Gosia Klatt z University of Melbourne.

 

 

Dr Gosia Klatt, Uniwersytet w Melbourne

 

Dziękuję bardzo.

 

Nie będę konkretnie mówić o ośrodkach polonijnych. Właściwie moja prezentacja dzisiaj będzie trochę inna w porównaniu do tego, o czym słuchaliśmy w tej chwili, ponieważ ja nie jestem archiwistką. Pracuję jako wykładowca na The University of Melbourne i jestem członkiem zarządu Australian Institute of Polish Affairs i poprzez tę działalność zainteresowałam się historią Polaków w Australii i ich działalnością na rzecz „Solidarności”. Także w zeszłym roku opublikowałam taką niedużą książeczkę z pomocą Ministerstwa Spraw Zagranicznych i ambasadora polskiego w Australii. Jest dostępna na Google Books, wydaje mi się, ale mam też kilka egzemplarzy. Jakby ktoś chciał obejrzeć, to zostawiam tutaj. Jest to tak naprawdę podsumowanie historii Polaków żyjących w Australii po 1943 roku.

 

Dzisiaj, razem z panem Henrykiem Sikorą, będziemy przedstawiać obraz działalności Polaków w Australii właśnie w czasie przełomu. Ja zacznę od zarysowania kontekstu, a pan Henryk jako osoba, która brała aktywny udział w organizacji różnych działań prosolidarnościowych w Sydney, w Melbourne i w Australii opowie o tym, jak to tak naprawdę się działo.

 

Żeby zarysować kontekst, wydawały mi się potrzebne dwie najważniejsze rzeczy. Ja mam tylko dziesięć minut, więc nie będę mogła opisać całej historii Australii, ale dla tych, którzy nie wiedzą zbyt dużo o tym kraju, powiem, że największa fala, ta postsolidarnościowa, wydarzyła się w czasie, kiedy Australia sama w sobie kształtowała swoją tożsamość narodową. Lata  osiemdziesiąte to czas, kiedy Australijczycy zaczęli odchodzić od białej polityki imigranta, a zaczęli doceniać różnorodność ludzi i kultur, które budują nowoczesną Australię i zrozumieli, że wartość emigrantów i imigracji to jest to, czym Australia będzie. To jest właściwie bardzo aktualne dziś dla nas, dla Polaków, żeby myśleć o tym co się dzieje z uchodźcami z różnych krajów, którzy są inni od nas, i jak Australijczycy sobie z tym poradzili w latach  osiemdziesiątych. Nadal próbują sobie oczywiście radzić. W każdym razie ten czas kształtowania się tożsamości i wielkiej dyskusji o tym, jaka Australia powinna być, a był to kraj emigracji, przypadł właśnie na czas bardzo dużej fali postsolidarnościowej w Australii i jednym z twórców wielokulturowości w Australii był polski imigrant Jerzy Zubrzycki. Jerzy Zubrzycki był jednym z najbardziej wpływowych teoretyków wielokulturowości, na podstawie, której zaczęto realizować tę politykę w Australii. Zubrzycki opracował politykę integracyjną opartą na idei prawa, spójności społecznej i równego zaangażowania odpowiedzialności za uczestnictwo w społeczeństwie, to znaczy, że nie tylko państwo daje, ale my też dajemy, dzielimy się. Musi być zachowany balans. Był to koniec polityki białego społeczeństwa i Zubrzycki wierzył, że australijska tożsamość narodowa może być wzbogacona tymi nowymi kulturami i zróżnicowanym kulturowo społeczeństwem. Te zmiany w postrzeganiu wartości imigrantów oraz zmiany w polityce imigracyjnej wpłynęły bardzo silnie na losy Polaków, którzy emigrowali właśnie w tamtych czasach. Mieli znacznie inne pole do rozwijania swojej działalności niż tak zwana stara emigracja powojenna. Mieli o wiele więcej wsparcia, jeśli chodzi o dostęp do nauki języka angielskiego, poszukiwania pracy, tworzenia organizacji i pomocy swoim rodakom znajdującym się w Polsce. To jest jeden kontekst – rozumienie Australii, jaka wtedy była.

 

Drugim ważnym elementem w zarysowaniu kontekstu lat osiemdziesiątych była postawa rządu australijskiego wobec polskich władz komunistycznych. Od wczesnych etapów działalności „Solidarności” władze australijskie opowiadały się po jej stronie, oczywiście biorąc pod uwagę trudności gospodarcze i polityczne polskich robotników. Australijskie związki zawodowe wielokrotnie kontaktowały się z komunistycznymi władzami polskimi, wspierały działalność polskich robotników. Australijskie media kompleksowo pokazywały wydarzenia ze Stoczni Gdańskiej, a później w okresie stanu wojennego Australijska Rada Związków Zawodowych jednogłośnie przyjęła rezolucję popierającą strajk w stoczni, która została przekazana polskiemu ambasadorowi. W tym samym czasie podwyższono liczbę uchodźców przyjmowanych z Polski do Australii. Polacy organizowali wiele akcji humanitarnych, wiele akcji zbiórek pieniędzy, których ja nie będę tutaj wyliczać. Można sobie to znaleźć w Internecie, rozmawiać z tymi ludźmi, ale co jest warte podkreślenia, to to, że jedna z największych akcji, tak zwany Help Poland Live, fundusz, zorganizowany został przy współpracy z rządem australijskim, przy współpracy z Australijczykami, czyli Polonia integrowała się wraz z Australijczykami, przynosiła problemy Polaków w środowiska australijskie. Także osobami, które wspierały ten fundusz, byli Australijczycy. Premier Fraser wyraził zgodę na dofinansowanie w wysokości miliona dolarów tej akcji, jeżeli Polacy uzbierają sami drugi milion. Była to ogromna akcja, która we wszystkich miastach australijskich bardzo pobudziła nie tylko Polaków, Australijczyków, ale także inne kraje z centralnej i wschodniej Europy, emigrantów.

 

Co należy tutaj podkreślić? Ciekawostka, o której zresztą dzisiaj wspominała doktor Lesińska, że różnice istniały co do tego, jak i co robić, jeśli chodzi szczególnie o wybory w 1989 roku. Te różnice wynikały z różnorodności tych dwóch wielkich fal emigracyjnych, które się znalazły w Australii. Pierwsza, powojenna, szczególnie po 1947 roku. Około czterech tysięcy kombatantów, weteranów Tobruku, osób wysiedlonych, przesiedlonych, osób z obozów koncentracyjnych, które doświadczyły tragicznych warunków. Ale w tym czasie Australia wciąż była tym białym krajem australijskiego Brytyjczyka, gdzie tak naprawdę trudno było o integrację, o asymilację. W polskich kręgach wybuchła polskość, oni budowali polskie szkoły, kluby i tak dalej. Ta pierwsza fala wybudowała ten trzon polskości w Australii i zachowanie polskości było dla nich bardzo ważne. Natomiast ta nowa fala według Departamentu Imigracji, Spraw Etnicznych – od lipca 1980 roku do czerwca 1983 roku – sprowadziła do Australii ponad dwanaście i pół tysiąca Polaków. Byli w 1983 roku piątą grupą etniczną w Australii. Ta nowa fala emigrantów, złożonych w większości z młodych profesjonalistów, intelektualistów, którzy dorastali w komunistycznej Polsce, różniła się od dawnej polskiej emigracji. Wielu z nich to byli samotni mężczyźni, którzy zostawiali swoje rodziny i potem próbowali łączyć się z tymi rodzinami, czasami zajmowało to kilka lat. Ich postrzeganie Polski i Australii było kompletnie inne od postrzegania „starej” Polonii. Polskę widzieli bardziej realistycznie, a nie idealistycznie, ale też czuli się nieakceptowani przez tę starszą emigrację, która patrzyła na nich z podejrzliwością, jakby byli zakażeni komunizmem. Jeden z artykułów, który ukazał się po 1989 roku, tak to opisuje: „Musimy pamiętać, że jest to pokolenie wychowane bez reszty w Polsce Ludowej. I ten fakt nie pozostaje bez wpływu na ich światopogląd uformowany w latach szkolnych, młodzieńczych, niekiedy w domach rodzinnych, na ich ustosunkowanie do reżimu, który im panował tam z łaski Kremla”. Autor dalej mówi: „Emigranci udadzą się masowo do urn elekcyjnych [chodzi o wybory w 1989 roku]. Będą wśród nich tacy, którzy oddadzą głos na Urbana, inni na «Solidarność», ale ten dobrowolny i masowy wstęp w bramy konsulatu stworzy po raz pierwszy od czterdziestu lat wyłom i głęboką, czerwoną rysę na obliczu polskiej, dotychczas niepodległej emigracji w Australii”. Bardzo poetycko, bardzo dobitnie napisane.

 

I co chciałam jeszcze dodać, że w polonijnych gazetach ukazywały się wielokrotnie oświadczenia różnorodnych grup polonijnych, głównie z tej starszej emigracji, które deklarowały, że nie budują żadnych związków z konsulatem, nie mają z nimi nic wspólnego i wzywają do nie brania udziału w wyborach. Na przykład takie oświadczenie terytorialnego biura zagranicznego Konfederacji Polski Niepodległej w Australii z 1989 roku, które ukazało się w „Tygodniku Polskim” - „Podzielając w pełni stanowisko Rady Politycznej Konfederacji Polski Niepodległej w sprawie udziału w wyborach w kraju, zdecydowanie przeciwstawiamy się takiemu udziałowi Polaków żyjących na emigracji. Jako członkowie politycznej emigracji niepodległościowej uważamy, że współdziałanie w jakiejkolwiek formie ze zbrodniczym reżimem jest tak moralnie, jak i politycznie niedopuszczalne. Oświadczamy, że nasi przedstawiciele nie wchodzą w skład komisji wyborczej powołanej przez Biuro Informacyjne NSZZ «Solidarność» w Sydney”, którego przedstawicielem był Henryk Sikora i któremu ja oddaję teraz głos.

 

13.40 Henryk Sikora, były działacz opozycji antykomunistycznej

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Dziękujemy bardzo pani doktor.

 

Prosimy teraz pana Henryka Sikorę, byłego działacza opozycji antykomunistycznej.

 

 

Henryk Sikora, były działacz opozycji antykomunistycznej

 

Dziękuję bardzo.

 

Szanowni Państwo, moja obecność tutaj jest pochodną mojego zaangażowania społecznego w Australii w latach 1984–1995. Jako współzałożyciel ruchu „Solidarności”, a następnie więzień polityczny w okresie stanu wojennego wyemigrowałem na antypody w 1984 roku. W 1985 roku byłem współzałożycielem i kierownikiem Biura Informacyjnego „Solidarności” w Australii. Zostałem również powołany w skład Biura Koordynacyjnego „Solidarności” za granicą z siedzibą w Brukseli, tym samym nominowany na oficjalnego przedstawiciela „Solidarności” na Australię i Nową Zelandię. Działalność w tym charakterze spowodowała, że w maju 1989 roku, gdy w Polsce nastąpiło pospolite ruszenie związane z wyborami czerwcowymi, zostałem upoważniony przez Warszawski Komitet Obywatelski „Solidarność” do organizowania kampanii wyborczej wśród Polonii australijskiej na rzecz kandydatów Komitetu Obywatelskiego do Sejmu i Senatu.  Biuro Informacyjne „Solidarności”, którym kierowałem, stało się instytucjonalnym animatorem powstania Komitetu Społecznego do spraw Wyborów. Komitet nominował swoich przedstawicieli do obwodowej komisji wyborczej w Sydney i Canberze, ponadto komitet delegował mężów zaufania do obserwowania wyborów w lokalach wyborczych.

 

Najistotniejszą formą aktywności Komitetu Społecznego do spraw Wyborów była działalność informacyjna. Komitet apelował do Polonii australijskiej o wzięcie udziału w wyborach 4 czerwca, które stwarzały po raz pierwszy w powojennej historii Polski szanse na demokratyzację, ale nade wszystko na ratowanie Polski z zapaści cywilizacyjnej. Spektakularnym akcentem tej kampanii informacyjnej było wydanie przez australijski Komitet do spraw Wyborów i Biuro Informacyjne „Solidarności” „Gazety Wyborczej” już w dziewiątym dniu po ukazaniu się pierwszego numeru tego dziennika w Polsce. To nie jest kopia dziennika wydanego w Polsce, to jest nasza australijska „Gazeta Wyborcza”, dwunastostronicowa, zredagowana przez czteroosobowy zespół w ciągu dwóch dni.

 

Innym bardzo wymiernym akcentem prowadzonej działalności Komitetu do spraw Wyborów i Biura Informacyjnego była zbiórka funduszy na rzecz kampanii wyborczej. Z zebranych w bardzo krótkim czasie blisko dwudziestu tysięcy dolarów zaledwie trzy tysiące zostały wydane na prowadzenie kampanii informacyjnej w Australii, a reszta została przesłana do Komitetu Obywatelskiego „Solidarności” w Polsce. Henryk Wujec, który tutaj był wśród nas, potwierdzał osobiście na piśmie tę wpłatę.

 

Doktor Małgorzata Klatt zakończyła swoje wystąpienie informacją o rozłamie, bo tak należy nazwać ten konflikt, choćby z racji, że miał swoje negatywne następstwa, o czym później. Ta ostra polaryzacja wyróżniała Polonię australijską od innych diaspor polonijnych w zachodnich krajach, które jeżeli nie popierały, to zachowały się wstrzemięźliwie wobec apelu do udziału Polonii w wyborach. Doktor Klatt przytoczyła oświadczenia, które były szczególnie kuriozalne, bo o ile je rozumiałem, ale nie podzielałem stanowiska Rady Naczelnej Polskich Organizacji w Australii i większości organizacji polonijnych sprzeciwiających się udziałowi Polonii w wyborach, to nie rozumiałem postawy części byłych członków i działaczy „Solidarności”, którzy znali realia polityczne w Polsce i powinni wspierać polityczne przemiany poprzez symboliczny akt udziału w wyborach czerwcowych. Rozumiałem sprzeciw tradycyjnej zorganizowanej części Polonii, której ta pryncypialna postawa wynikała z braku wiary na szansę, jaka tworzyła się w Polsce na wybicie się na suwerenność. Powodem był bardzo ograniczony bezpośredni kontakt liderów zorganizowanej Polonii australijskiej z Polską, co skutkowało brakiem realnej oceny dokonujących się zmian politycznych. Ten okres przełomu, jaki dokonywał się w Polsce, wyzwalał u nas, w Australii sporą dawkę adrenaliny, co skutkowało licznymi inicjatywami na rzecz Polski. Równolegle z kampanią wyborczą powstał 29 maja 1989 roku, z inicjatywy Biura Informacyjnego „Solidarności” w Australii i kilku największych australijskich związków zawodowych – Australijski Fundusz Solidarności z Polską. Była to organizacja charytatywna działająca do końca 1993 roku Fundusz zebrał pokaźne środki finansowe, za które był kupowany nowoczesny sprzęt diagnostyczny dla kilkunastu szpitali dziecięcych w Polsce. Wysłane zostały cztery kontenery lekarstw do polskich szpitali. Fundusz był wsparty moralnie przez uczestnictwo w komitecie honorowym znanych polityków, przedstawicieli kościołów, wybitnych intelektualistów australijskich i oczywiście związki zawodowe. Prezesem funduszu był przewodniczący największego australijskiego związku zawodowego SDA (The Shop, Distributive and Allied Employees' Association) i jednocześnie wiceprzewodniczący australijskiej centrali związkowej ACTU (Australian Council of Trade Union) Jim Maher. Ja miałem zaszczyt być jego zastępcą i sekretarzem wykonawczym funduszu. Fundusz nie został niestety poparty przez radę naczelną organizacji polonijnych. Było to właśnie pokłosie wspomnianego przez doktor Klatt rozłamu w okresie kampanii wyborczej, toczącej się w tym samym czasie. Jak łatwo się domyślić, takie rozłamy skutkują mniejszą efektywnością wszelkich inicjatyw. Należy dodać, że istotną częścią działalności Biura Informacyjnego „Solidarności” w tym okresie był lobbing na rzecz pomocy materialnej Polsce. Doktor Jędrzej Krakowski, ekonomista, przedstawiciel Biura Informacyjnego w Canberze, opracował memorandum dla rządu australijskiego o bieżącej sytuacji gospodarczej w Polsce. Niezwykle ważną rolę w tych działaniach odgrywały zaprzyjaźnione australijskie związki zawodowe. Efektem tych działań było silne poparcie rządu australijskiego w międzynarodowych instytucjach na rzecz wspierania polskich przemian politycznych i gospodarczych. Wymiernym zaś efektem było kilkanaście milionów dolarów przeznaczonych przez rząd australijski na pomoc odradzającej się Polsce, pomimo że Australia znajdowała się w tym okresie w kryzysie spowodowanym socjalnymi zapędami rządu. Pieniądze te zostały zdeponowane na australijsko-polskim funduszu przedsiębiorczości w Warszawie, z którego przez sześć lat zostało wspartych kilkanaście projektów procentujących do dzisiaj.

 

Ważną rolę w tych działaniach odgrywał również duet profesorów: Jerzego Zubrzyckiego i Andrzeja Ehrenkreutza. Zawsze na istotne dyskretne wsparcie można było liczyć ze strony doktora Johna Besemeresa, urzędnika wysokiego szczebla w Kancelarii Premiera Australii. Należy przy takiej okazji jak dzisiejsza podkreślić ważną rolę we wspieraniu działań na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, nie tylko w okresie przełomu, takich postaci jak Adam Warzel z Melbourne, pan profesor Pakulski z Hobart, Seweryn Ozdowski z Canberry i Jan Dunin-Karwicki, doktor Popławski z Brisbane.

 

Warto podkreślić, że na bazie środowiska ukształtowanego wokół Biura Informacyjnego „Solidarności” w Australii, rozwiązanego w kwietniu 1991 roku, powstał z inicjatywy profesora Ehrenkreutza Australijski Instytut Spraw Polski, o którym wspominała pani doktor Klatt, członek zarządu, mam nadzieję przyszła pani prezes instytutu, który działa oczywiście do dzisiaj.

 

Instytut działa na rzecz rozwoju stosunków pomiędzy Australią a Polską, ale również ma swój ważny wkład w dialog z innymi diasporami. Szczególnie prowadzi owocny dialog z diasporą żydowską, co jest jednocześnie wkładem w utrwalanie jakości australijskiej wielokulturowości. Ta inicjatywa, podobnie jak cała działalność Biura Informacyjnego w Australii i Australijskiego Funduszu Solidarności z Polską, dowodzą, że najskuteczniej można prowadzić działania opierając się na naturalnym środowisku kraju osiedlenia, a nie samoizolację wewnątrz diaspory.

 

Na zakończenie chciałbym dodać, że zawsze miałem świadomość, że to nie na antypodach, nie w Nowym Jorku czy Londynie walczyło się o wolność i suwerenność Polski. Zawsze postrzegałem naszą aktywność jako służbę wobec kraju, bo prawdziwa walka o wolność toczyła się tutaj, nad Wisłą. Niemniej sumarycznie, działalność diaspory na rzecz Polski była potrzebnym wsparciem politycznym, głównie poprzez podtrzymywanie zainteresowania międzynarodowej opinii publicznej sytuacją w Polsce. W Australii łatwiej było osiągnąć te cele, gdyż empatia tego wielokulturowego społeczeństwa i sympatie polityczne rządów sprzyjały tej działalności. Część dokumentacji związanej z kampanią wyborczą w Australii znajduje się w „Archiwach Przełomu” przy Senacie RP, natomiast całe oryginalne archiwum działalności Biura Informacyjnego i Australijskiego Funduszu Solidarności z Polską znajduje się w zbiorach archiwalnych Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Dziękuję państwu za uwagę.

 

14.10 Maria Albers, Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Dziękuję serdecznie.

 

Szanowni Państwo, z Australii przenosimy się ponownie do Europy. Bardzo proszę teraz o zabranie głosu panią Marię Albers, która opowie nam o aktywności Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie.

 

 

Maria Albers, Polska Akademia Nauk w Berlinie. Centrum Badań Historycznych

 

Również ja chciałabym najpierw podziękować za zaproszenie naszej instytucji, aczkolwiek też nie jesteśmy ściśle polonijną instytucją. A zanim przejdę do naszych zbiorów, do naszego Centrum Badań Historycznych, chciałabym wymienić kilka niemieckich ośrodków naukowych, gdyż oni daleko przed nami zaczęli zbieranie archiwów z lat osiemdziesiątych i sądzę, że warto by było nawiązać nie tylko kontakt z nimi, ale sprawdzić, co oni już zdigitalizowali i złączyć to z państwa stroną.

 

Pierwszym i najważniejszym pod względem archiwaliów z lat osiemdziesiątych jest powstały już przed przełomem bremeński Forschungsstelle Osteuropa (Instytut Badań Europy Wschodniej). Biblioteka i archiwum bremeńskie posiadają największy zbiór archiwaliów ruchów dysydenckich, opozycji i emigracji polskiej na terenie Niemiec. Już od 1982 roku są gromadzone pozycje, przez co Brema posiada około 80% ogólnego spektrum publikacji monograficznych drugiego obiegu. Przypływ biuletynów, czasopism, afiszów, ale też dokumentacji filmowych i dalszych źródeł zagwarantowany był przez intensywne kontakty ludzi tego instytutu ze sceną opozycyjną w kraju i na terenie Niemiec. Digitalizacja tych zasobów odbywa się już od 1989 roku i przeprowadzane są najróżniejsze projekty badawcze. Jako przykład podaję tutaj projekt przeprowadzony w kooperacji z Europejskim Centrum Solidarności pod tytułem „Komunikacja podziemna. Druki ulotne polskiego ruchu opozycyjnego 1976–1989 roku”.

 

Kolejno trzeba wymienić może trochę lepiej znany Deutsche Polen-Institut (Niemiecki Instytut Polski w Darmstadt), który został założony w 1980 roku przez Karla Dedeciusa w celu popularyzacji polskiej twórczości w Niemczech, więc w jakimś sensie zadania polonijnego. Instytut wyposażony jest w największą specjalistyczną bibliotekę zawierającą polską literaturę nie tylko po polsku, ale i w tłumaczeniu niemieckim i oprócz tego obszerne archiwum prasy oraz dalsze zbiory archiwalne.

 

Trzecim ośrodkiem, który chcę już tylko wymienić, jest były Forschungsstelle Ostmitteleuropa (Instytut Badań Europy Środkowo-Wschodniej), który powstał w 1952 roku, a którego zbiory zostały kilka lat temu włączone do zasobu Biblioteki Centralnej Uniwersytetu Dortmundzkiego i pewnie też tam znajdziecie sporo ciekawych rzeczy, tylko tak dokładnie jeszcze nikt tego nie zbadał.

 

Wszystkie trzy instytucje oraz dalsze niemieckie ośrodki, których już teraz nie będę wspominała, zajmujące się nie tylko czasem przełomu, są zrzeszone między innymi w portalu Wirtualnej Biblioteki Specjalistycznej, tak zwanej ViFaOst, której adres to www.vifaost.de i warto sprawdzić, czy tam już nie są zdigitalizowane i udostępniane dokumenty.

 

Żeby w końcu przejść do własnej instytucji, powiem parę słów o Centrum Badań Historycznych. Zostało ono otwarte w Berlinie w 2006 roku jako pierwsza placówka naukowo-badawcza w odróżnieniu od dotychczasowych placówek czy stacji pomocniczych Polskiej Akademii Nauk za granicą. Przy czym zespołowi pod kierownictwem profesora Traby udało się odwrócić wektor dotychczasowego finansowania projektów, teraz to już u nas polska strona kształtuje profil projektów i finansuje oraz zaprasza do współpracy niemieckich i europejskich partnerów do współpracy. Jako najlepszy przykład, pozwolę sobie króciutko zrobić reklamę, kończący się w tym roku projekt wydawniczy „Polsko-niemieckie Miejsca pamięci”, do którego zaprosiliśmy stu piętnastu autorów. Centrum już w momencie swojego otwarcia ustaliło polską emigrację do Niemiec, ale w szczególności do Berlina, za jeden z pionów swoich badań naukowych, aczkolwiek w porównaniu z innymi metropoliami Berlin nigdy nie był takim centrum emigracji intelektualnej. Również w czasie przełomu emigracja była dość rozproszona i nigdy nie związała się w całość czy w taką mocną sieć opozycyjną i fakt ten niestety przekłada się też na to, że dokumenty z tego czasu są mocno rozproszone po najróżniejszych archiwach prywatnych, które po części nawet jeszcze nie są zidentyfikowane i są już nawet nie do oszacowania.

 

Centrum Badań Historycznych już w 2008 roku nawiązało kontakt z Instytutem Śląskim w Opolu, by wdrożyć projekt, właśnie lokalizowania tych archiwów prywatnych i zebrania ich albo co najmniej udostępnienia informacji, gdzie one się znajdują. Niestety złożony wspólnie z instytutem wniosek o dofinansowanie tego przedsięwzięcia nie został przyjęty przez byłego ministra kultury i dziedzictwa narodowego Tomasza Mertę, więc projekt nie mógł być przeprowadzony na większą skalę. Mimo braku funduszy Centrum Badań Historycznych przeprowadziło projekt pod tytułem „My, berlińczycy. Polacy w rozwoju Berlina (XVIII – XXI wiek)”, który składał się z kilku przedsięwzięć, wśród nich cykl wykładów i publikacji, a ich finałem było otwarcie wystawy „My, berlińczycy. Wir Berliner!” w marcu 2009 roku w Muzeum Miejskim w Berlinie.

 

Nasza biblioteka gromadzi w ramach swoich możliwości zasoby archiwalne. W związku z tym, że niestety nie mamy osoby, która by się zajmowała wyłącznie lokalizowaniem wspomnianych archiwów prywatnych, zbiory biblioteki pochodzące głównie z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych są to głównie druki zwarte polskich wydawnictw emigracyjnych, więc już klasycznie, można by powiedzieć, paryskiego Instytutu Literackiego, sztokholmskiego wydawnictwa „Jedność”, najróżniejszych berlińskich wydawnictw: „Pogląd”, „Veto Verlag” i „Via Nova”.

 

Druków ciągłych i ulotnych mamy niestety mniej niż inne instytucje, które się już wcześniej tutaj prezentowały. W dużej mierze są to biuletyny informacyjne i czasopisma, na przykład berliński miesięcznik „Archipelag”. Jedyny dotąd zdigitalizowany zbiór druków ulotnych, aczkolwiek jeszcze nie do końca opracowany, to archiwum Stowarzyszenia GFPS (Stowarzyszenie Naukowo-Kulturalne w Europie Środkowej i Wschodniej). GFPS jest to organizacja studencka, która powstała na początku lat osiemdziesiątych we Fryburgu i organizowała już od 1984 roku wymiany studenckie między Polską i Niemcami, więc daleko przed programami Erasmusa. Nawiasem mówiąc, jeszcze nadal organizują stypendia semestralne. Obecnie na podstawie tego zbioru archiwalnego powstaje praca magisterska i najprawdopodobniej potem te zbiory przejdą jednak do archiwum we Fryburgu, bo u nas jednak trochę ciasno się robi.

 

Na zakończenie chciałabym zaznaczyć, że Centrum Badań Historycznych zależy bardzo na rozwijaniu działu specjalnego i gromadzeniu dalszych archiwaliów. Warto by było na przykład zdigitalizować dokumenty takich stowarzyszeń jak Polskiej Rady Socjalnej w Berlinie, która już od 1982 roku działa i ma nie tylko cenne informacje o poszczególnych falach napływających do Berlina. Również otwarci jesteśmy na różne propozycje z grona tutaj zebranego i możemy zaproponować, że przez naszą obszerną współpracę i kontakty, które mamy w niemieckim świecie naukowym, ale i w kulturalno-społecznym, możemy dotrzeć do polskich i niemieckich kół, które brały udział albo były obserwatorami tych wydarzeń. Bardzo byśmy chcieli podjąć ponownie projekt lokalizowania archiwów prywatnych, na co jednak byśmy musieli zgromadzić jakieś środki finansowe. Bardzo dziękuję za uwagę.

 

14.30 Mówi Radio Wolna Europa Andrzej Mietkowski, Polskie Radio

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

 

Bardzo dziękuję za prezentację aktywności Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie.

 

Szanowni Państwo, przed nami ostatnie wystąpienie podczas tej części panelu. Wystąpienie, które miało być jako pierwsze. Otóż zapraszamy teraz pana dyrektora Andrzeja Mietkowskiego, który przedstawi nam wystąpienie „Mówi Radio Wolna Europa”.

 

 

Andrzej Mietkowski, Polskie Radio

 

Dziękuję bardzo.

 

Przepraszam, że musiało być przełożone. Przepraszam wszystkich państwa. Tak zwana siła wyższa.

 

To nie będzie prezentacja slajdów. Ja pokrótce opowiem, co my robimy w Polskim Radiu. Ja kieruję portalem Polskiego Radia, czyli Polskim Radiem on-line. Co my robimy w tej chwili i jak sprawiliśmy, że Radio Wolna Europa, które zamknięto faktycznie w połowie lat dziewięćdziesiątych, można powiedzieć, nadal nadaje.

 

W połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy już było wiadomo, że Wolna Europa padnie ofiarą własnego sukcesu i z braku potrzeby dalszej kontynuacji, choć nie wszyscy to podzielali, zostanie zamknięta, archiwa Wolnej Europy zostały podzielone i część tekstowa znalazła się po części w Instytucie Hoovera a po części w utworzonym na Węgrzech ośrodku finansowanym przez Georga Sorosa, Archiwum Europy Środkowej. Natomiast nagrania, które miały być wywiezione do Hoovera, zostały dzięki staraniom osobiście Jana Nowaka-Jeziorańskiego skopiowane i ta kopia została zdeponowana w Warszawie w Archiwum Dokumentacji Mechanicznej. Potem znalazły się w Narodowym Archiwum Cyfrowym, cały czas w postaci taśm.

 

Myśmy próbowali kilkakrotnie zabrać się do digitalizacji. Z braku środków to się przekładało, przekładało, aż wreszcie w roku 2010 we współpracy z obecnym tutaj panem dyrektorem Waldemarem Listowskim, szefem Archiwum Polskiego Radia, przeprowadziliśmy, można powiedzieć, blitzkrieg, bo w ciągu trzech miesięcy te taśmy zostały rzeczywiście zcyfryzowane, doprowadzone do plików i w ten sposób mamy około pół miliona minut nagrań Wolnej Europy. To oczywiście nie jest komplet, bo komplet się nie uratował, a to jest kilkanaście procent tego, co Radio Wolna Europa nadało pomiędzy 1951, 1952 rokiem. a połową lat dziewięćdziesiątych.

 

To znalazło się w zasobach Polskiego Radia. Stworzyliśmy serwis, który nazwaliśmy Radia Wolności. Dlaczego nie Wolna Europa? Ponieważ udało nam się również ściągnąć do Polski archiwa z zamykanych w tym czasie Rozgłośni Polskiej BBC i Rozgłośni Polskiej Radia France Internationale. Rozmawiamy nadal z Rozgłośnią Polską Deutsche Welle. Postanowiliśmy stworzyć audio kolekcję historii Polski w dźwięku. Jest to dostępne w tej chwili poprzez serwis www.polskieradio.pl. Tam troszkę trzeba poszukać i dość łatwo dochodzimy do serwisu Mówi Radio Wolna Europa. A tam, pierwszy głośniczek, takich głośniczków jest około czterystu tysięcy w tym serwisie. Nawigacja jest dość prosta: albo po linii czasu na górze – lata pięćdziesiąte i pod spodem rozwijają się kolejne. To są takie przyciski. Kliknięcie w jeden przycisk, ja naciskam drugi z góry „Zbigniew Błażyński wita słuchaczy”, to jest 3 maja 1952 roku. Jesteśmy w tym momencie na żywo w Internecie, co ma swoje efekty, bo musi się to załączyć.

 

(Nastąpiło odtworzenie audycji radiowej).

 

To jest fragment wystąpienia z 3 maja 1952 roku Pierwsza audycja Wolnej Europy z Monachium. Wcześniej były nadawane z Nowego Jorku przez dwa lata.

 

I teraz klikając przez kolejne dekady, docieramy do dźwięków, które są podzielone tutaj w czasie. Mamy również w tym serwisie materiały powiązane. Jeżeli wejdziemy na górze w zakładkę foto, docieramy do zdjęć uzyskanych dzięki uprzejmości Narodowego Archiwum Cyfrowego. To są zdjęcia z archiwum Wolnej Europy pozyskane od osób prywatnych. To, co państwo widzą, to są kolekcje. To znaczy wchodząc w każdą z nich, wchodzimy w dziesiątki fotografii.

 

Mamy też w tym serwisie materiały wideo. Przeczesaliśmy YouTube i Internet oraz archiwa Hoovera i mamy kilkadziesiąt filmów. To są produkcje z lat pięćdziesiątych popularyzujące Wolną Europę w Ameryce, bo wydawanie tak dużych środków publicznych wymagało uzasadnienia. W jednym z filmów znajdziemy początkującego w Ameryce aktora, nikt nie przypuszczał, jaka dalej go czeka kariera, Ronalda Reagana, który popularyzuje Radio Wolna Europa, ale jest również film z Johnem Kennedym, który zachęca do wpłat na fundusz komitetu Wolnej Europy.

 

Są tutaj również pod zakładką Top Secret materiały, które są sukcesywnie odtajniane przez Centralną Agencję Wywiadowczą, a powiązane w jakiś sposób z Wolną Europą. Kiedy były dyrektor radia Ross Johnson pisał swoją książkę o Wolnej Europie, wystąpił do CIA i udało mu się odtajnić materiały. Myśmy te materiały zamieścili. Najciekawsze są przetłumaczone. Na samej górze, to jest bardzo ciekawe, jest notatka Departamentu Stanu ze spotkania wracającego z Moskwy wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Richarda Nixona z pierwszym sekretarzem PZPR Władysławem Gomułką. W zasadzie pierwsza część spotkania była wyłącznie wrzaskiem Gomułki domagającym się zamknięcia Radia Wolna Europa. Z satysfakcją czytamy, jak stawiał mu czoła wówczas Richard Nixon, mówiąc, że najpierw oczekujemy wyciszenia propagandy komunistycznej Radia Moskwa we wszystkich językach na całym świecie.

 

To jest w tej chwili fantastyczne repozytorium dźwięków. Zwracają się do nas rozliczne instytucje, szkoły, samorządy, które przy różnych okazjach wykorzystują w różny sposób dźwięki Wolnej Europy, które są dostępne i łatwo przeszukiwalne. Jako przykład – zwrócił się do nas Klub Sportowy z Krakowa Cracovia. Wielkim admiratorem Klubu Cracovia jeszcze przed wojną był późniejszy znakomity felietonista Wolnej Europy Nowakowski, który w jednej z audycji Wolnej Europy w latach pięćdziesiątych powiedział, że marzeniem jego jest, aby wrócić kiedyś do Krakowa i zobaczyć mecz Cracovii, a jeśli nie będzie to możliwe, chciałby być pochowany na polu karnym tego zespołu.

 

Zwrócono się do nas o udostępnienie tego dźwięku, kiedy po wielkim remoncie był na nowo otwierany klub Cracovii. Najpierw wszyscy wstali, potem odśpiewano hymn, a potem wysłuchano w obecności kilkudziesięciu tysięcy kibiców słów Nowakowskiego, co wywołało euforię.

 

Współpracujemy z różnymi instytucjami. Jeśli na przykład Kancelaria Prezydenta RP organizuje obchody dwudziestu pięciu lat wolności, to oczywiście nasze dźwięki też tam są obecne, również w rozmaitych projektach Narodowego Archiwum Cyfrowego.

 

Robimy nowy layout, bo ten już liczy sobie pięć lat, co w Internecie jest wiecznością. Przygotowujemy w tej chwili nową odsłonę tego serwisu, tak zwaną, przepraszam za żargon, responsywną, po to, aby można było z niej wygodniej korzystać na urządzeniach mobilnych. Ona wtedy dostosowuje się do urządzeń małych, dużych i będzie łatwiejsza w obsłudze. I przy tej okazji zamieścimy tam komplet zeskanowanych czasopism „Na antenie”. To była taka publikacja wydawana przez Wolną Europę. We współpracy z Archiwum Emigracji w Toruniu i doktorem Mirosławem Supruniukiem dokonaliśmy wspólnie zeskanowania tej bezcennej kolekcji. Ona będzie również za moment dostępna w Internecie. Jest dostępna na stronie Archiwum Emigracji, będzie dostępna w serwisie Wolnej Europy.

Mamy również platformę na portalu Polskiego Radia, platformę Moje Polskie Radio, gdzie dźwięki są wybrane w pewnych kolekcjach tematycznych, zapętlone i stworzyliśmy coś w rodzaju rozgłośni internetowych, gdzie na przykład można włączyć sobie, bez możliwości nawigowania, zapętlony cały cykl jakichś audycji. I mamy tam takie cykle Wolnej Europy jak „Z archiwum Armii Krajowej” doktora Galińskiego z Londynu czy na przykład swój własny kanał ma Józef Światło ze swoimi audycjami z lat pięćdziesiątych, które uruchomiły destalinizację w Polsce. Przypomnę, był to oficer bezpieki, który zbiegł do Stanów Zjednoczonych i stamtąd na falach Radia Wolna Europa demaskował reżim wówczas w Polsce funkcjonujący.

 

I wreszcie dźwięki Wolnej Europy są fantastycznym napędem do tworzenia z nich produktów internetowych przez Polskie Radio. Serwisy tematyczne poświęcone zostały ludziom lub wydarzeniom, które regularnie uruchamiamy w Polskim Radiu. Od góry patrząc, po Józefie Piłsudskim, ostatnio była osiemdziesiąta rocznica śmierci, Podziemne Radio Solidarność, drugi obieg wydawniczy, siedemdziesiąta rocznica wyzwolenia Oświęcimia, Gustaw Herling-Grudziński, Józef Czapski, Zbigniew Herbert.

 

Mamy takich serwisów osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt w tej chwili, które się składają z dźwięków zarówno z Archiwum Polskiego Radia, jak i z dźwięków Radia Wolna Europa. Uzyskujemy kompletną wiedzę. Okres 1944–1989 w Archiwum Polskiego Radia stanowi czas ponury. Jest to czas propagandy. I na przykład stworzyliśmy serwis o marcu 1968 roku, który jest osią czasową wydarzeń. Na niebiesko są widoczne kolejne dni marca 1968 roku, a pod spodem jest strzałka biała, która powoduje odsłonięcie dwóch dźwięków z tego dnia z Wolnej Europy, i czerwona – po prawej stronie otwierają się dźwięki propagandy. Przez to zestawienie dwóch punktów widzenia fakty i propaganda o 1968 roku możemy niejako zanurzyć się w dźwięki epoki i rzeczywiście uzyskać fantastyczny instrument wspierający edukację szkolną. Do tego to między innymi służy i prezentujemy to wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej, wspólnie z Ośrodkiem Rozwoju Edukacji jako instrument bardzo wspierający nauczanie w szkołach, gdzie na historię jest trochę mało czasu.

 

Te serwisy historyczne spotkały się z fantastycznym przyjęciem w ubiegłym roku. Na przełomie roku uzyskaliśmy pierwsze miejsce w nagrodzie kapituły tygodnika „Do rzeczy”. Ta nagroda nazywa się Strażnik Pamięci. W ostatnich dniach byliśmy w finale konkursu organizowanego przez Muzeum Historii Polski na wydarzenie historyczne roku 2014.

 

I najnowsza odsłona, do czego to może służyć. Przed tygodniem miała miejsce premiera projektu, nad którym pracowaliśmy ostatnie trzy lata. On się nazywa: gra miejska „Dźwięki z przeszłości”. I to służy popularyzowaniu zasobów archiwalnych polskiego Radia, dźwięku w ogóle, historii wśród ludzi, którzy są „przyklejeni” do tych urządzeń. Ja mam troje dzieci i one mają nosy do tego przyklejone. Natomiast okazuje się, że te urządzenia mogą, jeśli w sposób rozumny są używane, być fantastycznym źródłem wiedzy i budowania zainteresowania. Ta gra miejska polega tym, w telegraficznym skrócie, że dźwięki w naszym archiwum w Polskim Radiu są wystawione na serwerze. Osobnik, który tę aplikację komórkową sobie załaduje, bezpłatną oczywiście, na telefon łączy się z naszym serwerem w Polskim Radiu, jest geolokalizowany, bo w tym urządzeniu jest busola i my wiemy, gdzie jesteśmy, to znaczy urządzenie wie, gdzie jest. Krótko mówiąc, tworzymy tematyczne ścieżki zwiedzania Warszawy. Jeśli stoimy na ulicy Chocimskiej 9, gdzie mieszkał Witold Gombrowicz i tam jest tablica jemu poświęcona, to w tym miejscu usłyszymy z telefonu dźwięk słowa Gombrowicza z Archiwum Polskiego Radia, a jeśli przejdziemy na ulicę Rakowiecką, gdzie mieszkał Wańkowicz i staniemy przed tablicą jemu poświęconą, to usłyszymy głos Wańkowicza z Archiwum Polskiego Radia. Jeśli zaś przemieścimy się 200 m w prawo, gdzie na Rakowieckiej 37 jest wejście do aresztu śledczego, to tam usłyszymy bardzo dużo głosów, które nawet państwa by zaskoczyły, bo mnóstwo ludzi się przewinęło przez ten adres, fajnych, ciekawych, którzy mają coś do powiedzenia, między innymi o tym, co tam się z nimi działo. Jan Krzysztof Kelus, który śpiewa swoją pieśń Rakowiecka 37 na przykład. Wpompowaliśmy na razie w tę aplikację około czterech tysięcy punktów dźwiękowych i około ośmiuset punktów geograficznych w Warszawie i dało to w sumie około osiemdziesięciu tras, na których można zbierać punkty, a młodzież lubi gaming i uwielbia przemieszczać się z różnymi urządzeniami w ręku i zbierać punkty, a potem za te punkty u nas dostają rozmaite nagrody.

 

Jeśli ktoś ma urządzenie na Androidzie, to już można ściągać, a jeśli ktoś ma iPhone'a i OS, to będzie można za tydzień, a jeśli ktoś ma Windows, to za trzy tygodnie.

 

Czego jeszcze nie powiedziałem? W tej grze jest w tej chwili już dwa tysiące fotografii powiązanych z tymi dźwiękami i powiązanych z tymi lokalizacjami i to jest wkład Narodowego Archiwum Cyfrowego w ten projekt, które jest partnerem tego projektu. To wszystko razem, naszym zdaniem, daje fantastyczną edukacyjną, ciekawą audiowizualną przygodę, którą uznajemy za część misji Polskiego Radia w 2015 roku. Dziękuję bardzo.

 

 

Dr Rafał Leśkiewicz, Instytut Pamięci Narodowej

Szanowni Państwo, za nami jedenaście wystąpień, w których zaprezentowano dorobek, zaprezentowano archiwa wielu instytucji z całego świata. I po takiej dawce informacji zapewne mają państwo mnóstwo przemyśleń i zapewne też mnóstwo pytań. Dlatego też chciałbym na zakończenie tego panelu otworzyć dyskusję. Zachęcam do zadawania krótkich pytań bądź dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami i opiniami.

 

Jeśli nie ma w tej chwili żadnych pytań, to zapraszam państwa na przerwę. Dziękuję bardzo.

 

Instytucje i inicjatywy w Polsce wskrzeszające pamięć i źródła do dziejów emigracji polskiej

 

Moderuje doktor Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

16.00 senator Andrzej Person, przewodniczący Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Szanowni Państwo!

 

Proponuję, żebyśmy zaczęli trzecią i ostatnią część naszego seminarium, w której będziemy mieli przyjemność zapoznać się ze spojrzeniem nieco innym niż w częściach poprzednich, bo będzie to nie punkt widzenia ośrodków polonijnych czy emigracyjnych, ale spojrzenie na problematykę emigracyjną z kraju.

 

Z przykrością informuję, że pan minister Maciej Klimczak z powodu spraw wagi państwowej nie mógł przybyć i wziąć udziału w seminarium.

 

Pozwolę sobie oddać głos panu senatorowi Andrzejowi Personowi, który przewodniczy Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Senatu RP.

 

 

Andrzej Person, Senat RP, Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą

 

Dziękuję bardzo.

 

Szanowni Państwo, stanąłem przed zadaniem karkołomnym, bo siedem do dziesięciu minut mam mówić o Senacie RP i relacjach z Polonią. Przez siedem minut się nie da.

 

W ostatni weekend o golfie mówiłem czterdzieści minut w jednej ze stacji telewizyjnych, a teraz o Polonii, której golf jest też tylko przecież małą cząstką, mam mówić tak krótko. Nie ukrywam, że często spotykam Polaków także na polach golfowych.

 

Mówiąc zupełnie serio, państwo to wszystko wiedzą doskonale, bo przecież jesteście cząstką tej naszej działalności w dużej mierze, działalności Senatu RP i Polonii. Dla porządku tylko powiem, że za sprawą pana marszałka Stelmachowskiego, przede wszystkim, o tym już rano słyszeliśmy podczas otwarcia wystawy, ale nie tylko, nawiązując do tradycji okresu międzywojennego, do II Rzeczypospolitej, Senat RP odrodzony dwadzieścia sześć lat temu jako jeden z najważniejszych punktów swojej działalności potraktował, i tak dalej jest, relacje z Polonią i z Polakami na świecie. Już to pierwsze zdanie budzi sporo dyskusji, może nie wątpliwości, ale dyskusji na temat tego, kto jest Polonią, a kto Polakiem za granicą. Nasi rodacy ze wschodu, z Litwy, Ukrainy i z Białorusi, często to podkreślają i my oczywiście tak samo, że Polacy, którzy tam mieszkają, są Polakami „z dziada pradziada”, z miejsc, gdzie ich przodkowie mieszkali i oni się obrażają na hasło Polonia. Kilka lat temu Ministerstwo Spraw Zagranicznych chciało wprowadzić nowe określenie – „diaspora”. Większość naukowców nie miała nic przeciwko temu, ale większości Polaków ze świata to się niedobrze kojarzy. Pozostajemy, więc bez określenia diaspora, tylko mówimy Polacy i Polonia za granicą. I w tym 1989 roku to wszystko się zaczęło. W pierwszej kolejności dotyczyło oczywiście ziem i osób, które zostały na Wschodzie. Wielkie zaangażowanie wspomnianego profesora Stelmachowskiego i nie tylko uczyniły z nas podmiot numer jeden w relacjach z Polakami na świecie, najpierw, jak powiedziałem, na Wschodzie, później na całym świecie. I tak jest do dzisiaj. Te relacje trudno uogólnić, bo nie ma jednego wzoru Polaka za granicą czy Polonii, jak wzór metra w Sèvres pod Paryżem, ale wręcz odwrotnie – te środowiska są tak bardzo różne. Jeśli można posłużyć się przykładem sprzed roku, byłem zaproszony do Stanów Zjednoczonych wraz z naszymi sportowcami, którzy dopiero co odnieśli sukcesy w Soczi. Byliśmy z panią Justyną Kowalczyk na balu Fundacji Kościuszkowskiej. Było tam kilkaset osób, wspaniała impreza, cudowny hotel, piękne miejsce. Pan Storożyński właśnie kończył swoją długą karierę i piękną dla Polski, i przypuszczam, że na sali może 10% wiedziało, kim jest ta dama, która obok mnie siedzi, chociaż przed chwilą zdobyła kolejne złote medale olimpijskie. Dwa dni później w polskim miasteczku, w New Jersey z naszym świetnym łyżwiarzem Bródką byliśmy na spotkaniu z Polonią i oczywiście nie tylko wszyscy wiedzieli, ale fetowali go wspaniale, nosili na rękach. Tak że myślę, że to jest dobry przykład na to, że trudno przyjąć jedną politykę wobec Polonii i bez wątpienia z tym jest zawsze największy kłopot, jeśli chodzi o państwo polskie szeroko rozumiane, nie tylko Senat RP.

 

My natomiast przez te kolejne kadencje przede wszystkim zajmowaliśmy się pomocą. Działalność naszej komisji w dużej mierze opierała się na opiniach na temat wniosków, które wpłynęły. I te nasze opinie były chyba w większości akceptowane. Było to dosyć wymagające zajęcie, bo tych wniosków było często kilka tysięcy. Mieliśmy już dużą wiedzę, bardzo dużą pomoc ze strony Biura Polonijnego Senatu RP, które znakomicie wiedziało, który zespół folklorystyczny na Syberii działa dobrze i robi dużo interesujących rzeczy, a który tylko udaje. I to razem spowodowało, że ze smutkiem przyjęliśmy decyzję, że te środki przechodzą do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

 

Ze smutkiem nie dlatego, że pieniądze decydują o tej pomocy, bo to jest zadanie daleko szersze i ważniejsze niż tylko finanse, ale jednak dla tych osób tam inaczej wyglądamy, jak przyjeżdżamy z pustą kieszenią, a inaczej jak można było pomóc szkole, jakiemuś ośrodkowi czy polskiemu domowi. Niewątpliwie wszystko to, co robiliśmy i robimy przez ten czas, ma na celu podtrzymywanie tożsamości poprzez przede wszystkim język, który jest tutaj kluczowy, przez edukację polską. Od pewnego czasu myślę, że tematem ważnym, choć dosyć omijanym, bo nie ma na to pomysłu, są powroty. Powroty, które dzisiaj, nie mam wątpliwości, nie dotyczą większości państwa, bo wy jesteście dłużej niż kilka lat, bo wy nie jesteście tak jedną nogą tu, drugą tu, tylko jesteście już tam zakotwiczeni, w Australii, Stanach czy w innym miejscu na kuli ziemskiej, natomiast dotyczą osób, które nam się tutaj zwyczajnie bardzo by przydały. Nie ma dwóch zdań, że te czterdzieści milionów euro, o których już wspominałem, wpłynęło wtedy, kiedy był największy kryzys w Europie, i spowodowało, że byliśmy „zieloną wyspą”. To jest ich, w dużej mierze, zasługa. I państwa, i tych, którzy wyjeżdżali.

 

Paradoksalnie pamiętamy, że jedenaście lat temu, kiedy wchodziliśmy do Unii, była obawa, czy będą miejsca pracy dla nich, czy ktoś rzeczywiście zdecyduje się przyjąć tych Polaków. Dzisiaj wiemy, że odwrotnie, zastanawiamy się nad tym, co zrobić, żeby tę falę ograniczyć. Ona jest teoretycznie mniejsza, bo część osób wraca, ale też i część wyjeżdża. Myślę, że na szczęście ten bilans jest w tej chwili ujemny, czyli więcej wraca niż wyjeżdża. Takie są dane statystyczne. Pani doktor to potwierdza. To dobrze, bo współpracujemy bardzo blisko z instytutem, to wiemy, że tak jest.

 

Natomiast to wciąż są sumy niewielkie, jeśli chodzi o tę różnicę i trudno powiedzieć, jak to się dalej potoczy. Nie mam nic przeciwko nauce polskiej, wręcz jestem dumny z niej, ale często myślę, że te badania są troszkę z perspektywy ulicy Marszałkowskiej i rynku w Krakowie, kiedy słyszymy o tym, że to jest stracone pokolenie, a nie z mojego rodzinnego Włocławka i okolic, z których większość wyjeżdża, z tych biedniejszych terenów. I to pytanie o powrót dotyczy pytania o pensje. To jest absolutnie podstawowe. Na dziesięć takich rozmów, jakie prowadzę, to dziewięć jest takich, że wróciłabym do Włocławka, ale we Włocławku zarobię 1200 zł, a tu mam 1500 funtów. Z mężem czy żoną razem mamy ileś tam i to jest trudne.

 

Czterdzieści tysięcy wydanych paszportów polskich w zeszłym roku w jednym tylko konsulacie w Londynie oznacza, że trzeba myśleć o tym jak o wielkim problemie wagi państwowej, moim zdaniem i zgromadzić wszystkie siły, żeby dać jakieś szanse. Ja jak bym był taki mądry, to bym też powiedział, jakie są sposoby. W tej chwili ich za dużo nie ma, ale najprostsze to jest praca, tereny budowlane, na przykład w wielu miastach jest takie miejsce, gdzie by można kredyt jakiś dać i oni, niektórzy, jak powiedziałem, widzą w tym szansę.

 

To nie jest to, co było tam przed laty, kiedy odpływał Batory, to jest dziesięć samolotów dziennie, które kosztują relatywnie taniej niż kiedyś. Więc ten kontakt jest bardzo bliski, niemniej jednak nie czuć takiego nagłego pędu do powrotu, ale wręcz odwrotnie. Myślę, że takim sygnałem były wybory prezydenckie, kiedy aż 51% głosów młodych ludzi w Londynie otrzymał pan Kukiz. To oznacza, że to są ludzie, którzy wierzą w przedstawioną przez niego iluzję państwa, które będzie za chwilę was tutaj przyjmowało bogato bardzo.

 

Tak mi się wydaje, bo powiem szczerze, nie spotkałem takiej rodziny, która by powiedziała: nigdy moja noga tam nie stanie. To było hasło tych, którzy wyjeżdżali i słusznie zresztą mieli pretensje do Państwa Polskiego, które sprawiło im tyle krzywd w różnych etapach emigracji wcześniejszej, do której państwo należą. Dzisiaj to jest migracja bardziej niż emigracja, ale faktem jest, że byśmy chętnie ich know-how, język, doświadczenie życiowe jakie zdobyli, mogli mieć tutaj. Być może zaczynająca się od października nowa kadencja i parlamentu, i rządu itd. potraktuje ten problem tak, jak na to zasługuje i dużo poważniej. Takie pojedyncze wydawnictwa to nie jest chyba rozwiązanie. Mówię to też do siebie i do nas tutaj, że być może powinniśmy w sprawach powrotów zrobić więcej.

 

Ale byliśmy i jesteśmy też oczywiście izbą parlamentu, więc mając inicjatywę ustawodawczą przez osiem kadencji, również podejmowaliśmy takie inicjatywy w Senacie RP. Ta możliwość jest mniejsza dużo niż w Sejmie RP, bo nie taka rola jest Senatu RP, niemniej jednak kilka było kluczowych dla Polaków i Polonii – Karta Polaka przede wszystkim, ustawa o repatriacji, która w różny sposób, ale jednak tę sytuację próbuje jakoś wyprowadzić na prostą, zwłaszcza chodzi o Kazachstan, ustawa o obywatelstwie, bardzo ważna, była także projektem Senatu RP w tym czasie, no i pechowy dosyć projekt ustawy o opiece nad Polakami i Polonią. Pechowy, dlatego że w 2006 roku, kiedy tutaj u nas już był ten projekt opracowany, przegłosowany, niestety kadencja za chwilę została skrócona i w Sejmie RP już nie został uchwalony.

 

Teraz próbowaliśmy uchwalić podobną. Uśmiecham się, ale taką komisję, która pracuje niezależnie od tego, jaki to da efekt wyborczy, bo ona na szczęście nie przygotowuje projektów, tylko taki zespół ma pracować nad tym, jak taka ustawa miałaby wyglądać. I bez wątpienia będzie to kontynuowane po wyborach i być może wreszcie się uda tę ustawę uchwalić. To jest sprawa, moim zdaniem, kluczowa. Pewnie też nastąpi jakiś powrót w naszej izbie, obojętnie jaki będzie układ koalicyjny w nowym rządzie i w nowym parlamencie, do tematu środków dla Polaków i Polonii i mamy nadzieję, że z dobrym skutkiem. Pewnie już nie w takiej formie jak było, ale dzisiaj bez wątpienia jest potrzebne. Moim skromnym zdaniem te środki powinny być w kilku miejscach, choćby też u pana prezydenta w kancelarii. Gdyby takie posiadał, bardzo częste kontakty prezydenta z Polakami mogłyby się przejawiać także na przykład przywiezieniem fortepianu do Polonii w Buenos Aires czy gdzieś na świecie.

 

Nasza działalność to oczywiście setki spotkań na całym świecie, najczęściej na Wschodzie, nie zawsze możliwe niestety. Myślę tutaj o Białorusi. To był bardzo trudny temat dla nas, zwłaszcza przez ostatnie dziesięć lat, kiedy istniał i istnieje ten legalny i ten nielegalny związek Polaków na Białorusi. Ponieważ jest nagrywane nasze spotkanie, nie będę mówił o środkach i w jaki sposób ich wspieraliśmy, działalność organizacji pani Borys i jej kolegów, niemniej jednak to jest temat bardzo trudny w dalszym ciągu.

 

Białoruś oczywiście to był i jest problem największy, ale i też w pozostałych krajach wschodnich nie jest tak łatwo. Wiemy, jak jest na Litwie, doskonale znamy te relacje. Myślę, że chyba pani prezes Chmielowa ze Lwowa powie, że chyba jest lepiej, albo nie powie i wtedy byśmy zaczęli wielką dyskusję o relacjach Polaków z władzami ukraińskimi. Ja tak obiektywnie z boku oceniając, mam wrażenie, że jest lepiej. Najlepszy dowód, że dostaliśmy wreszcie Dom Polski we Lwowie, bardzo ogromny, i jest czas teraz ku temu, żeby te stosunki się poprawiły. Z Litwą też chyba wymaga czasu. To jest relacja między tym wielkim bratem a małym i zawsze ten mały tam ma różne problemy z tym dużym albo sam je tworzy. Nie ma wątpliwości jednak, że przez tych dwadzieścia pięć lat wyremontowaliśmy czy pobudowaliśmy sto dwadzieścia szkół polskich, przedszkoli na Litwie. Domy polskie na Białorusi nie zawsze są wykorzystywane tak, jak byśmy chcieli. Inwestycje za granicą generalnie są obarczone bardzo dużym ryzykiem, bo nikt na całym świecie nie ma za dużej ochoty i sympatii do tego, że mniejszość buduje sobie gdzieś jakiś dom tam. Nie dotyczy to tylko Ukrainy, ale na przykład Getafe niedaleko Madrytu, też jest kłopot z budową takiego polskiego domu.

 

Powiem państwu, że głosy o likwidacji płynące nawet z mojej partii matki, o likwidacji Senatu RP są głęboko nieuzasadnione, nieprawdziwe i niepotrzebne. Istota Senatu RP zawiera się w legislacji może w mniejszym stopniu. W mniejszym, to nie znaczy, że jest gorszy. Pani minister protestuje i słusznie. Wszędzie w Polsce słyszę to zdanie: takich legislatorów jak ma Senat RP, Sejm RP nie ma żadna instytucja w Polsce i to jest prawda, ale ja mówię o tym, że nasze posłanie jest trochę inne do świata, że my tutaj gwałtownie nie tworzymy prawa za prawem, może to i lepiej, ale jak już coś stworzymy, to to jest dobre i mam nadzieję, wręcz jestem przekonany, że będziemy zajmowali się Polonią. Tych osiem kadencji potwierdziło potrzebę współpracy Senatu RP z Polonią z jednej i z drugiej strony. Opinie są dokładnie takie same, że bardzo dobrze się państwo czują w Senacie RP i my jesteśmy dumni z naszej Polonii. Dziękuję bardzo.

 

16.00 dr Andrzej Biernat, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuje bardzo panu senatorowi za wypowiedź.

 

Poproszę teraz pana doktora Andrzeja Biernata, zastępcę naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych o przedstawienie działań archiwów polskich na rzecz instytucji i organizacji emigracyjnych czy polonijnych.

 

 

Dr Andrzej Biernat, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych

 

Dzień dobry państwu.

 

Występuję tutaj poniekąd per procura za naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych, który, jak państwo niektórzy wiedzą, jest centralnym organem administracji rządowej do spraw archiwalnych i zarządza czymś, co w polskim ustawodawstwie nazywa się narodowym zasobem archiwalnym, który to narodowy zasób archiwalny nie tylko mieści się na terenie kraju, ale również daleko poza jego granicami, czyli to, co jest między innymi w rękach Polski i znalazło się za granicą w rozmaitych okolicznościach. Jak państwo wiedzą, te okoliczności wynikały z wędrówki granic, ale również z tych dziejowych, wydarzeń, o których mówił pan profesor Habielski, i które pokazały jedno, co należy z całą stanowczością podkreślić, że te wszystkie fale emigracyjne miały pewne poczucie potrzeby dokumentowania tego, co się wydarzyło. Po przeniesieniu się na jakiś grunt tworzyły tam instytucje, które były instytucjami pamięci, które miały gromadzić dokumentację, miały utrwalać to wszystko, co te środowiska emigracyjne robią. Takim klasycznym przykładem jest oczywiście Biblioteka Polska w Paryżu, bo już dwa lata po upadku powstania listopadowego myślano, żeby taką instytucję założyć, która miała być namiastką Biblioteki Narodowej poza granicami kraju. I ona do dnia dzisiejszego istnieje, jest zarządzana przez środowiska emigracyjne. I to jest bardzo ważne stwierdzenie, bo te instytucje, które powstały poza granicami kraju, powstały z woli tych osób, które miały świadomość utrwalania w przekazach dokumentalnych polskiej historii, polskich wydarzeń, polskiej działalności poza granicami kraju.

 

I można powiedzieć, że te instytucje, które są rozsiane po całym świecie, w zasadzie są na dobrą sprawę niepoliczalne, bo z jednej strony znamy może kilkadziesiąt instytucji, które jakoś się wyróżniają, ale temu towarzyszą mniejsze instytucje, które gdzieś tam są ukryte, które działają w cieniu. Nawet dzisiaj się o takich instytucjach dowiadywaliśmy. Bywa, że są założone, potem mają fazę uśpienia, potem znajduje się ktoś, kto je odradza – to ten przykład, o którym mieliśmy okazję słyszeć przed południem. Natomiast te instytucje stanęły przed pewnym problemem właśnie w latach przełomu. Skończył się czas walki o zachowanie prawdziwej pamięci o prawdziwej historii, która powodowała, że miały oparcie w środowiskach emigracyjnych, które chciały wspierać i finansować ich działalność. Siłą rzeczy przemiany roku 1989 i 1990 spowodowały powrót do relacji między tymi środowiskami a krajem. Te relacje zaczęły się również na gruncie archiwalnym. Nie powiem, żeby one były łatwe. Pamiętam te początki. Była pewna doza nieufności w latach dziewięćdziesiątych, którą przez kilka lat trzeba było w jakiś sposób przełamywać. Jednym z takich pomysłów na zlikwidowanie tych pewnych mentalnych, przede wszystkim, barier było powołanie przez ministra kultury, a wtedy jeszcze i sztuki chyba, Rady Dziedzictwa Archiwalnego, na czele której stał świętej pamięci prezydent Kaczorowski, która miała stworzyć taką platformę między krajem a emigracją do rozważenia, co można tutaj wspólnie zrobić, żeby to polskie dziedzictwo podtrzymać. Chciałem to wyraźnie podkreślić, te instytucje, które mają silne oparcie, które mają ludzi, którzy chcą to kontynuować, które chcą finansować częściowo tę działalność, powinny w tych państwach zostać. Zresztą mogę powiedzieć, że nawet, jeżeli nie ma takiej woli, żeby to było w polskich rękach, to wydaje się, że te materiały wytworzone przez polskie instytucje powinny na terenie tego kraju zostać, ponieważ one są śladem polskiej działalności i polskiej bytności. Takim dla mnie ważnym modelem takiego podejścia jest model australijski. W Australii jest kilka instytucji, które zajmują się problemami archiwalnymi. Jest przecież Archiwum Polonii Australijskiej w Melbourne. Mam nadzieję, że ono jest powszechnie tam znane i gromadzi dokumenty. Ale również w Australii znaleziono inne rozwiązanie. Właśnie to jest efekt polityki multi-kulti swego czasu, gdzie powstał w Canberze Polski Instytut Historyczny, powołany przez Andrzeja Kleeberga, który zdecydował się to, co jest zbierane przez środowiska emigracyjne, przekazać do tamtejszej biblioteki narodowej. To oczywiście ma swoje znaczenie, ponieważ te materiały są dostępne dla tych, którzy je wytworzyli i dla ich potomków. To są rozmaite modele, natomiast sądzę, że obowiązkiem kraju jest popieranie tych wszystkich instytucji, które mają podstawy materialne do swojego istnienia. I taka pomoc czy taka współpraca od lat  dziewięćdziesiątych istnieje. Jeśli chodzi o sprawy archiwalne, chciałem powiedzieć, że działaliśmy na czterech kontynentach, bo wspieraliśmy instytucje oczywiście w Europie, w obu Amerykach, a także w Australii. W zasadzie można powiedzieć, że to objęło siedem krajów, bo i Argentynę, Australię, Francję, Szwajcarię, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, a także Włochy. Ta pomoc przybrała rozmaite formy. Z jednej strony było to wysyłanie polskich archiwistów, którzy w jakiś sposób tam albo organizowali na nowo działalność niektórych instytucji, próbowali wdrożyć pewne standardy, które są standardami zbliżonymi do standardów profesjonalnych, brali udział w porządkowaniu materiałów archiwalnych, staraliśmy się również czasami tutaj udzielać pewnej pomocy konserwacyjnej. Takim przykładem dobrym przykładem jest Biblioteka Polska w Paryżu. Udało się do Polski ściągnąć akta takiej organizacji, która działała w okresie powstania styczniowego, to była Izba Obrachunkowa, i przeprowadzić ich konserwację. To samo było w przypadku Stanów Zjednoczonych, skąd z Nowego Jorku do Polski zostały sprowadzone akta powstań śląskich, które zostały tutaj poddane i konserwacji, i digitalizacji. To są już działania bardzo skomplikowane i trudne z punktu widzenia i transportu, ale przede wszystkim i spraw celnych, ubezpieczeń i tak dalej, w związku z tym one mogą być podejmowane tylko wyjątkowo. Niemniej, jak państwo widzą, obszar tej pomocy był dosyć duży. W ciągu piętnastu lat udało nam się wysłać około dwieście osób do ponad dwudziestu dwóch instytucji na czterech kontynentach. To jest jakimś wkładem w utrzymanie czy w ulepszenie tego wszystkiego, co tam zostało zachowane, aczkolwiek powiem, że nie byłoby tej pomocy, gdyby nie to oddanie, te wolontarystyczne działanie grupy ludzi, którzy chcą to utrzymywać. Widząc tu panią Anię Buchmann, chciałbym podkreślić, że dla mnie Rapperswil jest takim przykładem, gdzie grupa kilku pań w gruncie rzeczy wzięła na siebie ciężar, żeby w dość trudnym okresie utrzymać tę instytucję i to działa całkowicie oparte na wolontariacie. To jest wielkie poświęcenie i za to należy się wielki szacunek z naszej strony, że coś takiego się dzieje.

 

Jeszcze jedna rzecz. Próbowaliśmy w którymś momencie zidentyfikować te wszystkie instytucje. To częściowo się udało. Dziesięć lat temu ukazał się taki przewodnik po instytucjach polonijnych, które przechowują materiały archiwalne, przy czym jeżeli mówimy o instytucjach polonijnych, to nie są to tylko archiwa, ponieważ w gruncie rzeczy granica między nazwą archiwum, biblioteka i muzeum jest tutaj bardzo cienka i płynna. Każda z tych instytucji jest i archiwum, i biblioteką, i muzeum tylko w zależności od tego, jak się to akcentuje. Biblioteka Polska gromadzi polskie archiwalia sięgające XIX w., a Muzeum Polskie w Chicago, mając nazwę muzeum, również gromadzi archiwalia sięgające okresu międzywojennego i starszych. Udało nam się kilkadziesiąt takich zidentyfikować. Tych instytucji jest oczywiście o wiele, o wiele więcej. Oczywiście wszystko się rozbija jak zawsze o pieniądze. Jakie są tutaj możliwości działania, jakie są źródła tego finansowania? Pan senator przed chwilą wskazywał, że przez jakiś czas Senat RP był bardzo ważnym ogniwem w udzielaniu tej pomocy, ponieważ dysponował pewnymi środkami na pomoc dla organizacji polonijnych, a te środki były o tyle cenne, że w przeciwieństwie do innych instytucji były to środki na wydatki inwestycyjne, czyli innymi słowy, za te pieniądze można było coś kupić, co było wydatkiem inwestycyjnym, można było przeprowadzić remont. Niestety, to się skończyło.

 

W tej chwili można powiedzieć, że są trzy takie instytucje, które mogą finansować udzielanie tej pomocy. Z jednej strony jest to siłą rzeczy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, skąd idą w ostatnich latach niemałe sumy, bo jest to około dziesięć milionów rocznie, które idą na ochronę dziedzictwa poza granicami kraju, zarówno na Wschodzie, jak na Zachodzie, bo trzeba powiedzieć, że Ministerstwo Kultury dba również o utrzymanie części zabytków na Wschodzie – Białorusi, Ukrainie. W jakiś sposób ministerstwo współuczestniczy w finansowaniu tych działań.

 

Drugim uczestnikiem finansowania jest od jakiegoś czasu Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które od dwóch lat prowadzi nabór grantów na pomoc dla organizacji polonijnych. To jest ogłaszane jesienią roku poprzedzającego i te granty pozwalają tutaj również współuczestniczyć. Tylko cały problem polega na tym, że zarówno Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jak i Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie mogą bezpośrednio przekazywać środków do tych instytucji. Mogą to robić za pośrednictwem polskich urzędów, polskich instytucji lub polskich organizacji. I żeby uzyskać taką pomoc, trzeba mieć takiego pośrednika. Jednym z takich pośredników w przydziale tych środków, którymi dysponuje Ministerstwo Kultury, jest naczelny dyrektor Archiwów Państwowych albo Biblioteka Narodowa, która z tych środków korzysta i organizuje tę pomoc, o której mówimy. To samo dotyczy również Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

 

Trzecią taką placówką, która w ostatnim czasie dość aktywnie zaangażowała się w pomoc dla Polonii, jest Instytut Pamięci Narodowej. O tym już była mowa przed południem kilkakrotnie. I rzeczywiście instytut ma jakby większą swobodę w wysyłaniu ludzi i finansowaniu rozmaitych rzeczy.

 

Można, więc powiedzieć, że w ciągu ostatnich lat przepływ tych środków był dosyć znaczny. Jeśli chodzi o to, o czym najlepiej wiem, to przez Naczelną Dyrekcję i ręce naczelnego dyrektora w ciągu dziesięciu lat przepłynęło około pięć milionów złotych na pomoc instytucjom na tych czterech kontynentach. Państwo tu obecni, którzy są właśnie przedstawicielami instytucji, mogą ocenić, co się za to udało zrobić, ale sądzę, że te instytucje dzisiaj wyglądają inaczej, niż wyglądały zanim między nami nawiązała się współpraca. Niektóre instytucje bardzo znacznie się zmodernizowały, wkroczyły w nowoczesne technologie. Sprawiło to wszystko, że materiały, które były słabo dostępne, są dostępne dzisiaj o wiele lepiej. Nie chcę wartościować oczywiście, ale jestem zawsze pod wielkim wrażeniem Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, który bardzo zmienił swoje oblicze, a teraz po przeprowadzce to oblicze jeszcze bardziej wygląda zachęcająco. Przede wszystkim jeśli chodzi o stronę informatyzacyjną, ten postęp jest bardzo duży. Można powiedzieć, że zastanawiamy się wspólnie, jak można wzajemnie się wesprzeć, to znaczy tym działaniem ze strony państwa i działaniami polskich instytucji.

 

Chciałbym powiedzieć o dwóch problemach, które istnieją i które w tym miejscu może też należałoby sygnalizować, korzystając z gościnności wyższej izby parlamentu.

 

Jeśli chodzi o bariery w finansowaniu, one są dwie. Jedną barierą jest to, że nie można tych środków kierować na bezpośrednie utrzymanie tych instytucji. Niektóre instytucje mają na bieżące wydatki coraz mniejsze dofinansowanie i chciałoby się, żeby ta pomoc również szła z Polski. Niestety z Polski tego przekazywać nie można. Podobno są jakieś pomysły, żeby w jakiś sposób ten problem rozwiązać, ale w dalszym ciągu on jest niestety nierozwiązany.

 

I drugi problem, który istnieje, to przekazywanie środków na inwestycje. W jaki sposób uruchomić tę drogę, żeby można było również przekazywać środki na inwestycje, które w gruncie rzeczy niekiedy nie są wielkimi inwestycjami. Na przykład naczelny dyrektor nie może kupić komputera żadnej instytucji, która go potrzebuje, a wydatek jest dosyć niewielki, ale jest już wydatkiem niestety inwestycyjnym. Oczywiście chciałbym państwu zwrócić uwagę – niektórzy z państwa z tego korzystali, o tym była mowa – polskie placówki dyplomatyczne mają możliwości właśnie dzięki polityce Ministerstwa Spraw Zagranicznych wsparcia instytucji polonijnych niewielkimi sumami sięgającymi kilku tysięcy dolarów właśnie na takie wydatki inwestycyjne i też bym państwa uczulał, żeby korzystać z tego źródła

 

Słowem, powiedziałbym tak: coś się udało w ciągu tych kilkunastu lat wspólnie zrobić. Oczywiście obszar jest taki, że w całości nie można go zagospodarować zwłaszcza, że coraz więcej instytucji zdaje sobie sprawę, że może znaleźć w Polsce poparcie. Dopóki te instytucje mają to oparcie, naczelny dyrektor będzie stał na stanowisku żeby te instytucje wspomagać. Natomiast gdyby, nie daj Boże, się coś stało, że ta instytucja dalej nie może tego dorobku przechowywać i nie ma gdzie go złożyć na terenie kraju, gdzie się znajduje, albo przekazać jakiejś innej instytucji, to naczelny dyrektor oczywiście deklaruje swoją pomoc w zabezpieczeniu tego w kraju, ale tylko jako ostateczność tego działania.

 

16.20 dr hab. Mirosław Supruniuk, kierownik Archiwum Emigracji w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuję bardzo panu doktorowi Andrzejowi Biernatowi za zarysowanie sytuacji pomocy finansowej z kraju dla ośrodków polonijnych, emigracyjnych.

 

Proponuję, żeby przejść teraz do wysłuchania wystąpień kolejnych i ewentualne pytania albo głosy w dyskusji przenieślibyśmy na koniec naszego spotkania.

 

I teraz w ramach pięknej polskiej tradycji mieszania archiwów z bibliotekami, która wywodzi się gdzieś tam z XIX w., kiedy archiwa były obce i państwowe, a biblioteki były te nasze, Raczyńskich, Ossolineum, Wróblewskich, i różne inne, i tam oddawano dokumenty rodzinne, chciałbym prosić o zabranie głosu pana Mirosława Supruniuka, szefa Archiwum Emigracji w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu. Chciałbym dodać przy okazji, że Archiwum Sejmu też jest w Bibliotece Sejmowej, co jest starą tradycją od 1932 roku.

 

 

Dr hab. Mirosław Supruniuk, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

 

Dzień dobry Państwu.

 

Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie. Możność publicznego mówienia o tym, co robimy i jakie skarby posiadamy w Archiwum Emigracji, nie jest specjalnie częsta, więc tym większa moja przyjemność i być może dla państwa będzie to pierwsza okazja usłyszenia o naszej działalności.

 

Konsekwencja, doświadczenie i dorobek. Trzy słowa, które charakteryzują Archiwum Emigracji. Powstało ono w 1994 roku od razu jako pracownia naukowa w Bibliotece Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. I od razu z założeniem, że ma to być samowystarczalny warsztat do badań naukowych nad historią emigracji polskiej XX w. Powstało z potrzeby chwili, ponieważ na początku lat dziewięćdziesiątych, żadna inna instytucja centralna w Polsce nie była gotowa na takie działania, a wśród wielu osób na emigracji panowało przekonanie i oczekiwanie, że niepodległe Państwo Polskie powinno objąć opieką spuściznę archiwalną emigracji.

 

Zbiory Archiwum Emigracji

 

Od dwudziestu lat Archiwum Emigracji groma­dzi spuścizny polskich pisarzy, publicystów, wydawców, ludzi nauki i artystów emi­gra­cyjnych, ich księgozbiory, archiwa re­dakcji czasopism, oficyn wydawniczych i księgarskich oraz ins­ty­tucji kultu­ral­no-społecznych działających na emigracji w XX w. Dzięki pomocy wielu wybitnych osobistości polskiego wychodźstwa (przede wszyst­kim Stefanii Kos­sow­skiej i Jerzego Giedroycia) Archi­wum Emig­racji pozyskało około czterystu kolekcji archiwalnych, bibliotecznych i ar­ty­s­tycznych z ca­łe­­go „polskiego” świata, stając się najważniejszym ośrod­kiem w Pol­sce dokumen­tującym dorobek kulturalny, artystyczny i naukowy wychodźstwa polskiego XX w.

 

Najcenniejszą kolekcją archiwalną jest archiwum tygodnika literackiego „Wiadomości” (Londyn 1946-1981) – to ponad sześćdziesiąt tysięcy rękopisów i listów. Oprócz archiwaliów do Torunia trafiły także meble, stanowiące wyposażenie pokoju redakcyjnego. Wśród innych kolekcji są: archiwum księgarni Libella i Galerie Lambert (Paryż 1947-1993); Archiwum Teatru „Syrena” (Londyn); wydawnictwa „Książnica Polska” (Glasgow); czy drukarnia Stanisława Gliwy z ocalonymi i działającymi po renowacji maszynami. Wśród spuścizn na uwagę zasługują papiery: Juliusza Englerta (około pięćdziesiąt tysięcy fotografii), Stefanii Kos­sowskiej, Jana Kotta, Leo Lipskiego, Meli Muter, Juliusza Nowina-Sokolnickiego, Jerzego Pietrkiewicza, Zofii Romanowiczowej, Felicjana Sławoja Składkowskiego, Stanisława Szukalskiego, Wiktora Trościanko, czy Marka Żuławskiego. Warto zauważyć, że na głośnej wystawie Muzeum Historii Polski pod tytułem „Londyn stolica Polski” przedmioty z Archiwum Emigracji wypełniły około 70% ekspozycji.

 

Galeria sztuki polskiej na świecie – Muzeum Uniwersyteckie

 

Szczególnie cenne w zasobie Archiwum Emigracji są materiały dotyczące sztuki, które tworzą Galerię Sztuki Polskiej na Świecie w XX wieku. Kolekcja ta doku­men­tuje działalność artystyczną i wystawienniczą polskich mala­rzy, rzeźbiarzy, grafików tworzących na obczyźnie w XX wieku oraz polskich galerii artystycznych w Paryżu czy Londynie. Posiadamy prócz spuścizn po malarzach, ponad dziesięć tysięcy rysunków, grafik, prac malarskich i rzeźbiarskich kilkuset artystów. Najcenniejszymi kolekcjami są: pięćset prac Konrada Brandla, około tysiąc pięćset prac Marka Żuławskiego, tysiąc dwieście prac Stanisława Frenkla oraz trzysta prac Marka Oberlaendera. W 2005 roku powołaliśmy do życia Muzeum Uniwersyteckie, które jako jedyne na świecie gromadzi niemal wyłącznie dzieła sztuki artystów polskich tworzących na świecie.

 

Badania naukowe i publikacje

 

Wspomniałem na początku, że głównym, oprócz gromadzenia materiałów, celem było stworzenie ośrodka naukowego. Efektem własnych i wspieranych badań naukowych są konferencje, seminaria, publikacje naukowe i wystawy. Od 1995 roku wydawana jest seria opracowań pod nazwą „Archiwum Emigracji. Źródła i ma­teriały do dziejów emigracji polskiej”. Ukazało się ponad sześćdziesiąt tomów, w tym książki poświęcone emigracyjnym „Wiadomościom”, londyńskim czasopis­mom gru­py „Kontynenty”, paryskiej Libelli i Galerie Lambert, Józefowi Łobodowskiemu, Czesławowi Miłoszowi, Józefowi Wittlinowi, Zygmuntowi Hauptowi, Jerzemu Giedroyciowi, sztuce polskiej na obczyźnie, wydawcom emigracyjnym i Radiu Wolna Europa. Archiwum Emigracji wydaje ponadto drugą serię: „literacką”, w której publiko­wana jest beletrystyka, poezja, eseistyka, felietonistyka oraz krytyka literacka powstała na obczyźnie. Ukazało się kilkanaście tomów, w tym książki Stefanii Kossowskiej, Bronisława Przyłuskiego, Marii Dani­lewicz Zielińskiej, inedita Czesława Miłosza i Jana Winczakiewicza. Wydawane są też książki poza seriami. Jedna z książek – rozmowy z Jerzym Giedroyciem – zdobyła Nagrodę Historyczną „Polityki”.

 

Wielką wagę przykładamy do Internetu. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych zdigitalizowaliśmy całe emigracyjne „Wiadomości”, by były dostępne publicznie. Była to pierwsza taka próba udostępnienia czasopisma emigracyjnego w wolnym dostępie. Udostępnianie prasy emigracyjnej w Internecie jest naszym priorytetem.

 

Tworzymy pomoce naukowe i źródłowe, takie ja Kartoteka personalna Emigracji Polskiej, Kartoteka artystów polskich na świecie, bibliografie (w Archiwum Emigracji powstały dwie ostatnie bibliografie „Kultury” paryskiej i realizowana jest bibliografia „Wiadomości”), albumy i inwentarze.

 

„Archiwum Emigracji” – czasopismo

 

W roku 1998 założyliśmy czasopismo. Do 2015 roku ukazało się prawie dwadzieścia zeszytów, ponad czterysta oryginalnych tekstów. Czasopismo redagowane jest przez zespół naukowców z całej Polski; od początku stało się miejscem dyskusji młodych krajowych badaczy studiujących historię emigracji z twórcami kultury i uczestnikami życia literackiego i społeczno-kulturalnego na wychodźstwie. „Archiwum Emigracji” jest jedynym w Polsce czasopismem w całości poświęconym wyłącznie studiom nad różnymi aspektami kultury polskiej na obczyźnie w XX wieku. Od niedawna tematyka została rozszerzona o badania nad kulturą emigracji z Europy Środkowo-Wschodniej.

 

Z czasopismem związana jest doroczna Nagroda. Od 2000 roku czasopismo „Archiwum Emigracji” przyznaje nagrodę za najlepszą pracę magisterską i doktorską poświęconą emigracji. Przyznawana jest za wybitne prace z dziedzin: literaturoznawstwo, historia, historia kultury i socjologia oraz historia sztuki. Potrzebę takiej nagrody dostrzegli również wybitni emigranci, którzy zgodzili się sprawować nad nią opiekę jako Honorowa Kapituła. Wiele nagrodzonych prac ukazało się drukiem. Fundatorem pierwszych nagród był prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie, Tadeusz Walczak. Obecnie funduje je Senat RP, a patronat nad nagrodą sprawuje marszałek Senatu RP. Wręczana jest w czasie inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

 

Stypendia i pomoc

 

Archiwum Emigracji wspiera i promuje rozwój badań i studiów nad emigracją. Jednym ze sposobów są stypendia. Z braku własnych funduszy, zmuszone jest korzystać z pomocy zewnętrznej. Przez kilka lat realizowaliśmy niewielkie stypendium dla studentów malarstwa, by mogli wyjechać do Paryża i zobaczyć muzea. Przy okazji polskie miejsca w Paryżu. Fundatorem był Jan Winczakiewicz z Paryża. Od trzech lat Archiwum Emigracji przyznaje stypendia dla studentów do dwudziestego piątego roku na wyjazdy za granicę. Fundatorem jest londyńska Fundacja Edukacyjna im. Jerzego Peterkiewicza.

 

Finanse i granty

 

Archiwum Emigracji finansowane jest jak cała biblioteka z budżetu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Własnych funduszy nie posiada. W latach 1996-2001 prace archiwalne finansowane były przez Komitet Badań Naukowych. Transporty i działalność wydawniczą wspierały: Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej (FNP), Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Senat RP, Sejmik Województwa Kujawsko-Pomorskiego. W 2012 roku Archiwum Emigracji uzyskało aż trzy granty w pierwszym rozdaniu Narodowego Program Rozwoju Humanistyki (NPRH) - na dziesięć, które dostał Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Realizowane są tematy: Edycja listów dziewięciu pisarzy emigracyjnych do redaktorów „Wiadomości”, inwentarze kolekcji dziewięciu polskich malarzy z Londynu i monografia Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie 1919-1939.

 

Zbiory Archiwum Emigracji są stale powiększane i uzupełniane, a na­pływające materiały archiwalne porządkowane i opracowywane. W Archiwum Emigracji i Muzeum Uniwersyteckim pracuje pięć osób i wolontariusze. Nie wszystkie doku­menty są jed­nak udostępniane; niektórzy ofiarodawcy zastrzegli sobie możliwość decydowania, kie­dy materiały przez nich ofiarowane dostępne będą czytelnikom. Respektujemy ich warunki.

 

Działalności i dorobek Archiwum Emigracji w ochronie dziedzictwa kulturowego polskiego wychodźstwa dostrzegł Senat RP i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyznając mu w roku 2013, w pierwszej edycji tytuł „Strażnika Dziedzictwa RP”.

 

I już na koniec: bardzo modne jest, i dlatego padało tu wielokrotnie, określenie „archiwa społeczne”. Jeżeli zdefiniujemy archiwa społeczne jako zbiór dokumentów, świadectw i pamiątek różnego rodzaju, dotyczących pewnej określonej społeczności, to Archiwum Emigracji wpisuje się właśnie w ten model archiwistyki społecznej. To, co tworzymy gromadząc materiały archiwalne i pamiątki, to jest próba rekonstrukcji, „zaludniania” przestrzeni emigracyjnej. Dzięki temu, że posiadamy materiały z całego świata i bardzo różnorodne – od archiwów wielkich czasopism, wybitnych postaci, po archiwa niewielkich zespołów ludowych, tanecznych, chóralnych, czy niewielkich organizacji społecznych w małych miejscowościach – ta rekonstrukcja może być wiarygodna i pełna.

 

16.30 Olga Blumczyńska, Muzeum Emigracji w Gdyni

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuję bardzo panu profesorowi za niesłychanie ciekawą informację dotyczącą tego wieloaspektowego archiwum, które jak usłyszeliśmy, nie tylko klasyczne dokumenty, ale również dzieła sztuki, pamiątki kultury materialnej skrywa w swoich magazynach.

 

A teraz chciałbym poprosić panią Olgę Blumczyńską, przedstawiciela chyba najmłodszego dziecka na tym polu, a mianowicie mieszczącego się we wspaniałym dworcu morskim w Gdyni Archiwum Emigranta, które jest pewną nową wartością wśród archiwów polskich.

 

 

Olga Blumczyńska, Muzeum Emigracji w Gdyni

 

Szanowni Państwo,

 

W imieniu dyrektor Muzeum Emigracji w Gdyni, pani Karoliny Grabowicz-Matyjas, bardzo dziękuję za zaproszenie.

 

Archiwum Emigranta to stały projekt prowadzony w Muzeum Emigracji w Gdyni, które zostało otwarte w maju 2015 roku. Słowo wstępu na temat instytucji, którą reprezentuję: Muzeum Emigracji zostało powołane w lutym 2012 roku uchwałą Rady Miasta Gdyni, natomiast sama idea kiełkowała już kilka lat wcześniej. Pomysł wyszedł od prezydenta Gdyni – Wojciecha Szczurka. Ideę współpracy z Polonią oraz dbałości o zachowanie pamięci o losach Polaków na świecie podzielał on od początku z marszałkiem Bogdanem Borusewiczem oraz śp. marszałkiem Maciejem Płażyńskim.

 

Jedyne w Polsce muzeum poświęcone historii polskiej emigracji znajduje się w wyjątkowym miejscu – w budynku Dworca Morskiego ulokowanego pod symbolicznym adresem: na ulicy Polskiej 1. To stąd setki tysięcy Polaków wyruszało w drogę na pokładach transatlantyków. W mojej codziennej pracy spotykam ludzi, dla których to miejsce jednoznacznie kojarzy się albo z czasem pracy na „Stefanie Batorym” albo z pożegnaniami z rodziną, z Polską.

 

Archiwum Emigranta to projekt otwarty, którego trzonem jest archiwum historii mówionej. Celem, który nam przyświeca, jest gromadzenie, archiwizacja oraz udostępnianie opowieści ludzi, w których życie wpisany był wyjazd z kraju. Praca w nurcie historii mówionej sprawia, że nasze archiwum to przestrzeń, w której sami emigranci opowiadają o swoich zróżnicowanych, indywidualnych doświadczeniach. Pragniemy przywoływać losy emigrantów z różnych epok, dbamy o archiwizację historii nawet z XIX wieku, ale odpowiadamy również na potrzebę opowiadania o doświadczeniach współczesnych emigrantów i będziemy też starali się zachęcać do dyskusji na ten temat.

 

Już wkrótce będzie można zapoznać się z tymi różnorodnymi relacjami poprzez przygotowywaną stronę www.archiwumemigranta.pl – to na niej będziemy publikować fragmenty wywiadów oraz pamiętników, a całość zgromadzonych materiałów będzie dostępna w siedzibie muzeum.

 

Historie emigrantów są gromadzone w dwóch formach: relacji pisanych i mówionych.

 

Ze względu na liczebność Polonii i fakt, że nie jesteśmy w stanie spotkać się ze wszystkimi chętnymi, emigracyjne narracje są systematycznie archiwizowane również w postaci relacji pisanych. Do tej pory zgromadziliśmy ich kilkadziesiąt. Są to zarówno rękopisy, pamiętniki, jak i dokumenty w formie cyfrowej. Takie relacje można przesyłać na adres muzeum oraz za pomocą formularza na stronie internetowej. Ta forma zbierania historii zapewnia nam możliwość kontaktu z Polonią z całego świata. Zgłaszają się do nas też osoby, które wróciły do Polski, ale czują potrzebę opowiedzenia szerzej o swojej lub rodzinnej drodze emigracyjnej. Mobilizujemy także osoby pozostające poza granicami kraju, czy te, które wróciły, do samodzielnego poszukiwania informacji na temat ich rodzin w różnych bazach archiwalnych, a następnie wspólnie staramy się porządkować te dane i na końcu po żmudnych kilku miesiącach pracy publikować zgromadzone materiały na stronie internetowej.

 

Trzonem działalności Archiwum Emigranta jest praca w nurcie historii mówionej. Posługujemy się metodą narracyjno-biograficzną, której istotą jest poznanie życiorysu drugiego człowieka i tego, jak z jego perspektywy wyglądały poszczególne wydarzenia czy procesy historyczne. To sposób na przyjrzenie się historii z ciekawej, bo osobistej, emocjonalnej perspektywy. Wzorujemy się na dobrych praktykach wypracowanych przez szereg instytucji w Polsce, szczególnie przez Ośrodek „Karta” i Dom Spotkań z Historią.

 

Istotne jest to, że każdej osobie, z którą robimy wywiad poświęcamy wiele czasu. Aby zgromadzić materiał, na jakim nam zależy musimy dobrze się poznać. Zbieramy relacje zarówno na terenie Polski, jak i na świecie. Współpracujemy z badaczami specjalizującymi się w historii mówionej i dzięki temu możemy gromadzić notacje nawet w odległych częściach świata. Do tej pory zgromadziliśmy ich około trzystu.

 

Na koniec kilka słów na temat przekroju tematycznego i chronologicznego, który pojawia się w relacjach. Najstarsza notacja filmowa sięga 1923 roku. Jest to wywiad z panem Janem Olszewskim - pasażerem statku „Kentucky”, który jako pierwszy statek pasażerski zawinął do Gdyni, by wziąć na swój pokład emigrantów.

 

Archiwizujemy także emigracyjne dzieje całych rodów. Należy do nich historia rodziny Petrylów, której członkowie emigrowali do Stanów Zjednoczonych, ale także do Argentyny, Anglii i Brazylii. Wspomnienia, które spisali sięgają 1908 roku.

 

Gromadzimy także relacje związane z migracjami wojennymi. Przykładem jest historia rodzeństwa, które należy do tak zwanej grupy „dzieci maharadży”. Iwona Świętochowska i Jerzy Tomaszek to osoby, którym udało się uciec z Syberii, a następnie dostali się do Indii, gdzie przebywali w sierocińcu, a później przenieśli się razem z odnalezioną mamą do obozu dla uchodźców w Afryce, po wojnie wrócili do Polski.

 

Jest także cała paleta tematów i historii związanych z emigracją powojenną. Przyczyny takich wyjazdów były różne – ekonomiczne, polityczne bądź po prostu związane z potrzebą rozwoju. Wywiadów udzieliły nam także znane postaci, takie jak Agnieszka Holland, Andrzej Seweryn czy Wojciech Sikora.

Gros emigracyjnych historii to jednak współczesne doświadczenia Polek i Polaków. Dowiadujemy się z nich, dlaczego wyjechali, jak żyje im się na emigracji, co w nich zmieniła, jakie mają trudności, z czego są dumni. Opowiadają o swoich marzeniach, czasem iluzjach, tęsknotach i oczekiwaniach.  Archiwum Emigranta to dzieło otwarte, które muzeum buduje razem z Polakami i Polkami z całego świata. Każdy może dodać swoją część tej wielkiej opowieści.

 

Mamy nadzieję, że ten wielogłos emigrantów, reemigrantów i imigrantów będzie inspirował do dyskusji i debaty społecznej na temat dawnej i współczesnej emigracji.

 

16.40 Bartłomiej Kowal, Biblioteka Narodowa, Pracownia Bibliografii Poloników Zagranicznych

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękujemy bardzo pani Oldze Blumczyńskiej z Muzeum Emigracji w Gdyni.

 

O informację na temat Pracowni Bibliografii Poloników Zagranicznych w Bibliotece Narodowej proszę pana Bartłomieja Kowala.

 

 

Bartłomiej Kowal, Biblioteka Narodowa

 

Dzień dobry.

 

Reprezentuję Bibliotekę Narodową, konkretnie Pracownię Bibliografii Poloników Zagranicznych. Nie wiem, czy ktoś z państwa słyszał o naszej pracowni i o bibliografii poloników, która jest wydawana.

 

Obecnie sprawuje w niej funkcję rejestratora książek w języku litewskim. Kierownikiem jest pan Witold Zakrzewski. Ja, ponieważ jestem z wykształcenia filologiem bałtyckim, znam język litewski, łotewski rejestruję przede wszystkim książki z terenu Litwy i Łotwy.

 

Chciałbym najpierw opowiedzieć, czym są polonika. Ten termin już dzisiaj parę razy się pojawił. Co ciekawe, mamy termin poloników zdefiniowany w ustawach, to o znaczy są to, ogólnie rzecz biorąc, dokumenty związane z Polską, które spełniają jedno z kryteriów. Najprościej jest zdefiniować polonika krajowe, bowiem jest to po prostu ogół materiałów bibliotecznych powstałych w kraju, według ustawy o bibliotekach, ewentualnie można to też rozumieć jako materiały biblioteczne, to znaczy całokształt krajowej produkcji wydawniczej. Co to znaczy kraj, jakie są granice? To też jest kwestia sporna. Gdy przyjrzymy się kryteriom, to w okresie 1772–1918, dla osób, które szczególnie miały do czynienia z terenami wschodnimi, ta przynależność ziem wschodnich, działalność wydawnicza na terenach Ukrainy czy Litwy, o czym dobrze wiem, w owym czasie często nie była związana z Polską i charakter poloniczny jest wątpliwy. Niemniej przede wszystkim interesują nas polonika zagraniczne i to raczej te wydawane obecnie.

 

Polonika zagraniczne to oczywiście polonika niebędące polonikami krajowymi, czyli opublikowane poza granicami kraju. I muszą spełniać jedno z kryteriów: językowe, etniczne lub ilościowe. Kryterium językowe jest prawdopodobnie najprostsze. Dokumenty, które w całości lub częściowo powstały w języku polskim. Tutaj także rejestrujemy dokumenty, dla których język polski jest językiem streszczeń. Właśnie z mojej działki, z Litwy jest bardzo dużo publikacji historycznych, które mają streszczenia w języku polskim. Z takich ciekawostek, to są dokumenty, dla których język polski był językiem oryginału. Tutaj znowu z mojej działki mogę wymienić, że Tomas Venclova opublikował kilka tekstów pierwotnie w języku polskim, dopiero teraz w różnych wydaniach zbiorowych dzieł Venclovy one się pojawiają w tłumaczeniu litewskim. Nie rejestrujemy, nie uznajemy za polonika dokumentów, dla których język polski był językiem przekładu pośredniego. Coś, o czym państwo mogą nie wiedzieć, ale mamy bardzo dużo poloników, które są literaturą dla dzieci. I to takich dziwnych jak kucyki Pony. Gros tych publikacji polonicznych z Serbii z ostatnich kilku lat to są właśnie te albumy z kucykami, bowiem autorką ilustracji jest Polka. Prawdopodobnie także w innych krajach, natomiast tylko Serbowie podali autora ilustracji.

 

Część takich publikacji jest tłumaczona z języka polskiego, ale jeżeli to są publikacje ze świata różnych bajek disnejowskich, to my zakładamy że język polski jest tylko językiem przekładu pośredniego. Tam najczęściej tekstu jest niewiele. Bibliografia litewska czy łotewska często podaje, że praca jest tłumaczona z języka polskiego, natomiast u nas w bazie polskie wydania nie mają śladów tego, że zostały stworzone w Polsce, nie ma żadnych polskich autorów tego tekstu, więc tych dokumentów nie rejestrujemy.

 

Kryterium etniczne. Z tym mamy problem. Kto jest autorem tych poloników zagranicznych, jeśli chodzi o emigrację, czy autorzy, którzy wyjechali z Polski, przyznają się do polskości, mówią po polsku? Niewątpliwie tworzą polonika. Co z ich potomkami? Uznajemy, że jeżeli ktoś jednoznacznie identyfikuje się z Polską lub posługuje się językiem polskim, wykazuje jakieś związki z Polską, z polskością, jego dzieła rejestrujemy. I co ciekawe, także do poloników zaliczamy dzieła osób urodzonych poza terytorium Polski, ale długotrwale zamieszkałych czy czynnych zawodowo na terenie Polski. Tu znowu z mojej działki znany zapewne państwu ilustrator, malarz, artysta w wielu dziedzinach, jest to Stasys Eidrigevičius, urodzony na Litwie. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Polsce, zatem jego dzieła uznajemy za polonika, ponieważ w większości były tworzone na terenie Polski i także on wywarł duży wpływ na polską szkołę plakatu czy ogólnie malarstwo, mimo iż część jego prac jest publikowana oczywiście na świecie, nie tylko na Litwie, ale także na Dalekim Wschodzie.

 

Kryterium treściowe. Polonikami są dokumenty dotyczące Polski lub Polaków, także dedykowane Polakom lub adresowane do Polaków. To jest dość niejednoznaczne kryterium, natomiast jeśli chodzi o literaturę piękną, nie uznajemy za polonika powieści, w których Polska występuje jako miejsce akcji. Jest bardzo dużo książek poświęconych Holokaustowi z literatury pięknej, także wspomnień, w których autor pisze o swoich przeżyciach z obozów koncentracyjnych, które mieściły się na terenie obecnej Polski. My nie uznajemy ich za polonika, jeżeli oprócz pobytu w obozie nie ma informacji o kontaktach z Polakami, o wpływie polskości, czy Polski na niego. Podobnie jeżeli Polak pojawia się jako postać literacka, fikcyjna. Czasem Polska też jest po prostu jakimś odległym krajem, w którym dzieje się akcja. Polacy emigranci są często bohaterami powieści autorów zachodnich, natomiast najczęściej udaje się to rozstrzygnąć, że ta polskość nie ma najmniejszego wpływu, to mógłby być równie dobrze emigrant z innego kraju Europy Środkowowschodniej.

 

Czym się zajmuje moja pracownia? Przede wszystkim rejestrujemy polonika zagraniczne i opracowujemy polonika wpływające do Biblioteki Narodowej. To są dwie różne sprawy. O tym za chwilę. Czemu Biblioteka Narodowa prowadzi bazę poloników zagranicznych? Ponieważ zgodnie z ustawą o bibliotekach mamy obowiązek gromadzenia, opracowywania, udostępniania i wieczystej archiwizacji materiałów bibliotecznych powstałych za granicami kraju, a dotyczących Polski. Ale aby gromadzić i opracowywać, a potem udostępniać czy archiwizować, musimy wiedzieć co gromadzić. I właśnie tym zajmuje się moja pracownia. Przede wszystkim rejestrujemy te polonika. W tej chwili mamy dużo większy zespół niż przed laty, specjalistów wielu dziwnych języków. Dziwnych pozornie, bo okazuje się, że polonika z Iranu, z Gruzji nie są znów takie rzadkie. Przez wiele lat bardzo ciekawe publikacje wyszukiwał z Japonii nasz wieloletni pracownik. W tej chwili mamy specjalistów od wielu języków, którzy są w stanie kompetentnie wyszukiwać książki o tematyce polonicznej w bibliotekach narodowych i portalach księgarskich z różnych państw. Gromadzeniem zajmuje się inny dział Biblioteki Narodowej. My potem opracowujemy te książki, które wpływają i udostępnianiem, archiwizacją zajmuje się już inny dział biblioteki.

 

Dla kogo pracujemy? Z naszej bazy danych korzystają naukowcy, głównie oczywiście z nauk humanistycznych czy społecznych, tłumacze, wydawcy literatury przede wszystkim te publikacje, to znaczy takie zbiorowe opracowania o polonikach zagranicznych, które przygotowujemy, są dostępne czasem na międzynarodowych targach książki, na których biblioteka ma swoje stoisko. Wielu wydawców czy tłumaczy interesuje się tym, co jest z języka polskiego tłumaczone najchętniej w innych krajach, czy co zostało opublikowane w ich języku, podobnie interesują się tym rozmaite instytucje kultury, także administracja państwowa, dość częste są ostatnio kontakty z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, placówkami zagranicznymi i oczywiście także studentami.

 

Jak można skorzystać z naszej bazy? Ponieważ pan Robert prosił o to, aby moje wystąpienie było zgodne z tematem konferencji „Archiwa Przełomu”, postarałem się o taki szkic tego, co można zrobić z naszą bazą. Przez lata nie było bazy, był katalog kartkowy i roczniki publikowane z polonikami zagranicznymi, które udawało się znaleźć czy wpływały do Biblioteki Narodowej. Przejrzałem kilka roczników właśnie z okresu 1989–1991, działy historia od 1939 roku, Polonia zagraniczna zagadnienia społeczne i gospodarcze. Pierwszy wniosek, który mnie trochę zaskoczył, to w tym dziale o Polonii zagranicznej nie było poloników, nie było publikacji, które by dotyczyły przełomu. Ale to też jest kwestia tego, jak były układane te książki działowo w tych rocznikach. Po prostu do działu o Polonii zagranicznej trafiały tylko książki dotyczące stricte spraw Polonii. Natomiast z takich ciekawych rzeczy, jeszcze zerknąłem do rocznika 1988, co było przed przełomem. Jeśli chodzi o historię, to były publikacje głównie dotyczące Holokaustu w różnych językach, ale przede wszystkim po angielsku. Zagadnienia społeczne to były reformy, ale tak zwane socjalistyczne. Były publikacje w języku rosyjskim przede wszystkim, pokłosie „pierestrojki”. Natomiast w 1989 roku już pojawia się sporo opracowań z historii Polski po 1945 roku. Wcześniej tego nie było. To był głównie Holokaust i II wojna światowa, udział w niej Polaków. Potem od 1989 roku pojawia się sporo publikacji o historii Polski po 1945 roku, czyli jest wydawnicze zapotrzebowanie za granicą na to, żeby zrozumieć to, co się dzieje w Polsce. Poruszane są także zagadnienia społeczne i reformy, ale to są już publikacje po angielsku, zatem dotyczą już tego, co rzeczywiście działo się w 1989 roku i później. Coraz mniej jest publikacji rosyjskich, pojawiają się poradniki dla inwestorów, coś, co zapewne bardzo szybko straciło na znaczeniu, ale w owym czasie wydawało się istotne. 1990 rok to przede wszystkim czas, kiedy pojawiają się już pierwsze opracowania historyczne dotyczące przełomu. Tak to jest też nazywane. Jeśli chodzi o te zmiany społeczne bardziej, używane są pojęcia zmiana gospodarcza czy przejście, transition. Pojawia się termin rewolucja. Wcześniej były reformy, a w 1990 roku pojawia się termin rewolucja. On zresztą znika w 1992 czy 1993 roku. Zerknąłem do tych publikacji, już jest mniej mowy o rewolucji, a znowu wracamy do reform. Na przykład książka Gartona Asha jest opublikowana w kilku językach, także po polsku. Jest sporo publikacji z Wielkiej Brytanii, z Niemiec. Skracamy ten dystans poloników. Wcześniej były to publikacje głównie z Ameryki, z Australii. Teraz pojawia się sporo z Niemiec. Także Niemcy próbują zinterpretować wydarzenia, które się wokół nich dzieją. No i Wielka Brytania, co nie dziwi. Z ciekawostek – udało się znaleźć także publikację z Japonii o reformach w naszej części Europy.

 

W 1991 roku pojawiają się już dzieła z przedmowami Polaków. Dzieła są w językach obcych, różnych: angielski, niemiecki i po raz pierwszy pojawiają się opracowania historii po 1989 roku. Wcześniej mieliśmy historię po 1945 roku do 1989 roku, teraz jest już ta historia najnowsza. Dystans dwuletni, ale już dla historyków współczesności interesujący. Widać, że ten dynamizm przemian był na tyle intensywny, że historycy uznali za stosowne przygotowywanie czegoś takiego.

 

Te roczniki papierowe w tej chwili są przeniesione do portalu Polona.pl prowadzonego przez Bibliotekę Narodową, natomiast od 2010 roku nie wydajemy już roczników. Od 1993 roku wszystko jest w bazie danych dostępnej pod tym adresem. Zachęcam do korzystania. Dziękuję za uwagę.

 

DYSKUSJA

 

dr Anna Buchmann

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuję bardzo przedstawicielowi Biblioteki Narodowej.

 

W tej chwili mam zaszczyt poprosić o podsumowanie naszego dzisiejszego spotkania pana marszałka Jana Wyrowińskiego. Po wystąpieniu pana marszałka przewidujemy family photo w korytarzu obok sali, a o godzinie 18.00 w tej sali rozpocznie się specjalnie na tę okazję przygotowany koncert piosenek związanych z wydarzeniami początku lat osiemdziesiątych, na który serdecznie wszystkich państwa zapraszamy.

 

Jeżeli by były pytania, to oczywiście jest możliwe je zadać.

 

 

Dr Anna Buchmann, Muzeum Polskie w Rapperswilu

 

Może byłaby konieczna korekta optyki, jak się patrzy na te instytuty. Myśmy często słyszeli o pomocy dla Polaków. Tymczasem te instytucje to nie są Polacy. To chodzi o pomoc dla instytucji. Te instytucje służą do popularyzacji Polski, więc to nie tyle są pieniądze potrzebne dla może Polaków, którzy je prowadzą, ale pieniądze potrzebne dla instytucji, które kształtują obraz Polski za granicą. Przykład mojego Muzeum Polskiego w Rapperswilu.

 

Jeśli to muzeum jest otwarte codziennie od kwietnia do listopada, to znaczy odwiedzają je osoby przeważnie z zagranicy. To one odbierają pewien obraz Polski, obraz Polaka i przede wszystkim ta rola tych instytucji na tym polega. To nie jest koniecznie pomoc dla tych ludzi, którzy pracują. Oczywiście podziękowalibyśmy bardzo za to, ale to jest pomoc w utrzymaniu instytucji, które zostały przez wiele lat tworzone, które nie mogą w tej chwili być utrzymywane, bo się zmieniła sytuacja, ale one są zakorzenione w świadomości dawnych obywateli danego państwa. I jeśli do nas w niedziele przychodzi Szwajcar, który przyprowadza Polaka, który u niego pracuje, albo Polak przyprowadza kolegę z banku i pokazuje mu Polskę, to jest zupełnie inna rola tych instytucji.

 

Miałam wrażenie, że ten aspekt jest troszeczkę tutaj pomijany. A zatem jest to pomoc dla instytucji, które współtworzą obraz Polaka za granicą, które są zakorzenione w danym kraju i które wpływają na odbiór kultury polskiej. Ambasada ma bardzo wąski krąg gości i na ogół tych gości nie trzeba uświadamiać o polskiej kulturze. Tam przychodzą ludzie, którzy już ją znają. Ale do naszych instytucji przychodzą ludzie przypadkowi, którzy właśnie dzięki tym instytucjom mogą się o Polsce dowiedzieć, bo trzeba powiedzieć jak u Dantego przy wejściu do piekła: porzućcie wszelką nadzieję, że ktoś waszą historię zna.

 

Jeszcze jedna kwestia. To nawiązuję do pana doktora Biernata. Od trzech czy czterech lat rokrocznie piszemy do Sejmu RP z prośbą o ułatwienie procedur korzystania z pomocy. Pisanie wniosków, wyszukiwanie instytucji, które później mają nas na głowie, bo ci dyrektorzy instytucji muszą przydzielić pracowników, którzy te wnioski wypisują i tak dalej, jest niesłychanie dużym utrudnieniem. Nie jest to sprawa legalizacji, to jest sprawa normalnego zarządzenia. Do tej pory nie otrzymaliśmy z Sejmu RP żadnych odpowiedzi, nie było żadnej reakcji.

 

Bardzo jest mi przyjemnie, że pan doktor Biernat wspomniał, że powinny te archiwa zostawać w kraju, w którym były wytwarzane, bo to jest też pewien rabunek, pozbawianie dziedzictwa, dorobku tych instytucji, które przez całe lata takie archiwa i takie dokumenty wytwarzały. Sprawa ma jeszcze szerszy aspekt. W tej chwili stoimy wobec sprawy likwidacji instytutów slawistycznych na uniwersytetach, które kształciły polonistów. Jeśli ci poloniści zagraniczni nie mają możliwości dostępu do archiwów, bezpośredniej pracy z instytucjami, to również jest to pewien efekt zubożenia ich dorobku.

 

Jeszcze uwaga do referatu pana Kowala. Przed wojną istniała taka organizacja młodych Światpol (Światowy Związek Polaków z Zagranicy) i tam między innymi był pan Miszwiszyn, który znał również język łotewski i litewski. Ta organizacja prowadziła obozy dla młodych w poszczególnych państwach i w ten sposób realizowała bardzo dużą propagandową politykę.

 

Dziękuję bardzo.

 

dr Andrzej Biernat

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuję bardzo za postawione problemy i może o krótką odpowiedź poproszę pana wicedyrektora Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, pana Andrzeja Biernata.

 

 

Dr Andrzej Biernat, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych

 

Jeśli chodzi o drugą część pytania, to znaczy petycji do Sejmu RP, to ja nie będę się wypowiadał, ale mam nadzieję, że wygłoszony w tym miejscu postulat dotrze również do budynku obok. To jest jeden z problemów, który my też zauważamy, że nie możemy wielu rzeczy zrobić, ponieważ przepisy prawa w tej chwili nas hamują i sądzę, że dobra wola i podejście do tego pozwoli nam to likwidować.

 

Natomiast całkowicie podzielam ten pierwszy aspekt, który pani dyrektor poruszyła. To znaczy instytucje, trudno je nazwać polonijne, ale nazwijmy je polonijnymi, spełniają bardzo ważną rolę kulturotwórczą na swoim terenie. Nie tylko sama ekspozycja jest ważna. Oczywiście jest istotna, bo pozwala, tak jak w przypadku Rapperswilu, wejść miejscowym, w inny świat i żyć w sąsiedztwie narodu, który notabene tę Szwajcarię w którymś momencie zaczął budować. Natomiast tym ekspozycjom towarzyszy szereg rozmaitych wydarzeń, na przykład koncertów czy prezentacji filmów, są też okazje do rozmaitych spotkań. Ja to obserwuję w tych instytucjach, które miałem okazję odwiedzić, które znam może lepiej, znowu się odwołam do moich doświadczeń związanych z Krytyką Polską w Paryżu, gdzie co tydzień czy kilka razy w tygodniu odbywa się jakieś wydarzenie, które oczywiście przyciąga nie miejscowych Polaków, ale przyciąga środowiska Francuzów, ponieważ rzeczywiście, to co powiedziała pani dyrektor, te środowiska są bardziej wtopione w miejscową kulturę niż polskie placówki czy to kulturalne, typu Instytut Polski, czy polskie placówki dyplomatyczne, które siłą rzeczy tak dobrze nie poruszają się po środowiskach miejscowych. Ta obserwacja jest bardzo ważna w tym aspekcie, na który zwracałem uwagę. Zwracałem uwagę na ochronę dziedzictwa, ale to jest drugi aspekt tej roli kulturotwórczej i propagowania Polski. To, co ja widzę, przepraszam że znowu się odwołuje do Paryża, ale z Ameryki łatwiej jest przyjechać do Paryża, żeby badać historię Polski, niż do Warszawy. To jest przyjemniejszy aspekt pobytu niż daleka i nieznana Warszawa. Więc z tego punktu widzenia te instytucje również pełnią rolę takiego łącznika między rozmaitymi światami i one ogniskują zainteresowanie historią Polski, sprawami Polski.

 

Bogdan Borusewicz, Marszałek Senatu RP

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękuję bardzo.

 

Proszę państwa, zaszczycił nas swoją obecnością pan marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz. Czy pan marszałek zechce zabrać głos? Zapraszamy.

 

 

Bogdan Borusewicz, Marszałek Senatu RP

 

Wiem, że konferencja jest bardzo ciekawa. Niestety nie mogłem być na niej. Teraz dopiero mam okazję, ale te fragmenty dyskusji, które słyszałem, też są bardzo interesujące.

 

Archiwa polonijne, przede wszystkim, są niezmiernie ważne. To dotyczy archiwów stowarzyszeń i związków, ale to dotyczy także archiwów prywatnych, bo już od pewnego czasu, od jakichś pięciu, dziesięciu lat, ludzie odchodzą, szczególnie ta emigracja wojenna, i w zasadzie prawie, że odeszła. A losy tych archiwów rodzinnych są różne. Jeżeli dzieci znają język polski albo nie znają, ale interesują się historią, to coś z tymi archiwami próbują robić, a jeżeli nie, to te archiwa lądują w skupie makulatury, nie chcę powiedzieć na śmietniku. Spotykałem się z takimi sytuacjami, z pytaniami. Zresztą Senat RP zaproponował działanie i sfinansowanie, i porządkowania archiwów emigracyjnych. Konkurs z taką propozycją wystawiła „Karta”. Daliśmy pewne środki na to, żeby te archiwa były porządkowane, ale powiem, że nieraz to jest zaskakujące.

 

W Wellington w Nowej Zelandii jest duże odrębne pomieszczenie, w którym są książki wydawane przez II Korpus do nauki języka polskiego, komplet chyba książek szkolnych, lektury szkolne ze Stanów Zjednoczonych, wydawane w Stanach Zjednoczonych, polskie lektury z całego świata gromadzone wtedy na potrzeby szkolne. I to jest księgozbiór zamknięty. On liczy kilka tysięcy tomów i nie jest używany. I próbowałem nakłonić, żeby ten księgozbiór jednak został przekazany w całości do Polski i był wykorzystywany w celach naukowych, także wystawowych czy muzealnych. I jeżeli są takie archiwa, państwo mają informacje o tym, że jakaś rodzina nie wie, co zrobić z tymi archiwaliami, a to są książki wydawane na emigracji, pisma emigracyjne albo także jakieś elementy osobistego archiwum, listy, korespondencja i tak dalej, to w Polsce są biblioteki, które byłyby tym zainteresowane i sfinansują przejęcie tych archiwaliów prywatnych czy archiwaliów organizacji polonijnych, które mają nowy księgozbiór i uważają, że stary księgozbiór jest już niepotrzebny. Może potrzebny jako pamiątka, ale nie jest używany. Więc w Wellington widziałem taki bardzo ciekawy zbiór i zaproponowałem, że dam kontakt Muzeum Emigracji w Gdyni, które się tworzy, żeby go przejęło.

 

Nie wiem jak to ułożyło się dalej. Więc w różnych miejscach są naprawdę takie perełki. W Wellington, Bo przecież komplet książek szkolnych wydanych przez II Korpus jest taką perłą. Nie wiedziałem, że tego typu wydawnictwa II Korpus realizował. A zatem to ważne, żeby to, co zostało, ratować. A szczególnie to, co jest w rękach prywatnych, bo niestety są takie sytuacje, że synowie, w zasadzie w tej chwili wnukowie wyrzucają te zbiory. Im to jest niepotrzebne, nie zdają sobie sprawy z wagi takich zbiorów.

 

Chciałem podziękować pracownikom Senatu RP, że pomysł na „Archiwa Przełomu” dalej realizują, że ten pomysł na pewno będzie realizowany także w kolejnej kadencji. Myślę, że będzie realizowany w kolejnej kadencji, bo trzeba to robić, trzeba jednak tego dopilnować.

 

Dopowiem jeszcze, że w Wellington jeszcze jest flaga polska z Monte Casino. Historia jest prosta. Żołnierz nowozelandzki, który był na Monte Casino, zobaczył flagę polską, która spadła na ziemię. Podniósł ją i zawiózł do domu, a jakieś dwadzieścia lat temu przekazał dla związku Polaków. No i takie skarby są. Skarby bardzo ważne i interesujące. Wiem, że rozmawialiście o Rapperswilu.

 

Rząd próbuje, próbował rozmawiać. Nie wiem, jak to się skończy, czy udało się wstrzymać eksmisję. Ja też rozmawiałem kilkakrotnie z szefami parlamentu na różnych spotkaniach szwajcarskich, ale niestety system szwajcarski jest tak zdecentralizowany, że ich władza centralna nie jest w stanie takich rzeczy załatwić, jak mówi.

 

Dziękuję państwu za uwagę i dziękuję za to, że przyjechaliście do Senatu RP z daleka, bo widzę, że jesteście z całego świata. Dziękuję bardzo.

 

ZAKOŃCZENIE I PODSUMOWANIE SEMINARIUM

 

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

Dr Wojciech Kulisiewicz, Kancelaria Sejmu

 

Dziękujemy bardzo panu marszałkowi. I teraz o podsumowanie seminarium prosimy pana marszałka Jana Wyrowińskiego.

 

 

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Panie Marszałku! Szanowni Państwo!

 

Najlepszym dowodem na to, jak to było atrakcyjne spotkanie, jest to, że mamy już godzinę dłużej naszych obrad, prawda. Rozpoczęliśmy o 9.40 otwarciem wystawy, która dotyczyła nie tylko archiwów, ale w ogóle tego, co Senat RP zrobił w ciągu dwudziestu pięciu lat i to zarysowało również tę debatę, która miała w zamyśle organizatorów skupiać się wyłącznie, czy przede wszystkim, na kwestii okresu 1989–1991. I tak było po części, ale jednak, siłą rzeczy, to o czym mówiliśmy, przekraczało zakreślone tym okresem ramy projektu „Archiwa Przełomu”. I dobrze się stało.

 

Była to kolejna okazja po temu, aby porozmawiać o tym, jak polskie sprawy się przeplatają, szczególnie poza granicami naszego kraju i myślę, że wszyscy, którzy dotrwali do końca, nie żałują, bowiem analizując potem ten materiał, który się ukaże, od razu mamy tematy na co najmniej dwie albo trzy konferencje kolejne. I dobrze się stało, że to wszystko dzieje się w Senacie RP. Tutaj jest spokojnie. Wszystko się dzieje zgodnie z demokratycznym terminarzem. Szanowni Państwo, myślę, że tak będzie dalej i również ten projekt, który został zainicjowany w tej kadencji, tak jak powiedział pan marszałek, w takiej czy innej formie będzie kontynuowany, być może w tym szerszym zakresie czasowym.

 

Panie Marszałku! Szanowni Państwo!

 

Uważam nasze dzisiejsze seminarium za zamknięte. Dziękuję bardzo.

 

WYDARZENIA TOWARZYSZĄCE

 

Otwarcie wystawy Odrodzony Senat. 25 lat w służbie Polonii i Polaków za granicą (1989-2014)

Romuald Łanczkowski, Kancelaria Senatu

 

Dzień Dobry Szanowni Państwo.

 

Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych na dzisiejszej uroczystości, a szczególnie serdecznie witam pana marszałka Jana Wyrowińskiego.

 

Witam przewodniczącego Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, Andrzeja Persona; jeśli są wiceprzewodniczący również witam, wiceprzewodniczących tejże komisji; witam serdecznie ministrów, dwoje ministrów - panią minister Ewę Polkowską, szefa Kancelarii Senatu i pana ministra Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP; witam serdecznie pana doktora Łukasza Kamińskiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej; witam serdecznie panią dyrektor Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu, panią Agatę Karwowską-Sokołowską, a także dyrektora Archiwum Prezydenta RP Janusza Kuligowskiego; witam przedstawicieli organizacji pozarządowych, Janusza Skolimowskiego - prezesa i panią Ewę Rutkowską, wiceprezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie; witam gości polonijnych, panią prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, oraz wiceprezydenta Tadeusza Pilata; witam panią Helenę Miziniak i oczywiście wszystkich państwa zgromadzonych na dzisiejszej uroczystości.

 

Za chwilę poproszę pana marszałka Senatu RP o otworzenie tej wystawy, która właśnie jest prezentowana tutaj przed państwem. Wystawa powstała w Biurze Analiz i Dokumentacji przy okazji opracowania publikacji, którą państwo będziecie mogli otrzymać wyżej przed konferencją. Publikacji poświęconej dwudziestu pięciu latom opieki Senatu RP nad Polonią i Polakami za granicą. Jest ona owocem kwerendy archiwalnej pracowników Archiwum Senatu i Biura Analiz i Dokumentacji. Panie marszałku, bardzo uprzejmie pana proszę o otwarcie wystawy.

 

 

Jan Wyrowiński, Wicemarszałek Senatu RP, członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”

 

Dziękuje bardzo. Państwo Ministrowie; Szanowni Goście; Państwo Posłowie i Senatorowie; Panie Prezesie Instytutu Pamięci Narodowej; Wszyscy Szanowni Państwo.

 

W Senacie RP dwudziestu pięciu lat, przedstawić na jednej wystawie się nie da. To był czas wyjątkowy. Pamiętamy dwadzieścia pięć lat temu na Zamku Królewskim prezydent na uchodźctwie pan Ryszard Kaczorowski przekazał symbolicznie insygnia prezydenckie, wybranemu wówczas w wyborach powszechnych prezydentowi Lechowi Wałęsie. To był moment zwrotny. Ostatecznie padła żelazna kurtyna, która dzieliła również Polaków w kraju i Polaków na emigracji. Ta kurtyna była o dziwo, też na wschodniej granicy. Ogromną zasługą pierwszego marszałka odrodzonego Senatu RP, pana profesora Andrzeja Stelmachowskiego było to, że to odrodzony Senat RP, ta pierwsza instytucja w naszym życiu publicznym, która została wybrana w sposób w pełni demokratyczny objął pieczę nad emigracją, nad Polakami, którzy mieszkali poza granicami Polski. Przywrócił emigracji pokój. Przez te dwadzieścia pięć lat staraliśmy się tutaj w Senacie RP, realizować misję marszałka Stelmachowskiego i ślady tych naszych działań, bardzo wielu, znajdą państwo na tej wystawie, znajdą w tym opasłym dziele, o którym mówił pan dyrektor Romuald Łanczkowski.

 

Chciałbym wszystkim podziękować za te lata troski i pieczy nad Polonią - marszałkom i senatorom wszystkich kadencji i pracownikom Senatu RP i wszystkim naszym współpracownikom, tym, którzy pomagali Senatowi RP w realizacji jego misji. Dzisiaj również ta wystawa jak wiemy jest otwierana przy okazji podsumowania działań w ramach projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”. Dzisiaj chcemy również zastanowić się nad tym jak Polonia odbierała ten fakt przełomu, lata 1989-1991. Chcemy zajrzeć do archiwów, bibliotek, zbiorów, które na ten temat powstawały na emigracji.

 

Wystawę, którą tak pieczołowicie przygotowali nasi pracownicy Kancelarii Senatu, wystawę, którą będziemy się chcieli podzielić z całą Polską; chcemy żeby ona była obecna we wszystkich instytucjach publicznych w naszym kraju, żeby pokazała rolę Senatu RP w tym dziele przywracania Polonii i Polaków za granicą Polsce, uważam za otwartą.

 

 

Romuald Łanczkowski, Kancelaria Senatu

 

Dziękuję bardzo panu marszałkowi za to piękne wystąpienie. Poproszę pana przewodniczącego Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą senatora Andrzeja Persona o zabranie głosu.

 

 

Andrzej Person, Senat RP, Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą

 

Dziękuję bardzo. Państwo Ministrowie; Panie Marszałku; Drodzy Goście, których powinienem wymienić z imienia i nazwiska wszystkich, bo tak są ważni dla Senatu RP, dla tych dwudziestu pięciu lat współpracy z Polakami i z Polonią na świecie.

 

Ogromnie się cieszę, dla mnie to wielki zaszczyt, że mam szansę dziesięć lat współpracować właśnie w Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, z państwem rozsianymi na całym świecie. Może to zabrzmi zbyt skromnie, ale nie ma i nie było instytucji w naszym państwie przez te dwadzieścia pięć lat, która tak blisko pracuje i będzie pracowała, mam nadzieję z Polonią i Polakami na świecie. To jest nasz ogromny obowiązek, a także zaszczyt, jak już wspominał pan marszałek.

 

Profesor Stelmachowski, pierwszy podał rękę naszym rodakom pozostawianym samym sobie, na Wschodzie, Ukrainie, Litwie, Białorusi i którym Senat RP sporo pomagał, ale przecież to jest nasz obowiązek. To są polskie szkoły, polska oświata, przedszkola, to są imprezy kulturalne, sportowe, igrzyska polonijne, wszystkie te momenty, które decydują o polskości naszych rodaków na świecie. Ważne jest dla nich jak mówią, ładowanie tych akumulatorów polskości, kiedy tutaj przyjeżdżają nad Wisłę, kiedy do nich przyjeżdżają nasze zespoły kulturalne, sportowe. Dzisiaj się często powtarza zdanie, „że tam jest Polska gdzie biją polskie serca”.

 

W czasie tych dwudziestu pięciu lat tak się złożyło, że ta nasza Polonia na świecie się powiększyła. Od momentu wstąpienia do Unii naszych rodaków przybyło w Anglii, Irlandii, Szkocji, Francji, we Włoszech, w ogóle na Zachodzie Europy. Obecnie też mamy obowiązek realizować oświatę Polską, która jest niezwykle ważna, jeśli myślimy o powrocie naszych młodych rodaków do kraju. Myślę, że jednym z największych obowiązków państwa polskiego w najbliższych latach jest robienie wszystkiego, żeby ci młodzi ludzie z tą swoją wiedzą, ale nie wstydźmy się z pieniędzmi, które spowodowały, że nie było tu takiego kryzysu jak gdzie indziej w Europie, wrócili do Polski.

 

Wszystko to jest na barkach Senatu RP, nieco mniejszych już barkach, od momentu, kiedy środki finansowe przeszły do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale przecież nie tylko pieniędzmi nasza pomoc i współpraca żyje, myślę, że to były bardzo ważne lata dla Senatu RP. Ta wystawa i wspaniałe dzieło, jest tego potwierdzeniem. Bardzo serdecznie gratuluję wszystkim, którzy do tego się przyczynili a państwu życzę miłych wspomnień, bo przecież znaczna część z państwa jest na tych zdjęciach, pamięta te wydarzenia tak ważne dla was i dla nas.

 

Dziękuję bardzo.

 

 

Romuald Łanczkowski, Kancelaria Senatu

 

Dziękuje bardzo panu przewodniczącemu. A teraz poproszę o zabranie głosu panią Helenę Miziniak, Prezydenta Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, a także członkinię Rady Polonijnej.

 

 

Helena Miziniak, Europejska Unia Wspólnot Polonijnych

 

Panie Marszałku; Szanowni Ministrowie; Dostojni Goście; Szanowni Państwo!

 

Trudno nie być wzruszonym w tym momencie, kiedy ogląda się te plansze, bo to one prezentują nas, Polaków, którzy przez ponad czterdzieści lat odcięci byliśmy od naszego kraju ojczystego. Dziękuję bardzo wszystkim pomysłodawcom, bo to właśnie Senat RP otworzył swoje podwoje i otworzył nam drzwi do naszego domu ojczystego. Dziękuję serdecznie w imieniu wszystkich Polaków, tych żyjących na Wschodzie jak i żyjących na Zachodzie. Koleje naszego życia były bardzo różne, dlatego po `89 roku nie tylko wszystkie siły polskie były skierowane i oczy na Polaków ze Wschodu, ale również nas Polaków żyjących na Zachodzie. Wiedzieliśmy, że właśnie tam jest nasza droga, że ją wspólnie ukierunkujemy razem z Senatem RP.

 

Serdeczne dzięki za to.

 

Ta wystawa jest taką soczewką odbijającą koleje tych dwudziestu pięciu, dwudziestu sześciu lat. Na nich możemy znaleźć miłe spotkania, konferencje, nasze zjazdy polonijne, które się wtedy rozpoczęły, ale również i to, że dzięki Senatowi RP odrodziła się ta polskość poza granicami kraju. To dzięki niemu odrodziła się tożsamość kultywowania języka polskiego i życie polskiej wspólnoty. Za to bym chciała w imieniu nas wszystkich bardzo serdecznie podziękować.

 

Myślę, że ta wystawa powinna odwiedzić wszystkie miasta w Polsce, w celu pokazania młodemu pokoleniu nie tylko, tego jak bardzo my Polacy żyjący poza granicami kraju zmagaliśmy się z tym, aby zachować polskość, ale również roli Senatu RP, który jako kontynuator II RP wiedział, że Polaków poza granicami kraju nie można zostawić samych. Dlatego proponuję, żeby stała się przyczynkiem do historii pokazującej i uczącej Polaków w Polsce patriotyzmu, co jest bardzo ważne. To, że my jesteśmy Polakami i tyle lat przeżyliśmy poza granicami kraju i mówimy tak po polsku jak mówimy - a myślę, że nie mówię źle, choć jestem sześćdziesiąt lat poza granicami kraju - to jest dowód na to, że Polska była zawsze głęboko w naszych sercach. Chylę bez przerwy również czoła przed Polakami, którzy nadal są poza granicami kraju.

 

Dzięki temu, że powstały szkoły, domy polskie, oni mogą to kontynuować. Za to wszystko serdeczne dzięki. Proponuję, jeżeli taka jest możliwość żeby tę wystawę przenieść i pokazać w różnych ośrodkach polonijnych tak w Europie jak i na świecie.

 

Na zakończenie chciałbym państwu przeczytać kilka słów, które były powiedziane przez marszałka seniora na otwarciu I kadencji, tego Senatu, który bardzo głęboko myślę, że nie tylko ja, ale my wszyscy zachowaliśmy w swoich sercach: „Pokolenia przyszłe, będą miały prawo sądzić nas wyjątkowo surowo, bo w naszej trudnej roli dziejowej i w złej sytuacji geopolitycznej otrzymaliśmy razem wyjątkową szansę, możności uporządkowania spraw narodowych na własną modłę i umocnienia naszego wspólnego domu”.

 

Na zakończenie chciałabym powiedzieć. Budujemy ten dom wspólnie. Jest nas około dwadzieścia milionów, poza granicami kraju i myślę, że Senat RP ma tu olbrzymią rolę do spełnienia. Dziękuję Państwu Bardzo.

 

 

Romuald Łanczkowski, Kancelaria Senatu

 

Szanowni Państwo. Dziękuję bardzo za wystąpienie pani Helenie Miziniak. Dostojni Goście, czuję się w obowiązku podziękować panu dyrektorowi Łukaszowi Kardasowi, dyrektorowi TVP Polonia za patronat medialny nad projektem i wystawą. Mam nadzieję, że ta współpraca z TVP Polonia w dalszym ciągu będzie się dobrze układała tak jak dotychczas. Dziękuje Bardzo Panie Dyrektorze. Pani Heleno chcę powiedzieć, że taka była idea Kancelarii Senatu i idea nas wszystkich żeby ta wystawa była wystawą wędrującą. Mamy nadzieje, że będziecie państwo chcieli ją widzieć w swoich miejscach w Polsce i nie tylko w Polsce, a my z chęcią będziemy ją udostępniali.

 

Koncert: Solidarność znaczy razem iść do celu

W repertuarze wykonawców znalazły się utwory:

 

Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał - Andrzej Garczarek

 

Modlitwa o wschodzie słońca – Jacek Kaczmarski, Przemysław Gintrowski, Zbigniew Łapiński

 

Piosenka dla córki – Maciej Pietrzyk

 

Mury – Jacek Kaczmarski

 

Najpiękniejsza w klasie robotniczej – Jan Zwoźniak

 

Ostatnia szychta w Kopalni Piast – Jan Krzysztof Kelus

 

Pieśń o śnie – Przemysław Gintrowski

 

Żeby Polska była Polską – Jan Pietrzak

 

Ballada o Janku Wiśniewskim – Krzysztof Dowgiałło

 

Moja Litania – Leszek Wójtowicz

 

Solidarność – Marek Grechuta

 

 

Wykonawcy utworów:

 

Adam Tkaczyk – pieśniarz, gitarzysta, animator kultury

 

Zbigniew Murawski – wokalista, gitarzysta, kompozytor, muzykolog, członek ZAIKS

 

Jacek Michalak – akordeonista, producent muzyczny, menadżer kultury

 

Adam Rakowski – kontrabasista, gitarzysta basowy, członek Orkiestry Teatru Wielkiego i Baletu w Warszawie

Pliki do pobrania

Na skróty